Najlepszy piątek EVER!
Boli mnie brzuch, zrobiły mi się kąciki i zdarłam gardło. Do tego czuję wyskakującego guza na czole. Jednym słowem - wracałam z braciszkiem ze szkoły. Całą drogę śmiałam się jak szalona i dziwi mnie to, że kierowca nie wywalił mnie z autobusu. A tak na marginesie, to pan M też nas chyba słyszał, bo widziałam jak ukradkiem się uśmiechał.
Nawet nie pamiętam o czym rozmawialiśmy. Było coś o zębach, okularach, o tym, że ktoś zakochał się w braciszku, o szkole, kultowym piórniku, który poszyłam mu w gimnazjum itd. Tematy niby poważne i niezbyt śmieszne, ale co słowo wybuchałam śmiechem. A tekst "ALE URWAAAŁ!" gdy autobus gwałtownie zahamował, będzie brzmiał w mojej głowie do końca mojego życia. Zacytowałabym jeszcze jedną wypowiedź, ale braciszek mógłby się poczuć urażony. (Dotyczyło to sfery intymnej.)
Ama, dupo! Nie przypomniałeś mi, że mam sprawdzić autobusy!
Trzyletnia siostrzenica wchodząca do twojego pokoju z twoim stanikiem na głowie - bezcenne.
Żyję wśród idiotów...
Idę do siostrzyczki. Przewiduję kolejną falę śmiechu.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń