niedziela, 5 kwietnia 2015

z mar twych wstań

Myślałam, że krzyż już mnie nie wzruszy. Choć pamiętam, gdy ze łzami w oczach pytałam mamę, dlaczego tak cierpiał. Jednak nie wyrosłam ze współczucia. Pamiętasz tamte listy? Ciekawa jestem, czy zdołałeś rozczytać drżącą dłoń. Nie odpisałeś.

Nie odpisałeś?...

Z MAR TWYCH WSTAŃ

Do mnie trzeba drukowanymi. Na czerwono najlepiej, w widocznym miejscu. Krótko i dobitnie.

Zabolało. Zasłużyłam. Dziękuję. Wstanę, choć znowu upadnę. Pójdę, mimo potknięć. Spróbuję jeszcze raz. A potem kolejny.

***

rok temu.
być może nie pamiętasz
jeszcze nieświadomi
zobacz ile przypadek może

wspominam twoje usta na moich
i czekam kolejnych pocałunków

4 komentarze:

  1. Zawsze tak trudno komentuje się to co piszesz, bo przeważnie jest to takie.. osobiste.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uśmiechnij się chociaż trochę...Nie wiem co ci napisać...Przytulam...

    OdpowiedzUsuń
  3. To Z MAR TWYCH WSTAŃ jest takie dobitne... nie dość, że bardzo ciekawy zabieg artystyczny, to przede wszystkim wiele wyraża :D
    Hej, nie zasłużyłaś na ból wcale :) Mam nadzieję, że doczekasz się tych pocałunków jak najszybciej :) Nie martw się, będzie dobrze, gorsze chwile mijają :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Tytuł mnie zachwycił. Jego siła tkwi w prostocie. To tylko spostrzegawczość. Spostrzegawczość, by wydobyć z pięknego słowa hasło, słowa-klucze. Piękno.
    Wiem, że piszesz w ten sposób specjalnie - bo chodzi o osobistość, o zachowanie części dla siebie i zmuszenia czytelnika do refleksji - robisz to świetnie, lecz chaos, zmieszanie wszystkiego w notce komplikuje sprawę, bo nie potrafię nic napisać w tym momencie, co z resztą widzę nie tylko u siebie.
    Ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. Z chęcią odwiedzam nowe blogi, ale nie musisz zostawiać mi swojego adresu (chyba, że nie udostępniasz go w swoim profilu). Dziękuję wszystkim moim czytelnikom. Bez was pisanie nie miałoby sensu.