Za oknem jest równie kolorowo. Sąsiedzi się postarali, chociaż niektórzy jakby zapomnieli o nadchodzących świętach. Godzinami mogłabym siedzieć na parapecie i patrzeć na migoczące lampki, ozdabiające altany i drzewka, jednak zimno bijące od szyby zmusza mnie do przerwania ulubionego zajęcia. Najlepszym lekarstwem na zziębnięte ramiona jest za duża o kilka rozmiarów flanelowa koszula mojego taty. Jest ulubioną częścią mojej garderoby, chociaż wyglądam w niej jak klaun. Ubrana mogę wrócić do przerwanego zajęcia. Dopiero teraz zauważyłam czego brakuje w bajkowym krajobrazie rozciągającym się za oknem. Wszystko wyglądałoby o niebo lepiej, gdyby było pokryte śnieżnym puchem. Mam słabość do śniegu. Zresztą, zawsze miałam. Nawet jako siedemnastolatka, cieszyłam się jak dziecko, gdy kilka tygodni temu spadł pierwszy śnieg. Niestety teraz, gdy jest najbardziej potrzebny, brakuje go. Pozostaje mieć nadzieję, że do jutrzejszej wigilii chociaż trochę się zabieli.
Pokój wypełnia cudowny zapach róż. Wonny balsam koi nie tylko moje dłonie, ale i zmysł powonienia. Uwielbiam kwiaty, chociaż mało kto o tym wie. Niegdyś chciałam nawet zostać florystką, jednak uznałam, że układanie bukietów nie jest dla mnie. Zdecydowanie bardziej wolę kwiaty wąchać. Ich cudownej woni nie zastąpi żaden perfum, jednak obecna pora roku zmusza do zadowolenia się chemicznymi odpowiednikami. Ale od czego jest wyobraźnia? Zamykam oczy i biorę głęboki wdech. Przenoszę się do bujnego ogrodu, pełnego różnorodnych kwiatów. Delikatnie muskam palcami płatki róż, badam fakturę tulipanów i zachwycam się pięknem storczyków. Słodki zapach wypełnia moje nozdrza, unoszę się z każdym oddechem. Smakuję najlepszego narkotyku.
Jestem pełna sprzeczności. Najpierw ubolewam nad brakiem śniegu, potem tęsknię do wiosennej woni kwiatów. Nie dziwię się, że tak mało ludzi chce mieć ze mną do czynienia.
***
Wszystko cichnie. Domownicy już zasnęli. Mam dwie godziny dla siebie. Sięgam po dzieło Schmitta i zatapiam się w lekturze. Słowa grają w mojej głowie, usta mimowolnie poruszają się w ich rytmie. W kąciku oka zbiera się słony płyn. Ścieram go czym prędzej, by nie uszkodził strony. Zaraz potem uśmiecham się. Przypadkowy widz uznałby, że przypomniałam sobie coś śmiesznego. Tymczasem moje myśli szybują w całkowicie innym kierunku. Przeżywam obce historie, przywołuję obce wspomnienia. Jestem tym, kogo czytam i przez krótką chwilę czuję się wspaniale. Ostatnie strony - ogarnia mnie przyjemne ciepło. Ostatnie akapity - uśmiecham się w duchu ze szczęścia bohaterów. Ostatnie zdanie - doznaję osobistego katharsis. Zamykam książkę. Chwila radości dobiegła końca. Podła rzeczywistość przypomniała o sobie okrutniej niż zwykle.
Jestem jak nieciekawa książka, którą ktoś przestał czytać w połowie. Zakładka nigdy nie przesunie się do przodu, a ja nigdy nie poznam zakończenia. Utknęłam w najsmutniejszym wątku.
Cholera, ostatni akapit, chciałabym, aby przeczytanie go tak bardzo nie bolało. Nikt jeszcze tak idealnie tego nie ujął..
OdpowiedzUsuńCzasami mi się zdarza, chociaż wcale by nie musiało.
UsuńNiesamowicie to opisałaś.
OdpowiedzUsuńU mnie tylko nędza i odór zgnilizny, który uderza w me nozdrza. Cóż, znów czuję jej oddech na swoim karku.
Przestała mnie cieszyć nawet możliwość uzupełnienia deficytu snu.
Jedynie myśl o sylwestrze mnie jakoś ratuje, bo w tej kwestii nadal jestem pełna nadziei.
Przypomniałaś mi, że ja też powinnam wywiesić lampki w pokoju... jakoś w tym roku nie mogę się do tego zabrać, a mam takie fajne niebieskie, które nocą nadają mojemu pokojowi całkiem psychodelicznego, zimnego klimatu.
Te słodkie zapachy jeszcze podtrzymują mnie przy życiu.
UsuńNic nie czuję- mam katar! Zamiast śniegu otaczają mnie tony chusteczek higienicznych, w sumie też białe.
OdpowiedzUsuńMogłabyś może pokazać jakieś zdjęcie ozdobionego pokoju? Ja niestety nie posiadam w swoim nawet karnisza i ozdoby na okno musiałam kleić taśmą. A Twoje książkowe odczucia to się tyczą tych książek, o których wspominałaś w poprzedniej notce?
Też od rana smarkam. Uech... :/
UsuńDo dyspozycji mam trzy megapiksele, które niestety nie oddają piękna oświetlonego pokoju. Ale spróbuje coś pokombinować.
Magia Schmitta.
Dziękuję za życzenia :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńjeszcze przyjdzie czas, gdy ktoś "przekartkuje Cię" - od początku do końca - i tego Ci życzę na święta. Miłości, ciepła, cynamonowego zapachu ciastek. Radości. I śniegu... nam wszystkim śniegu życzę ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana :) Nawzajem!
UsuńSkoro nikt nie przesuwa zakładki, sami ją przesuń. Tylko Ty piszesz swoją historię, Ty i ewentualnie ludzie, którym na to pozwolisz. Nie jesteś od nikogo zależna.
OdpowiedzUsuńMasz rację. Ale ciężko to zrobić.
Usuń