Przeżyłam. Jestem z siebie dumna, bo przeżyłam dzisiejszy dzień. Jutro kolejna runda. Obym zwyciężyła przez nokaut. Jest ciężko. Każdy minuta w szkole dłuży mi się jak godziny, a każda godzina przed laptopem mija jak sekunda. Bez sensu.
Był w autobusie. Znowu będzie mi się śnić. Tylko śnić. Spójrzmy prawdzie w oczy - zawsze będę sama. Bóg przygotował mi miejsce w zakonie. Po cholerę wciąż mam nadzieje? Czemu wciąż ślepo wierzę, że może kiedyś jakiś totalnie zdesperowany kretyn raczy na mnie spojrzeć i odwzajemni moje uczucia? Tylko siebie ranię. Sama sprawiam sobie ból. Lepiej chwyciłabym się za naukę. Albo za gry chociaż. A nie.
Nie mam o czym pisać. Nie mam weny. Nie działo się nic szczególnego, zresztą jak zwykle. Dzień minął jak każdy inny. Wstać o szóstej, ogarnąć się, lecieć na autobus, dojść do szkoły, przeżyć w szkole, dojechać do domu, przeżyć w domu, iść spać, wstać o szóstej, ogarnąć się... I tak w kółko przez najbliższe dwa lata. Boże. Żebym zdała tę maturę, dostała się na studia i robiła w końcu to, co chcę robić.
Życie jest niesprawiedliwe. System jest niesprawiedliwy. Od urodzenia jesteś naznaczony. Albo dostaniesz super fuchę, albo będziesz składać cheeseburgery w macu. Rodzisz się, nie jesteś jeszcze niczego świadomy, a ci wyżej już ustalili jak będzie wyglądać twoje życie. Ty nie masz nic do powiedzenia. Co z tego, że życie masz jedno i należy do ciebie. Gówno prawda. Nie należy. Należysz do systemu. Jesteś pionkiem w tej chorej grze. A po około siedemdziesięciu latach wypadasz. A oni nadal rzucają kości.
Cholera mnie bierze. Najchętniej tobym wyjechała. Daleko stąd. Jak najdalej. Uciekłabym od tego sztucznego szajsu.
Szczerze mówiąc samotność mi nie przeszkadza. Wolę siedzieć sama, w ciemnym kącie. Tak jest lepiej. Nikt nie widzi twoich łez, nikt z ciebie nie szydzi. To, przez co płaczę, to inny wymiar samotności. Cielesny. Po prostu jak ma się siedemnaście lat, to człowiek chciałby poczuć coś więcej, innego człowieka. A ja raczej sobie poczekam.
Prawdę mówiąc nie lubię ludzi. Wolę zwierzęta. Więcej rozumieją. Może nie podpowiedzą ci jak wyjść z gówna, ale to nawet lepiej. Sztuczne rady jeszcze bardziej dołują. Ech... Skąd ja to znam.
"Nie możesz o tym myśleć.", "Jesteś młoda, całe życie przed tobą. Szkoda żebyś je zmarnowała."...
NIE PÓJDĘ DO PSYCHOLOGA, NIE MA TAKIEJ OPCJI.
I tak by mi nie pomógł. Nikt mi nie pomoże. Ludzie nie mają takich zrytych łbów jak ja. Jestem medycznym wyjątkiem, który rzyga jak ma sprawdzian z biologii i mdleje w kościele. Nie mówcie, że to normalne. Bo w moim przypadku to już dawno wykroczyło poza normę. Ponadto jestem lekomanem. Bez validolu ani rusz. Jedna rano, pół w szkole, kolejne pół jak zaczyna burczeć w brzuchu, druga jak wracam do domu.
Są problemy, których nikt nie pomoże ci rozwiązać. Radź se sam człowieku. Rycz w poduszkę wieczorami i błagaj Boga żeby to się skończyło. Nic z tego. Wylądowałam w piekle nie popełniwszy wcześniej grzechów. Pokutuję za coś czego nie zrobiłam. Cierpię, bo komuś tak się podoba. CZUJESZ SATYSFAKCJĘ?! Możesz już przestać mnie niszczyć. Już tego dokonałeś.
AMEN.
Przeżyć. Przeżyć. Przeżyć. Przeżyć. Przeżyć. Przeżyć. Przeżyć. Przeżyć. Przeżyć. Przeżyć. Przeżyć. Przeżyć. Przeżyć. Przeżyć. Przeżyć. Przeżyć. Przeżyć. Przeżyć. Przeżyć. Przeżyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. Z chęcią odwiedzam nowe blogi, ale nie musisz zostawiać mi swojego adresu (chyba, że nie udostępniasz go w swoim profilu). Dziękuję wszystkim moim czytelnikom. Bez was pisanie nie miałoby sensu.