piątek, 25 października 2013

Francuski piątek

Wraz z ostatnim szkolnym dzwonkiem, ogarnęło mnie błogie uczucie wolności. Na kilka chwil zapominam o szkole, obowiązkach, zadaniach domowych, nauce. Nadszedł ten cudowny piątkowy wieczór, kiedy to mogę bezkarnie rzucić plecakiem w kąt i przeleżeć resztę wieczoru w cieplutkim łóżeczku z laptopem na brzuchu. Te kilka słodkich godzin lenistwa, przysługuje mi tylko raz tygodniowo, tak więc zamierzam wykorzystać je jak najlepiej.

Piątkowe wieczory zazwyczaj przeznaczam na filmowe maratony. Po pięciu dniach nieustannej nauki mam dosyć książek. Moja wyobraźnia przestaje pracować. Ciężko jest mi cokolwiek napisać, nie zapamiętuję snów. Dopiero w sobotnie wieczory/niedzielne poranki moja kreatywność się budzi. Powracają sny, wena zaczyna krzyczeć. Umysł budzi się do życia, a kilka godzin później znowu stopniowo umiera. Aż do weekendu. 

Nigdy nie zdołam zapomnieć dzisiejszego dnia. Dawno się tak nie śmiałam. Siostrzyczka wpadła na pomysł nauki koreańskiego. Chwała temu, kto wymyślił te wszystkie językowe aplikacje na smartphona. Po koreańskim nadszedł czas na francuski i czeski. Przygoda z tym ostatnim okazała się najzabawniejsza. Któż przypuszczał, że [lekarniczka] to apteczka, a biegunka... Zresztą, zapomnijmy o tym.

Jednak nikt nie pobije siostrzyczki w karaoke. W szczególności jej coverów Rafała Brzozowskiego. Oczywiście śpiewanych w autobusie. Prawie pustym, ma się rozumieć. I zdecydowanie za głośno...

Po szkole siedziałyśmy u mnie. Zmusiłam siostrzyczkę do obejrzenia ze mną "Mozart, l'Opera Rock" (którego wy już pewnie macie serdecznie dość, bo ciągle o nim piszę. Obiecuję, że to był ostatni raz!).
Ponadto "wmontowałam" polskie napisy do "Le Roi Soleil" i zaraz zamierzam zabrać się za oglądanie. A potem znowu będę śniła o życiu w tamtych cudownych czasach...

Jak pisałam wcześniej, moja wena w piątki imprezuje beze mnie. Czuję się kompletnie wypompowana, jakbym nie miała mózgu (Górecka, zamknij się!). Cały czas obiecuję sobie, że sklecę coś porządnego, wartego opublikowania. Kiedy to nastąpi? Niestety nie znam odpowiedzi...

24 komentarze:

  1. W piątek po prostu nie można się uczyć. Można co najwyżej odrabiać prace domowe, ale... komu się chce? :)

    Dziękuję, choć przyznam się, że jednak nie zachorowałam. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie nie czytałam, czekam w kolejce już od ponad dwóch lat w bibliotece. Ale czytałam "Kod" i "Zaginiony symbol" - to właśnie ta druga pozycja wg mnie jest jego najlepszą. :) Jestem ogromną fanką Kinga, przeczytałam niemalże wszystkie jego książki, tylko nie "Carrie". Ugh. Muszę ją zdobyć! :D

      Usuń
    2. Ja z kolei muszę zobaczyć jej najnowszą ekranizację :p

      Usuń
  2. miałam fazę na norweski w te wakacje... ale mój mózg jest tak przeżarty przez język angielski (i polski, of course), że nie daję rady zapamiętać na dłużej niż tydzień kilku słówek. ale może kiedyś, kto wie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko w swoim czasie :) Jeszcze kiedyś będę wykładać francuski na słynnym uniwerku, zobaczycie :p

      Usuń
  3. Ja też czekałam na piątek z wytęsknieniem. . Ile można się uczyć?
    Karaoke, jak fajnie. Też się ostatnio w to bawiłam z przyjaciółką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale karaoke w miejscu publicznym już nie bardzo :p

      Usuń
  4. Rojek, dziecko, mówiłam Ci, że jak napiszesz o tym co było w busie to cię spalę, ewentualnie zrobię z dupy jesień średniowiecza. I nie, nie masz mózgu. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam wieczorne piątkowe lenistwo. Zero nauki. Zero szkolnych obowiązków. I pomyśleć, że za tydzień będzie cały wolny ten dzień! *__*
    Ostatnio koleżanka chciała ze mną pośpiewać, przyznam, że fajny sposób na zabicie nudy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nie umiem się doczekać Wszystkich Świętych. Nie tylko z okazji wolnego piątku, ale i tej "grobowej" atmosfery.

      Usuń
  6. Piątki są magiczne. Nie znam osoby, która nie lubiłaby piątków :) Ja sama staram się właśnie oglądać więcej filmów, ale książki równie są u mnie mile widziane.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dla mnie weekend nie istnieje jako dzień wolny...co prawda nie pracuję w niedziele jednak mija mi ona tak szybko,że pozostaje tylko frustracja w stylu "o nie jutro poniedziałek!!" Mimo tego wszystkiego nie jest źle :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poniedziałki też powinny być wolne. Za dużo tej pracy i szkoły :/

      Usuń
  8. Ja mam pierwszy wolny weekend od dłuższego czasu, ale nie cieszy mnie to za specjalnie...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja się w piątek o godzinie 15.05 bo ktoś nam tak pięknie ustawił plan czuję się totalnie odmóżdżona i wracam do siebie dopiero w soboty wieczorem, masakra, a najchętniej to bym te soboty przespała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pocieszenie dodam, że tydzień zaczynam dwoma hiszpańskimi i kończę dwoma hiszpańskimi, więc nie ty jedna czujesz się odmóżdżona :/ Ale w sobotę spać nie wolno! Korzystać z wolności trzeba :p

      Usuń
    2. A przynajmniej powinno się, chyba że się ma Dziady do przeczytania, to odbiera chęć do wstawania

      Usuń
  10. mi już w piątek rano zaczyna się weekend, gdyż ide tylko na trzy godziny opieprzania się. :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Przypominasz mi nieuchronnie bardzo miłe piątkowe wieczory, kiedy chodziłam do szkoły. Ach, ta błogość w sercu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już wkroczę w dorosłe życie, to też będę je wspominać z błogością w sercu ;)

      Usuń

Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. Z chęcią odwiedzam nowe blogi, ale nie musisz zostawiać mi swojego adresu (chyba, że nie udostępniasz go w swoim profilu). Dziękuję wszystkim moim czytelnikom. Bez was pisanie nie miałoby sensu.