poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Kolorowe koszmary

Zostały mi jeszcze do przeczytania trzy rozdziały podręcznika, ale ogarnę je jutro przed lekcjami, bo mam już serdecznie dość gospodarki, przemysłu, rolnictwa i reszty dupereli. I pomyśleć, że poszłam na rozszerzoną geografię.

Mój tata strzelił focha na mamę, bo wytargała mu pilota z ręki i puściła "M jak miłość", i poszedł spać. Pięć minut temu zaczęło trząść podłogą. Słodkich snów tatusiu. Nieprzespanej nocy Anetko. Jak można aż tak głośno chrapać?! Muszę poszukać stoperów.

Android mnie dobija. Już lepsza była bada w mojej starej poczciwej Jogobelli (czyt. Samsung Monte).

Już tęsknię za siostrzyczką. Od jutra nie będzie jej w szkole. Na czas nieokreślony zamieszka w szpitalu. Cóż, tak to jest jak nie umie się chodzić normalnie jak każdy człowiek, tylko trzeba latać między tłumikami i tańczyć na murkach. Och, Górecka. Lecz te nogi, bo na głowę już za późno.

Tak więc od jutra zostanę sama. Z jednej strony się cieszę, bo samotność to moje drugie imię, ale siostrzyczki nic mi nie zastąpi. Dziesięć lat użerania się ze sobą a nadal za sobą tęsknimy. Łączy nas dziwna relacja. Nie jest to typowa przyjaźń, bo jak wiadomo do słit przyjaciółeczek dużo nam brakuje. Nie całujemy się na powitanie, nie przytulamy na przerwach i nie piszczymy jak szalone gdy widzimy przystojnego brodacza (wymieniamy tylko spojrzenia typu "wypierdalaj, on jest mój", that's all). Siostrzyczka mnie ciągle wkurza, robi mi zdjęcia z zaskoczenia na chemii, przedrzeźnia mnie, brudzi mi buty swoimi glanami, bije rękawami płaszcza, czochra mi włosy, spisuje ode mnie zadanie, śpi jak musimy coś zrobić w grupach, przeklina na mnie, obraża mnie itd. itp. i te sre. Ale nie strzelamy na siebie fochów. I mam nadzieję, że nie strzeli focha na mnie po opublikowaniu pewnego zdjęcia. Tak w ogóle to muszę wyczaić jak na telefonie dodaje się foty.

Górecka, wracaj jak najszybciej, bo dobrze wiesz, że potrzebuję kogoś, kto będzie ze mną do kibla na lekcjach latał!

Przeraża mnie ta ciemność za oknem. Już wolę jak księżyc świeci mi prosto w ryj.

Pani wiosna uraczyła się pojawić. Kozaki już schowałam do szafy, tak więc bez niespodzianek proszę.


Panie Boże. Jakoś tak niczego nie chcę. Serio. Bo proszenie o nie zrzyganie się w autobusie i nie zemdlenie na angielskim już mi się zbrzydło. Chociaż nie. Mam prośbę. Żeby siostrzyczka jak najprędzej do mnie wróciła. I żeby nauczyła się wreszcie chodzić jak człowiek. I żeby ją nie bolało.

Amen.


Ps. Na mnie też miej oko, okej?

"Jak mam cokolwiek zmienić, skoro nikt mnie nie dostrzega?"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. Z chęcią odwiedzam nowe blogi, ale nie musisz zostawiać mi swojego adresu (chyba, że nie udostępniasz go w swoim profilu). Dziękuję wszystkim moim czytelnikom. Bez was pisanie nie miałoby sensu.