Dzieci biegają wokół mnie po błotnistej kałuży. Stoję pośrodku z rozłożonymi rękami i szeroko otwartymi ustami. Przełykam przyjemnie lodowatą wodę i czuję ciężkie krople, spadające na moje stopy. Sukienka szczelnie przykleiła się do mojego ciała, a mokre, poskręcane włosy okleiły twarz. Chwytam dzieci za ręce i cała nasza trójka tańczy wokół strumienia wody, spadającej na nasze głowy. Radosne piski dzieci, chłodna woda, spadająca kaskadą na rozpalone ciało i żar lejący się z nieba - prawdziwie wakacyjny dzień.
Woda zawsze działa na mnie relaksująco. Po każdej kąpieli czuję się przyjemnie wyczerpana. Nie mam na nic sił, najchętniej położyłabym się do łóżka i zasnęła błogim snem.
Włosy mam jeszcze mokre, co nawet dobrze, bo teraz przyjemnie chłodzą mi plecy. Obok stoi półtora litrowa butelka wody niegazowanej, której ubywa z każdą minutą. Nie lubię takiego skwaru, jednak dopiero dzisiaj odczułam, że są wakacje.
Ponadto odwiedziłam dzisiaj bibliotekę. Wypożyczyłam siedem książek, głównie powieści fantastycznych. Spodziewajcie się recenzji na drugim blogu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. Z chęcią odwiedzam nowe blogi, ale nie musisz zostawiać mi swojego adresu (chyba, że nie udostępniasz go w swoim profilu). Dziękuję wszystkim moim czytelnikom. Bez was pisanie nie miałoby sensu.