Moje sny coraz bardziej mnie zaskakują. Zawsze myślałam, że idealnym mężczyzną mojego życia, będzie niebieskooki, umięśniony brunet, a nie młodszy ode mnie blondasek. Cóż, w każdym razie takowy mi się dzisiaj śnił. Bynajmniej nie liczyliśmy razem delty. Wszystko przez ten upał...
Jestem w trakcie czytania drugiej książki, z wczoraj wypożyczonych. "Siedem minut po północy" pochłonęłam dziś rano i na pewno napiszę o tej książce więcej, tylko czekam na wenę. Teraz czytam "Bitwy Aniołów", książkę polskiego autora. Zazwyczaj nie czytam rodowych pisarzy, ponieważ wkurzają mnie sztuczne zdrobnienia imion bohaterów. Jednak ta książka jest inna. W skrócie: opowiada o cholernie seksownym facecie, nazywanym Aniołem, który ucieka przed mafią i ratuje dziewice w potrzebie. One są zaś chętne mu za pomoc "zapłacić". Zostało mi coś ponad dwieście stron, ale noc jest długa.
Następna w kolejce czeka "Boska Komedia" Dantego. Już nie umiem się doczekać wycieczki po piekle.
Jutro urodzinowe party u siostrzyczki. Z góry obiecałam, że jakimkolwiek alkoholem nakarmię kwiatki. Jak pogoda dopisze, może dojdą jakieś zdjęcia w plenerze. Dawno nie miałam żadnej "sesji". Pomęczę jej królika, pobawię się laptopem, będzie też Baśka i Madzia. Zapowiada się miła atmosfera, ale brzuch nie zadaje pytań...
Znam na pamięć teksty blisko czterdziestu piosenek Thirty Seconds To Mars. Każdej nocy poświęcam kilka godzin na słuchanie cudownego głosu Jareda Leto. Reakcja mojej siostry na tapetę na telefonie - bezcenna. Leto bez koszulki zaczerwieni nawet mężatki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. Z chęcią odwiedzam nowe blogi, ale nie musisz zostawiać mi swojego adresu (chyba, że nie udostępniasz go w swoim profilu). Dziękuję wszystkim moim czytelnikom. Bez was pisanie nie miałoby sensu.