Piątkowe wieczory zazwyczaj przeznaczam na filmowe maratony. Po pięciu dniach nieustannej nauki mam dosyć książek. Moja wyobraźnia przestaje pracować. Ciężko jest mi cokolwiek napisać, nie zapamiętuję snów. Dopiero w sobotnie wieczory/niedzielne poranki moja kreatywność się budzi. Powracają sny, wena zaczyna krzyczeć. Umysł budzi się do życia, a kilka godzin później znowu stopniowo umiera. Aż do weekendu.
Nigdy nie zdołam zapomnieć dzisiejszego dnia. Dawno się tak nie śmiałam. Siostrzyczka wpadła na pomysł nauki koreańskiego. Chwała temu, kto wymyślił te wszystkie językowe aplikacje na smartphona. Po koreańskim nadszedł czas na francuski i czeski. Przygoda z tym ostatnim okazała się najzabawniejsza. Któż przypuszczał, że [lekarniczka] to apteczka, a biegunka... Zresztą, zapomnijmy o tym.
Jednak nikt nie pobije siostrzyczki w karaoke. W szczególności jej coverów Rafała Brzozowskiego. Oczywiście śpiewanych w autobusie. Prawie pustym, ma się rozumieć. I zdecydowanie za głośno...
Po szkole siedziałyśmy u mnie. Zmusiłam siostrzyczkę do obejrzenia ze mną "Mozart, l'Opera Rock" (którego wy już pewnie macie serdecznie dość, bo ciągle o nim piszę. Obiecuję, że to był ostatni raz!).
Ponadto "wmontowałam" polskie napisy do "Le Roi Soleil" i zaraz zamierzam zabrać się za oglądanie. A potem znowu będę śniła o życiu w tamtych cudownych czasach...
Jak pisałam wcześniej, moja wena w piątki imprezuje beze mnie. Czuję się kompletnie wypompowana, jakbym nie miała mózgu (Górecka, zamknij się!). Cały czas obiecuję sobie, że sklecę coś porządnego, wartego opublikowania. Kiedy to nastąpi? Niestety nie znam odpowiedzi...
W piątek po prostu nie można się uczyć. Można co najwyżej odrabiać prace domowe, ale... komu się chce? :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, choć przyznam się, że jednak nie zachorowałam. :P
Właśnie nie czytałam, czekam w kolejce już od ponad dwóch lat w bibliotece. Ale czytałam "Kod" i "Zaginiony symbol" - to właśnie ta druga pozycja wg mnie jest jego najlepszą. :) Jestem ogromną fanką Kinga, przeczytałam niemalże wszystkie jego książki, tylko nie "Carrie". Ugh. Muszę ją zdobyć! :D
UsuńJa z kolei muszę zobaczyć jej najnowszą ekranizację :p
Usuńmiałam fazę na norweski w te wakacje... ale mój mózg jest tak przeżarty przez język angielski (i polski, of course), że nie daję rady zapamiętać na dłużej niż tydzień kilku słówek. ale może kiedyś, kto wie. :)
OdpowiedzUsuńWszystko w swoim czasie :) Jeszcze kiedyś będę wykładać francuski na słynnym uniwerku, zobaczycie :p
UsuńJa też czekałam na piątek z wytęsknieniem. . Ile można się uczyć?
OdpowiedzUsuńKaraoke, jak fajnie. Też się ostatnio w to bawiłam z przyjaciółką.
Ale karaoke w miejscu publicznym już nie bardzo :p
UsuńRojek, dziecko, mówiłam Ci, że jak napiszesz o tym co było w busie to cię spalę, ewentualnie zrobię z dupy jesień średniowiecza. I nie, nie masz mózgu. ;*
OdpowiedzUsuńNo dzięki :*
UsuńUwielbiam wieczorne piątkowe lenistwo. Zero nauki. Zero szkolnych obowiązków. I pomyśleć, że za tydzień będzie cały wolny ten dzień! *__*
OdpowiedzUsuńOstatnio koleżanka chciała ze mną pośpiewać, przyznam, że fajny sposób na zabicie nudy :D
Już nie umiem się doczekać Wszystkich Świętych. Nie tylko z okazji wolnego piątku, ale i tej "grobowej" atmosfery.
UsuńPiątki są magiczne. Nie znam osoby, która nie lubiłaby piątków :) Ja sama staram się właśnie oglądać więcej filmów, ale książki równie są u mnie mile widziane.
OdpowiedzUsuńPiątki są właśnie po to :)
UsuńDla mnie weekend nie istnieje jako dzień wolny...co prawda nie pracuję w niedziele jednak mija mi ona tak szybko,że pozostaje tylko frustracja w stylu "o nie jutro poniedziałek!!" Mimo tego wszystkiego nie jest źle :)
OdpowiedzUsuńPoniedziałki też powinny być wolne. Za dużo tej pracy i szkoły :/
UsuńJa mam pierwszy wolny weekend od dłuższego czasu, ale nie cieszy mnie to za specjalnie...
OdpowiedzUsuńChyba znam powód...
UsuńJa się w piątek o godzinie 15.05 bo ktoś nam tak pięknie ustawił plan czuję się totalnie odmóżdżona i wracam do siebie dopiero w soboty wieczorem, masakra, a najchętniej to bym te soboty przespała.
OdpowiedzUsuńNa pocieszenie dodam, że tydzień zaczynam dwoma hiszpańskimi i kończę dwoma hiszpańskimi, więc nie ty jedna czujesz się odmóżdżona :/ Ale w sobotę spać nie wolno! Korzystać z wolności trzeba :p
UsuńA przynajmniej powinno się, chyba że się ma Dziady do przeczytania, to odbiera chęć do wstawania
Usuńmi już w piątek rano zaczyna się weekend, gdyż ide tylko na trzy godziny opieprzania się. :D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę :p
UsuńPrzypominasz mi nieuchronnie bardzo miłe piątkowe wieczory, kiedy chodziłam do szkoły. Ach, ta błogość w sercu!
OdpowiedzUsuńJak już wkroczę w dorosłe życie, to też będę je wspominać z błogością w sercu ;)
Usuń