Nie pamiętam kiedy ostatni raz rozmawialiśmy. Robimy coraz dłuższe przerwy. Nocą obudziła mnie wiadomość, na którą nie odpisałam. Rankiem dostałam dwie kolejne, identyczne. Zapytałam o co chodzi. Nie takiej odpowiedzi się spodziewałam. Nie takich wydarzeń, choć znam jego problemy. Kolejny atak złośliwej choroby, która uniemożliwiła nam pierwsze i następne spotkania. Ówczesny Weltschmerz, z którym walka staje się coraz trudniejsza. Jednak zdołałam choć trochę mu pomóc. Uspokoić, pocieszyć. Chyba mam zadatki na panią psycholog. Sama jestem po przejściach, wiem o czym mówię. Świadomość, że jestem komuś potrzebna, że ktoś na mnie polega i liczy na moją pomoc, którą otrzymuje całkowicie bezinteresownie, podniosła moją samoocenę. Przekonałam się o swojej wartości. Uśmiechałam się w duchu na jego podziękowania. Przydałam się i to nie pierwszy raz. Prawda jest taka, że zależy mi na nim. Już zawsze będzie. Nasza relacja wcale nie stanęła w miejscu. Jesteśmy dla siebie, choć nie wiem kim. To coś więcej niż przyjaźń. Łączą nas niespełnione obietnice, których do tej pory nie przekreśliłam. Nie zamierzam. Jeszcze mamy czas, mamy nadzieję.
Ze mną coraz lepiej. Zeszłotygodniowe spontaniczne jazdy utwierdziły mnie w tym przekonaniu. Jeszcze kilka miesięcy temu nie wyskoczyłabym z łóżka, nie ubrała się w pięć minut i nie wsiadła do samochodu, by spędzić dwie godziny z osobą, którą dopiero poznaję. Pani Emetofobia chybaby mnie zjadła. Choć czasami daje o sobie znać, udaje mi się z nią walczyć. Bez wahania zgodziłam się na trzydniowy wypad do Krakowa. Nawet nie pomyślałam o mojej absurdalnej fobii. Mam nadzieję, że zrealizujemy nasze plany. Potrzebuję tego wyjazdu. Jednak towarzystwo mi służy.
Tymczasem przeglądam stare posty. Nie poznaję zeszłorocznej siebie - zlęknionej, osamotnionej, odizolowanej od społeczeństwa. Zmieniłam się, ciągle się zmieniam. Kształtuję swoją osobowość, poszukuję prawdziwej siebie. Może to przez tą urokliwą pełnię, ale mam wrażenie, że mój umysł jeszcze nigdy nie był tak otwarty. Pierwszy raz widzę wszystko. Zalewają mnie fale wspomnień, minionych chwil.
Lana akompaniuje mi do powolnych, głębokich oddechów.
Sierpniu, trwaj.
Warto wspierać innych, nie jesteśmy tu sami. A tak naprawdę wszyscy jesteśmy tchórzami, tylko niektórzy lepiej udają, że się nie boją. To dobrze, że odnalazłaś spokój ducha i radość.
OdpowiedzUsuńOn nie ukrywa swoich lęków. Wydaje mi się, że to nawet lepiej. Zamykanie się przed innymi prowadzi do najgorszego.
UsuńZmieniłam się. Jestem sobie za to wdzięczna.
Dzięki za komentarz ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie zmieniaj się dalej, oczywiście na lepsze!!! :)
http://mademoisellejuliet.blogspot.com/
Jeszcze wiele błędów popełnię, ale już wiem, jak wyciągać z nich lekcje :)
UsuńPomoc osobie chorej... To coś trudnego, często ta osoba nawet nie chce pomocy, albo jak prosi to prosi rozpaczliwie... Myślę,że taka pomoc, uspakajanie osoby dużo dla niej znaczy, chyba każdy chciałby w chwilach słabości móc się na kimś wesprzeć :)
OdpowiedzUsuńWie, że mnie ma. Cieszy mnie bycie potrzebną.
UsuńMoże jeszcze wszystko się ułoży i nic nie będzie wam stać na przeszkodzie. Dobrze, że otwierasz się na ludzi i oby ten wypad wypalił ;)
OdpowiedzUsuńW każdym razie zyskałam przyjaciela. Na razie więcej nie potrzebuję.
UsuńMam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli.
Nie warto tracić nadziei, może jeszcze uda Wam się spotkać :)
OdpowiedzUsuńJa też jestem na etapie poszukiwania siebie...
Okoliczności nam nie sprzyjają, ale nigdy nic nie wiadomo.
UsuńW takim razie życzę Ci odnalezienia prawdziwej siebie :)
dziś chyba tak pozytywnie :)
OdpowiedzUsuńwiesz kiedy ludzie nas doceniają, to fajna sprawa, bo człowiek czuję takie szczęście, coś takiego że chce mu się rano wstawać i budzić dla takich chwil. ja dziś nie spałam, bawiłam się na 18..i był obok ktoś kogo kocham, a z kim mam taką relację jak Ty to opisałaś. hmm...człowiek stale się zmienia, każdy dzień kształtuje naszą psychikę i charakter, ważne jest by wiedzieć o tym i dostrzegać pozytywne rzeczy.
łap chwilę, bo naprawdę warto ;*
Tak, to niesamowite uczucie. Miło czuć się potrzebną.
UsuńTrzeba uczyć się na własnych błędach i więcej ich nie popełniać.
Będę :)
Oj tak, sierpniu trwaj :)
OdpowiedzUsuńCo do wpisu: dzisiaj pomaganie jest modne, kiedyś było naturalne. Nie, nie myśl sobie, że krytykuję Cię za to, że pomagasz, bo być może tak to zabrzmiało. Przede wszystkim - łatwe problemy rozwiązuje się łatwiej, a takie dotyczące chorób, zachowań, wnętrza i psychiki człowieka - cholernie ciężko.
Ludzie zmieniają się wciąż i ciągle, nie ma co się dziwić, że kiedyś było się innym. Każdy dorasta, nawet trzydziestoletnie osoby po kilkudziesięciu latach nie dostrzegają w sobie krzty dawnego siebie. Wiesz, takie zmiany są dobre, bo pozwalają na swobodę życia. Przecież monotonność byłaby nudna. Podam tutaj mój przykład - kiedyś nigdy nie poszłabym na imprezę, a teraz chętnie spędzałabym na imprezach cały czas.
Właściwie, to wstyd się przyznać, ale ja rzadko komu pomagam. Boję się konsekwencji. Zrobiłam wyjątek i czuję się z tym wspaniale. Jak pisałam - ciągle się zmieniam. Dusza towarzystwa dopiero się we mnie budzi ;)
UsuńNie wiedziałam nawet, że istnieje coś takiego jak emetofobia...
OdpowiedzUsuńFajnie jednak, że się zmieniasz, otwierasz i że to dostrzegasz :)
Również nie wiedziałam. Ale uznałam, że trzeba znać swojego wroga i trochę poczytałam na temat mojej przypadłości. Okazuje się, że nie ja jedna mam taki problem.
UsuńTeż się cieszę :)
takie wsparcie to największy skarb oby to docenił :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogę mu je dać :)
UsuńWłaśnie ostatnio zauważyłam,że też udało mi się w miarę zmienić swój charakter i ukształtować osobowość, choć długo to trwało i nie było to łatwe. Tak samo jak ty stałam się bardziej otwartą osobą. Towarzystwo innych ludzi zdecydowanie działa pozytywnie :)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam! Nie wyobrażam sobie, jak kiedyś mogłam być tak aspołeczna...
UsuńJeżeli potrafisz - kontynuuj czekanie. Nadzieja wiele daje. Ja zbyt często ją tracę. Mam nadzieję, że los się do Was uśmiechnie.
OdpowiedzUsuńPoczekam. Chyba najlepiej na tym wyjdę.
Usuńtutaj jest genialnie. Obserwuję.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa mam odwrotną sytuację. Kiedyś miałam pełno znajomych, byłam szczęśliwa i otwarta. A teraz? Samotna, zamknięta w sobie z dystansem do ludzi :( Potrzebuję towarzystwa ale tak ciężko znaleźć kogoś szczerego..
OdpowiedzUsuńKiedyś do mnie wpadałaś :) Teraz zaczynam od nowa.
Zapraszam do siebie. martuufhl.blogspot.com
Komentarz za komentarz :) Obs / Obs.
Followback na instagramie + oddaję like z powiadomień/komentarz za komentarz.
http://instagram.com/_martuuulaa
Możesz to zmienić. Wszystko w Twoich rękach :) Trzymam za Ciebie kciuki!
UsuńBędę wpadać znowu ;)
Podziwiam Cię. Ja chyba nie dałabym rady pocieszyć. No chyba, że usiąść i płakać razem z nią..
OdpowiedzUsuńtaka-se-nazwa.blog.onet.pl
świetnie piszesz :)
OdpowiedzUsuń