Ranek jak każdy, na śniadanie płatki z mlekiem i wrzaski dzieci.
Po obiedzie poszłam do fryzjerki farbować włosy, ponieważ moja siostra się poddała. Według niej są za długie. Pudełko zapewniało o ognistej czerwieni, ale oczywiście wyszło inaczej. Pod światło może i coś widać. Za kilka tygodni zamierzam pofarbować je znowu, tą samą farbą. Teraz zamiast słodkiego blondu, pragnę zbuntowanej czerwieni. Domownicy uważają, że nawet mi pasuje.
Później czekała mnie urodzinowa impreza siostrzyczki. Nie było ani kropli alkoholu, ale wszystkie zachowywałyśmy się, jakbyśmy piły co najmniej od rana. Baśka, nieokiełznana istota, jarała się razem ze mną Jaredem Leto. Znała go zaledwie pół godziny, a już zrzuciłaby dla niego stanik. Madzia, słodka, niziutka dziewczynka, sprawdzała objętość ogromnych piersi siostrzyczki. Później dołączyła do nas Aneta, która przez całą resztę imprezy, starała się przypomnieć sobie numer do psychiatry.
W ciągu pół godziny czekania na zmycie farby, miałam okazję pobawić się ze słodkim, małym, puszystym kotkiem fryzjerki. Nawet zasnął na moich kolanach. Chciałabym takiego słodkiego futrzaka, niestety najpierw musiałabym się wyprowadzić.
Chatroulette jest obowiązkowym punktem każdych urodzin. Straszenie biednych facetów obfitym dekoltem siostrzyczki, pokazywanie nóg Magdy, nieszczere komplementy kierowane w moją stronę i witanie się z obcymi w każdym znanym nam języku. Wolę nawet nie wiedzieć, co myśleli o nas nasi rozmówcy.
Cały czas w tle leciała Eska.tv. Potem przejęłam pilota i szukałam piosenek Thirty Seconds To Mars, których oczywiście jak na złość nie puszczano. Wszystko się zmieniło po dwudziestej, kiedy to na MTV Rocks wyemitowano playlistę 30STM vs. My Chemical Romance. Byłam z Basią w niebie.
Podczas czekania na pizzę, cały czas planowałyśmy jak zdobyć numer seksownego dostawcy, który już kiedyś pojawił się w drzwiach siostrzyczki (tylko ta nie skojarzyła i nie poprosiła o numer). Siedziałyśmy jak chore na hemoroidy i nasłuchiwałyśmy każdego odgłosu przejeżdżającego samochodu. Każda chciała jako pierwsza otworzyć drzwi. Usłyszałyśmy upragniony dzwonek i wszystkie pobiegłyśmy biegiem otworzyć (oprócz Anety, która nadal próbowała przypomnieć sobie numer do psychiatry). Szkoda, że nie widzieliście naszych min. Koszmarne rozczarowanie - na schodach stała kobieta. Przybita wracałam do salonu. Mówię do Anety: "- Ech... Nie moja liga." "- Co? Stary?" "- Nie. Baba."
Pizza kebabowa jest najsmaczniejszą pizzą jaką kiedykolwiek jadłam. Co prawda po jednym kawałku masz już dość, ale ten słodki mięsny zapach sprawia, że sięgasz po kolejny. I następny. W sumie zjadłam trzy kawałki i ledwo wróciłam z bratem Basi do domu. Ale dojechałam i dotychczas nie zwróciłam kolacji. Widać postępy.
Jeszcze nigdy, na jakiejkolwiek imprezie, nie czułam się tak swobodnie. Co prawda bolał mnie brzuch, ale nie miałam ciągłych wizji mnie, wymiotującej pod nogi gości. Może w końcu się od tego uwolnię i zacznę żyć jak człowiek? Byłoby fajnie...
Nie chce mi się spać, ani oglądać serialu. Chyba wejdę na chwilę na chatroulette, bo czuję pewien niedosyt. Później doczytam książkę. Noc jeszcze młoda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. Z chęcią odwiedzam nowe blogi, ale nie musisz zostawiać mi swojego adresu (chyba, że nie udostępniasz go w swoim profilu). Dziękuję wszystkim moim czytelnikom. Bez was pisanie nie miałoby sensu.