sobota, 26 października 2013

J'adore, je déteste.

Gwałtowne podmuchy wiatru walczą z firaną. Zachłystuję się ciepłym, jesiennym powietrzem. Pachnie liśćmi i dymem. Biorę głęboki oddech i zamykam oczy. Przez chwilę widzę rozgwieżdżone niebo, czuję pot na czole i przyklejone do niego włosy. Nie mam na sobie nic poza naciągniętą bokserką. Kolejny oddech. Niechętnie otwieram oczy. Ciągle tutaj jestem. W tym samym pokoju, w tym samym oknie, o tej samej godzinie. Tylko pora roku inna.

Stęskniłam się za letnimi nocami. Za godzinami spędzonymi na parapecie. Za lodami czekoladowymi.
Za filmowymi maratonami. Za tą żółtą bluzką, która zastępowała mi piżamę. Za śpiewem świerszczy. Za wolnością...

Mam ochotę przeleżeć dzisiejszą noc na dachu. Jeśli nie całą, to chociaż tę jedną, dodatkową godzinę. Chcę leżeć i myśleć. Wdychać słodkie powietrze, słuchać słodkiej muzyki, jeść słodkie lody. Niczym się nie przejmować. Na jedną godzinę zapomnieć o dotychczasowym życiu. Być kimś, ale i nikim. Zatracić się w marzeniach.

Nieistnienie jest takie łatwe.

***

Tymczasem godzę się z aspektami jesieni. Z okna obserwuję nagie drzewa i leniwie płynące obłoki. Wdycham dymy wypalanych traw. Letnie maliny zastępuję kwaśnymi jabłkami i pierwszymi pomarańczami. Z jednej strony pachnie mi śniegiem, z drugiej rozpamiętuję wakacje. 

Przechodzę wewnętrzny kryzys. Chcę lata czy zimy?

Nienawidzę stanów przejściowych. Potrzebuję stałości! Zdecydowania! Męczy mnie pogoda, ludzie, całe życie. Wszystko fałszywe. Niestałe. Niezdecydowane.

***

Melancholia mnie dopadła.
Tragizm dnia codziennego.
Kryzys egzystencjalny.

Tak, mam okres.

***

Kochaj mnie po francusku. Całuj namiętnie nie tylko w usta.

Smakuj mnie po francusku. Zlizuj słodycz białej czekolady.

Pieść mnie po francusku. Dotykaj niedelikatnie.

Mów mi po francusku. Hipnotyzuj słowami.

Weź mnie po francusku.

Po francusku będę krzyczeć twoje włoskie imię.

***

Ogłoszenia drobne.

AAAAA. Osamotniona, niedojrzała emocjonalnie, niekobieta szuka mężczyzny do zaspokajania swoich zachcianek. Praca w niepełnym wymiarze godzin, na telefon. Pracodawczyni zwraca uwagę na wiek, wygląd i doświadczenie. Obowiązuje granica wiekowa 20-25 lat. Pracodawczyni nie gwarantuje wypłaty odszkodowania ani nie pokrywa ubezpieczenia. Stawka za godzinę do ustalenia. 

***

Samotność czy wolność?

***

Zimna Lodowata woda spływa na rozgrzane wcześniej ciało. Krótkotrwały szok termiczny. Mija kilka sekund nim uświadamiam sobie jak bardzo boli. Czuję igły wbijające się w ramiona. Trwam tak kilka sekund. Cierpię. Powoli się przyzwyczajam. Ból przechodzi, lód zamienia się w kojący balsam. Chłód uśmierza rany na sercu. Woda zlewa się ze łzami. Oddech się uspokaja. Zanurzam się w lodowatej wodzie i biorę głęboki oddech.

***

Egoistka ze mnie. Godzinę przeznaczoną dla Boga marnotrawię na samą siebie. Myślę o wszystkim, tylko nie o mszy. I tak już od dłuższego czasu. Rytualna godzina przemyśleń. Sobotnie, wieczorne kontemplacje w niewygodnej ławce. Ludzie wokół śpiewają, recytują formułki. Wiedzą co mówią? Wybacz Panie, bo zaczęłam słyszeć te wierszyki inaczej. Nie potrafię Cię czcić w taki sposób.

***

Język, którym władam, nie daje mi możliwości wyrażenia wszystkiego co czuję. Brakuje słów na nazwanie tych doznań. Słowo "samotność" to za mało. "Szał" ani w jednej setnej nie oddaje dzikości myśli.

Jest mi źle. Bardzo.

***

Unoszę się i opadam.



***

Powyższy post powstawał cały dzisiejszy dzień. Usiłowałam uporządkować ten chaotyczny zlepek myśli, jednak poległam.

36 komentarzy:

  1. Ja się ratuję, myślami uciekając do zimy. Tam wszystko białe i martwe, więc nie trzeba się przejmować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Tylko później przychodzą roztopy i biel w czerń się zmienia.

      Usuń
    2. O zgniliźnie pomyślę wtedy, kiedy na własne oczy, a nie tylko wyobraźnią biel ujrzę.

      Usuń
    3. Gdyby tak wyobrażenia dało się zmienić w rzeczywistość...

      Usuń
  2. Erotycznie tutaj... :))

    A ja chcę zimę, ciemno i zimno! Bardziej by pasowało do mojego nastroju.

    I chciałabym, by i u mnie nieistnienie było łatwe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli pogoda miałaby obrazować mój dzisiejszy nastrój, to cały czas musiałoby padać. Wręcz lać.

      Usuń
  3. Okres wszystko wyjaśnia! :D I nie lubię tych stanów egzystencjalnych, tych refleksji, gdzie są pytania i nie ma odpowiedzi. I tego niezdecydowania.
    Podoba mi się ta francuska miłość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wahania nastrojów zawdzięczam nie tylko okresowi. Znowu jakieś ustrojstwo mnie dopadło :/
      Francuski językiem miłości ;)

      Usuń
    2. Spokojnie, to minie. Musisz trwać, przeczekać ten gorszy czas.
      Lubię go słuchać, jest taki namiętny :)

      Usuń
    3. Jeszcze kilka dni i dojdę do siebie. Francuskie piosenki pomagają :)

      Usuń
  4. Ogłoszeniem mnie powaliłaś ;) a piosenkę uwielbiam ;)
    Tęsknisz na pewno za wiosną ;)
    Dziękuję :)) :D to ja mam chociaż cyfrówkę, ale to niemal to samo co telefon ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko gdyby ktoś na to ogłoszenie raczył odpowiedzieć :p
      Wszystko jedno jaka pora roku. Tęsknię za wolnością...

      Usuń
  5. Sama chyba muszę gdzieś umieścić takie ogłoszenie.
    Co do mszy to moje od dawna sprowadzają się do myślenia o mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za dużo pytań, za mało odpowiedzi...

      Usuń
    2. Niestety i ciągle nie wiem czy w ogóle wierzę w jakiegoś boga. Chyba nie.

      Usuń
    3. Sama coraz częściej zadaję sobie to pytanie...

      Usuń
  6. tak samo jak Ty tęsknię za letnimi klimatami... jedyne co w zimie mi się podoba to to, że jak się wejdzie do domu jest przyjemnie ciepło, a herbata i On rozgrzewają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zimę kocham tylko z okna. Patrzenie na spadający śnieg działa na mnie niezwykle uspokajająco. Do tego jeszcze choinkowe lampki, zapach cynamonu... Mmm... Chcę już grudzień :(

      Usuń
    2. Mimo, że to chrześcijańskie święto to jakoś za nim przestałam tęsknić. Nie czuję tego uroku.

      Usuń
    3. Świątecznej atmosfery w moim domu nie zastaniesz. Wyrosłam z prezentów i śpiewania kolęd. Uwielbiam ten czas po kolacji wigilijnej, gdy wszyscy domownicy oglądają telewizję, a ja siedzę w swoim pokoju i rozmyślam.

      Usuń
  7. ludzie często mają zbyt duże zaufanie do mowy... a tak naprawdę jest tak wiele niewerbalnych spraw... tak cudownie kiedy gesty mogą zastąpić słowa... tylko potrzeba głębokiego zaufania... potrzeba otwartości... potrzeba Kogoś.
    a tymczasem dziś nawet najbliżsi, rodzina... patrzą na siebie wilkiem.
    P.S. na okresowe dni polecam gorącą czekoladę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym nauczyć się takiego języka...
      Czekolada jest dobra na wszystko ;)

      Usuń
  8. Tak właśnie się zastanawiam czy nie zapisać się na francuski w wakacje, fascynujący to język, ale trudny. Chociaż podobno im więcej języków się uczysz tym każdy kolejny łatwiej ci przychodzi.
    Co do okresu ja zawsze łapię jakieś stany depresyjne przed po i w trakcie, w sumie to może dwa tygodnie w miesiącu nie mam depresji, ale w tym roku jesień jakoś mnie nie dobija, nie potrafi, za dużo niespodziewanych rzeczy się dzieje, żebym mogła przejmować się pogodą.
    Powiem szczerze że erotyka to dość delikatny temat, ale Ty jakoś tak to ładnie ujmujesz. I wgl Ci nie chodzi o Mozarta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobne plany, tylko nie wiem czy znajdę czas, bo w te wakacje na pewno będę walczyła z wszystkimi lekturami i matematyką. "Hej! Za rok matura!".
      Wraz z nagimi drzewami, tracę zainteresowanie jesienią. Wyczekuję już zimy.
      A te moje "erotyki"... Hmmm... Jakoś polubiłam przelewanie swoich fantazji na papier (bądź klawiaturę) :)

      Usuń
  9. Tak pięknie piszesz!
    Naprawdę, Twoje słowa czyta się z ogromną lekkością, a wręcz przyjemnością.
    Powiem Ci, że ja już wyczekuję zimy. Takiej pięknej, białej. I tego ciepła po powrocie do domu (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :*

      Ten chłód i możliwość ogrzania się, są w zimie najpiękniejsze. Wreszcie można poczuć domowe ciepło :)

      Usuń
  10. Ja z czasem przyzwyczajam się do jesieni. Kiedyś bardzo nie lubiłam tej pory roku, teraz jakoś nie narzekam z tego powodu, podobają mi się kolorowe liście i to że można się cieplej ubrać :) Też czasami dopada mnie takie wahanie nastroju, podejrzewam że to nie tylko przez okres, bo dość łatwo wyprowadzić mnie z równowagi, dość często zastanawiam się nad sensem niektórych spraw i stałam się ostatnio typem myśliciela. Sama nie wiem czy to dobrze czy źle. W sumie im mniej wiemy tym lepiej śpimy..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje otoczenie złota jesień już opuściła. Nagie drzewa czekają na śnieżnobiałą kołderkę. Ja również.
      Czasami dobrze jest pomyśleć. Ale lepiej nie rozdrapywać starych ran.

      Usuń
  11. Tak bardzo nie chcę zimy! Jak sobie pomyślę o śniegu, chlapie, zimnie, to najchętniej wpadłabym w jakiś sen zimowy, tak żeby obudzić się wiosną :) Ale w sumie jest to też czas na przemyślenia, wspomnienia, czas kiedy nie trzeba tłumaczyć się ze swojego zachowania, nastroju, bo to przecież taka pora roku! :)
    A na mszy też nie mogę się skupić czasami, rozpraszają mnie różne myśli...coś okropnego :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już sama nie wiem czego chcę. Do każdej pory roku mam jakieś obiekcje.
      Przydałoby mi się iść do spowiedzi. Może wtedy odzyskałabym spokój i umiałabym się skupić na mszy. Ale boję się konfesjonału...

      Usuń
  12. Co do kwestii Boga, którą tutaj opisujesz...często mam bardzo podobne przemyślenia, dziwię się tym ustalonym, wyklepywanym formułkom i polityce Kościoła. Nie powinno tak być...

    Zachwycam się Twoim stylem wypowiedzi...masz niezwykły dar wyrażania uczuć słowami, wiesz? Jestem pod wrażeniem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że te wszystkie formułki powstały po to, by "uprościć" wiarę. A to mi przeszkadza, bo uważam, że każdy powinien pojmować Boga na swój sposób.
      Dziękuję :) Szkoda, że potrafię otworzyć się tylko na blogu...

      Usuń
  13. Mi póki co nie brakuje lata, podoba mi się obecna nadzwyczaj ciepła jesień. Mam nadzieję, że za chwilę wszystko się u Ciebie ułoży. W końcu szkoda czasu na rozterki. Trzymaj się :)

    Z tą wiarą w siebie to u mnie słabiutko. Obyś chociaż Ty ją odnalazła u siebie.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. Z chęcią odwiedzam nowe blogi, ale nie musisz zostawiać mi swojego adresu (chyba, że nie udostępniasz go w swoim profilu). Dziękuję wszystkim moim czytelnikom. Bez was pisanie nie miałoby sensu.