Rok szkolny skutecznie zrujnował mój wakacyjny plan dnia. Minęły już dwa tygodnie nauki, a ja nadal nie zdołałam przywyknąć do małej ilości snu i jednego posiłku dziennie, co zaczynia poważnie odbijać się na moim zdrowiu. Od pewnego czasu mam pewne problemy z oddychaniem, które być może spowodowane są nałogiem mojego instruktora jazdy, choć pozornie dym papierosowy przestał mi przeszkadzać, a nawet mi się spodobał. Ponadto niepokoi mnie dziwne odrętwienie rąk. Siostrzyczka mówi, że prawdopodobnie jest to związane z kręgosłupem i powinnam się przebadać. Jednak powszechnie wiadomo, że do lekarza wybieram się dopiero, gdy powoli zaczynam umierać, więc jeszcze trochę poczekam.
Psychicznie też powoli wysiadam. Oprócz matury muszę przejmować się jeszcze egzaminem na prawo jazdy, który wcześniej czy później i tak mnie czeka. Zostały mi ostatnie godziny do wyjeżdżenia, a ja nadal twierdzę, że kierowca ze mnie marny i nie mam szans tego zdać. Chyba, że mi się poszczęści i trafię na człowieka, a nie egzaminatora (bo egzaminatorzy to nie ludzie), choć to mało prawdopodobne. Prawda jest taka, że negatywny wynik mnie nie przeraża. Jeśli już obleję, to z klasą. Nie pozwolę sobie na płacz i przekleństwa. Jednak nie wybaczę sobie, jeżeli obleję przez swoją głupotę. Pani Emetofobia ponownie zaczęła się nade mną znęcać. Skubana przychodzi niepostrzeżenie, pojawia się nagle i znikąd. Co prawda udaje mi się z nią walczyć, już dawno uznałam, że szkoda mi życia na fobie, jednak ciężko mi się żyje.
Do końca września pozostało niewiele czasu, a ja nadal nie wiem, co wpiszę w deklaracji maturalnej. Pojawiły się pierwsze obawy, że nie dam sobie rady. Zdecydowanie za dużo planuję, a za mało robię. Matematyki nie mam szans zdać za pierwszym razem, to już pewne, że czeka mnie poprawka. Polski też mnie przeraża, bo moje lekcje pozostawiają wiele do życzenia. I pomyśleć, że chciałam zaszaleć i przystąpić do rozszerzenia... O języki obawiam się mniej. Angielski na pewno zdaję na podstawie i rozszerzeniu, bo trochę boję się ustnej matury z hiszpańskiego. Dlatego skupię się na słownictwie i pisaniu, by móc przystąpić do rozszerzenia. W listopadzie czeka mnie olimpiada z hiszpańskiego, w której choć niczego nie osiągnę, to chcę wziąć udział. Tak tylko, żeby sprawdzić swój poziom znajomości tego języka.
Pierwszy raz w życiu zaczyna mi na czymś zależeć, co jest uczuciem dziwnym. Od dziecka wszystko beztrosko olewałam, a sukcesy przychodziły z równą łatwością. Niestety dobra passa się skończyła. Jeżeli chcę coś osiągnąć, to powinnam wziąć się w garść, póki nie jest jeszcze za późno.
TL;DR
1.) bezskutecznie usiłuję przestawić się na tryb szkolny
2.) ciało jak i psychika zaczynają się buntować
3.) Pani Emetofobia powróciła
4.) nie wiem co zrobić ze swoim życiem
5.) niech mnie ktoś uderzy na opamiętanie
Spokojnie, ja też się jeszcze nie przestawiłam na tryb szkolny i też nie wiem co zrobić ze swoim życiem. Jakoś damy radę... ;)
OdpowiedzUsuńJakoś musimy ;)
UsuńKurczę nie podchodź tak pesymistycznie do matury! Sama po sobie widzę, że gdy ma się niewłaściwe podejście to nic nam nie wychodzi. Gdy założyłam, że nie zdam jakiegoś egzaminu to faktycznie go nie zdałam wiec nastaw się, że tą maturę zdasz.
OdpowiedzUsuńAż taką optymistką nie jestem :/ Jakoś zdać to muszę, ale czarno to widzę.
Usuńpoczątki roku zawsze są trudne.. do przeżycia i odnalezienia się.. przed egzaminami wszystko inne przestaje mieć znaczenie :D nagle jest praca zbiorowa itd.. także nie łam się :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowego posta z Hiszpanii :))
pozdrawiam cieplusio,mua
ps: już Cię obserwuję kochana :)
keep in touch! :D
Ostatecznie i tak jakoś muszę to przetrwać.
UsuńRównież pozdrawiam! :)
Nie stresuj się maturą już teraz ;) Zdasz matmę! Ja miałam ledwo 2 na koniec i 64% z matury, więc można zdać przy minimum wysiłku i paru tygodniach z metemaxem. ;)
OdpowiedzUsuńJak będziesz systematyczna to poradzisz sobie, gwarantuję. Tylko pamiętaj, czas szybko upływa.
Pocieszyłaś mnie ;)
UsuńWłaśnie o ten czas najbardziej się boję. Mam tyle do roboty, a nawet nie wiem od czego zacząć :/
Plask prosto w twarz, ;> sama musisz coś zmienić w swoim życiu. :)
OdpowiedzUsuńWiem, wiem... Dziękuję ;)
UsuńZajrzałam tu przypadkiem, pierwszy raz w życiu i spieszę z pocieszeniem! Jestem po maturze, za chwilę zaczynam studia - do matury zaczęłam uczyć się w długi weekend majowy (niecały tydzień przed!) i zdałam, dostałam się na wymarzone studia i zapomniałam, że takie coś jak matura w ogóle istnieje. ;) Nie będzie źle, więcej straszenia niż to warte.
OdpowiedzUsuńPs. O matmę bałam się tak samo, ledwo 2, a na maturze 56% :)
Pocieszyłaś mnie, naprawdę. Może nie jest ze mną aż tak źle ;)
UsuńDasz radę? TAK, dasz radę! Wszyscy tutaj wierzymy w to, że sobie poradzisz :) Pomyśl, że osoby z mniejszą wiedzą, niż Twoja podchodzą do matury i wychodzą z tego cało, to czemu Ty miałabyś nie zdać??
OdpowiedzUsuńDla mnie przerzucenie się na wczesne wstawanie to udręka. Jeszcze dojazdy, coś strasznego. Ooo! Teraz rozumiem Twoje wpisy o gnieżdżeniu się w maleńkim busiku :)
Ten kto wymyślił, żeby w ciągu dnia było 8 godzin lekcyjnych chyba nigdy nie chodził do szkoły.
To Ty walnij mnie na opamiętanie, a ja Ciebie :D Mi się przyda z tego faktu, że nie potrafię się zmobilizować i zamiast przyzwyczajać się do systemu szkolnego, beztrosko udaję, że jeszcze są wakacje :D
Okej, to na trzy cztery uderzymy siebie nawzajem ;) Ech, dobija mnie ta szkoła. Do nauki nic nie mam, bo niektóre rzeczy naprawdę się przydają, ale ileż można siedzieć w zatęchłej ruinie i słuchać przynudzających nauczycieli...
UsuńJa tez dopiero się obudziłam po wakacjach, ale jak cały przyszły tydzień mam zawalony tak, że nie wiem czy będę miała czas oddychać, to musiałam się ogarnąć.
OdpowiedzUsuńTrzeba zacząć systematyczną pracę. Jak chcesz to ja się chętnie podejmę internetowych korepetycji z polskiego :)
Jak tylko będę mieć jakiś problem, to na pewno do Ciebie napiszę. Już z góry dziękuję :)
UsuńEej, to już głupie myślenie, że poprawka Cię czeka. Zdamy tę matmę, nie martw się :) Wiem co czujesz. Na początku roku miałam pozytywne nastawienie, a potem już drugiego dnia wpadłam w dziurę i nie potrafię się podnieść (drugiego dnia znaczy w ten wtorek, bo zaczęłam rok szkolny później). A muszę! Muszę, muszę, muszę!
OdpowiedzUsuńPoradzimy sobie ;)
Musimy, musimy, musimy! Trzeba się wziąć w garść.
UsuńMnie szkoła zaskoczyła i kiedy już ją zauważyłam poczułam się jak po duszeniu kołdrą. :)
OdpowiedzUsuńTeż nie zdam matmy. Napiszemy poprawkę razem. :)
Razem raźniej ;)
UsuńMaturę z matmy pisałam z marszu, z polskiego przygotowywałam się dzień przed. Zdałam, aczkolwiek nikomu swoich metod nie polecam... Jeśli masz problem z przedmiotami ścisłymi, przydałyby się korki z dobrym nauczycielem i mnóstwo własnej pracy. Każdy człowiek jest w stanie wyrobić to minimum, którym jest matura i nie dzieje się od tego krzywda. ^^ Trzeba chcieć.
OdpowiedzUsuńKorki raczej nic mi nie dają. Jestem z tych, co się nie przyznają przed kimś, że czegoś nie umieją. Muszę pracować sama. Ale jakoś nie umiem się za to zabrać :/
UsuńJa też się jeszcze nie przestawiłam na tryb szkolny, po wakacjach. Za mało snu, ciągła bieganina, mnóstwo nauki. Po takim tygodniu jestem wykończona.
OdpowiedzUsuńNie martw się maturą! Widać, że jesteś inteligentna, wystarczy że trochę się pouczysz i będzie dobrze. Na pewno dasz sobie radę! ;)
Trzymaj się! :))
Inteligentna może i tak, ale suche fakty potrzebne na maturę już tak łatwo mi nie wchodzą :/
UsuńOstatecznie jakoś to będzie.
Ja też próbuję się przestawić na tryb szkolny, z resztą pewnie jak każdy. Coś mi się wydaje,że to przestawianie się potrwa z jakies dwa miesiące. A matura...jest jeszcze trochę czasu do niej. Dasz radę!
OdpowiedzUsuńco to za zdołowany wpis?
OdpowiedzUsuńpo 1. nie tylko tyt masz maturę i nie wiesz co wpiszesz w deklaracji, zostały mi dwa dni ;)
2. matyru z matmy też nie znam, spokojnie :) 2 lekcje powtórka i spr. a u mnie skala na spr. to 50 % więc znów Cię pocieszę ;)
3. też czuję się dziwnie, a co do prawa jazdy to znam laskę mądrą, która dobrze jeździ a zdaje 8 raz...i co to za pech?!
Ech... Dobrze wiedzieć, że nie jest się samym z takimi problemami ;)
UsuńKażdy początek jest trudny, ale zobaczysz, że w końcu ten okres adaptacji szybko minie! I się przestawisz na właściwy tor! =*
OdpowiedzUsuńTypowe, typowe w szkole! Ja mam idealnie, chociaż nie mam matury na karku. Ale z angielskim sobie nie radzę (a uczyć mi sie nie chce :P ), zaangażowałam sie w kilka akcji, nie wiem, jak sie wyrobię, chcę naraz mieć dobre oceny i rozwijać moje hobby-gitarę. Chcę grać w zespole i szkolnej orkiestrze, to wiaże sie z chodzeniam na próby. jednocześnie idę na olimpiadę z polaka, i wiem, że jeżeli sie przyłożę, mogę mieć jakieś szansę, to jest coś, o co warto walczyć. Dlatego doskonale rozumiem twoje problemy. Jedyne, co mogę ci poradzić-z własnego doświadczenia- to przestań myśleć, a zacznij robić ;) Im wiecej myślę o tym, ile mam do roboty, tym bardzij wariuję. A gdy zaczynam pracować, działać, uczyć sie, zaraz wraca mi spokój. Kawa, PInk Floyd, skupienie. Żadnego myślenia, rozważania. Te czynności zostaw sobie na polski. I nie bądź taka przekonana, że nie zdasz matury! Po prostu zacznij sie do niej uczysz, a sama zobaczysz, jak dużo umiesz. Też myślałąm, że nie pamietam nic z matmy, a jak zobaczyłam wzór na deltę, to przypomniałąm sobie nagle całą funkcje kwadratową ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i trzymam kciuki za ciebie!
Racja, za dużo planuję, za mało działam. Trzymaj te kciuki mocno. Ja też będę za Ciebie ;) Pozdrawiam!
Usuńjuż się coś zmieniło??
OdpowiedzUsuńjak Ci minął tydzień ? pisz pisz.. ciekawość mnie zżera:)
Ostatnio miałam mnóstwo nauki :/ Ale znajdę czas żeby coś napisać, spokojnie ;)
UsuńUczyłam się do matury niecały miesiąc i nie było tak źle jak myślałam, poszłam z mega pozytywnym podejściem i wyszło dobrze ! :) Nie ma się co przejmować bo naprawdę nie ma czym !
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki !
LE;SR - long enough, so read (druga klasa liceum, nie jestem pewna poprawności językowej skrótu, którego właśnie napisałam).
OdpowiedzUsuńMoże zacznę od tego, że pierwszy raz tutaj wpadłam. Z tego co czytam w tym poście i opisie Twojej osoby, czuję się jakbym spotkała (ze zdjęcia po lewej wyciągam nieśmiały wniosek, że czytałaś "Gwiazd naszych wina") Augustusa. Mam nadzieję, że takie porównanie nie jest dla Ciebie złe. Po prostu masz bardzo... nie wiem jak go nazwać, ale ciekawy styl wypowiedzi. Nie pytaj dlaczego Cię do niego porównuję, po prostu odnajdź w sobie kilka cech podobnych do tej kompletnie fikcyjnej postaci, która i tak miesza w życiu człowieka po lekturze.
Egzamin na prawo jazdy: nieszczęsna ja z listopada może dopiero zdawać za rok. Nigdy mnie nie ciągnęło do jazdy. Jednak po przeprowadzce na zadu... peryferia nie chcę tłoczyć się autobusem i to jest moja główna motywacja. Jeśli chodzi o fatalny fajkowy nałóg, osobiście wiem, że to bardzo bardzo bardzo bardzo złe, ale mimowolnie trochę lubię ten zapach dymu. Na dłuższą metę mi przeszkadza, ale chwilowo jest znośny i nawet go lubię.
W temacie matur, w przeciwieństwie do Ciebie, jestem już trochę bardziej poukładana w tym temacie, jednak dalej podświadomość mówi mi "po jakiego diabła?" (profil biol-chemiczny zobowiązuje). Dodatkowo chcę pisać rozszerzony angielski. Trochę się obawiałam, ale po usłyszanej informacji, że nawet jeśli nie zdam rozszerzenia na 30% nic się nie dzieje, jest lepiej. Myślałam o matmie, ale... nie, nie polecam. Lubię matmę, w wakacje robiłam wiele maturalnych podstaw i były okej, ale rozszerzenie to zupełnie inny świat. Nawet moja babcia-matematyczka nie potrafi tego rozwiązać. Ale oczywiście zrobisz jak chcesz i trzymam kciuku za dobry wybór. :)
Pozwolę sobie dodać oczywiście "spamowską" notę: link do mojego bloga jest na moim bloggerowym profilu. Blog z napisem [zamknięty] jest zamknięty, jakby co, haha. Ci ten dobry jest ostatni. Oczywiście zapraszam, bla bla. Ale może rzeczywiście się spodoba, może to, że polubiłam Twoją osóbkę się odwróci z wzajemnością?
Pozdrawiam ciepło! :)
To chyba najdłuższy komentarz, jaki kiedykolwiek ktokolwiek tutaj zostawił ;) Miło mi z tego powodu.
UsuńCiekawe porównanie. Na razie widziałam tylko film, ale książkę też zamierzam przeczytać, więc wtedy dowiem się, co konkretnie miałaś na myśli :p
Tia... Życz mi mądrego wyboru ;)
Na pewno do Ciebie wpadnę :) Również pozdrawiam!
Nie martw się, ja też z maturą myślałam, że sobie nie poradzę, ale jakoś dałam radę :) z matematyki te 30% było ledwo co, ale zdane ;) Prawko też, nie taki diabeł straszny jak go malują. Na pewno sobie ze wszystkim poradzisz! A odrętwienia rąk nie lekceważ, bo to często są objawy problemów z tarczyca (przykład u mnie w rodzinie) więc najlepiej udaj się prosto do lekarza. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńwirtualnaksiazka.blogspot.com
Trochę mnie przestraszyłaś. Chyba przejdę się do lekarza.
UsuńTY jesteś rocznik 95 czy 96? Ja w tym roku też piszę maturę, tyle że jestem jeszcze starym rocznikiem, to znaczy idę starą podstawą programową i zdaję starą maturę - o jak dobrze! Mimo wszystko też zupełnie nie wiem co wpisać w deklaracji maturalnej. Podobnie jak ty chcę angielski na obu poziomach zdać, a co z tego wyjdzie, to się okaże. Z matematyką też będzie kiepsko, oj bardzo kiepsko, a polski, no cóż. Może jakoś dam radę.
OdpowiedzUsuńPrawko mam od ponad roku i...zdałam dopiero za 4 razem, ale teraz nie wyobrażam sobie, że miałabym go nie mieć. To jest takie wygodne (zwłaszcza, że mam swoje auto), że mogę sobie wsiąść do auta i pojechać, co zajmie mi dużo mniej czasu niż kiedyś, gdy musiałam iść na nogach!
Niestety mnie obowiązuje już nowa matura :/ Ustny polski mnie przeraża, nie wiem czego się spodziewać.
UsuńJakoś musimy dać radę.
Wiadomo, auto jest wygodne. Ale zdać to prawko...
W sumie to tu już pisałem, ale się nie pojawiło. Kurde no, nie wiem czy to wina twoja, systemu czy mojego łącza internetowego... no mniejsza z tym.
OdpowiedzUsuńAle pocieszę cię, matura to nie problem, sam się nie uczyłem aż tak strasznie dużo... no dobra, trzy lata kułem, więc do matury się nie szykowałem tak strasznie. Ale jeśli się nie uczysz.. to wyników nie ma. Niemniej nauka procentuje, wiadomo: stypendia, kursy darmowe... szczególnie jeśli wybierasz większą szkołę. Moja taka była :D Może poziom mieli taki średni, ale korzyści dawała, zapewniam.
Polecam angielski na obu poziomach, bo poziom podstawy jest tak śmieszny, że zabawniejsze jest tylko branie pod uwagę jej w jakichkolwiek konkursach świadectw...
Nawet jeśli nie czujesz się na siłach, bierz rozszerzenia - w sumie co ci szkodzi? Ich nie trzeba mieć zdanych, a mogą dać niezłe korzyści - podstawy dziś się nie liczą. Ja zdałem geografię na 62%, co jest rozczarowujące - zdawałem to jednak hobbystycznie, bo lubię geografię ;D
Fizykę wziąłem podstawę (tak, wbrew temu, co już pisałem), bo uznałem, że za cienki jestem na rozszerzenie (mogłem albo jedno, albo drugie), a potrzebna mi ona była na astronomię... chociaż gdybym dzisiaj miał wybierać, wziąłbym rozszerzenie i w najgorszym wypadku na samej matmie się dostał. Ale cóż... i tak z podstawy tylko 62%. Ale poziom mieliśmy cienki, więc wynik nawet nawet :D
Matma podstawa to bzdura, miałem 94% i 70% z rozszerzenia... mogło być lepiej, ale wychodziłem jak najwcześniej. Nie chciało mi się siedzieć.
Kurde, ale ze mnie intelektualny snob. Wybacz.
Pocieszę cię jednak - z polskiego miałem tylko 49% :D
Tylko na co komu polski?
I pytania retoryczne?
Przekleństwa są ch**owe
Tak jak zdrabnianie wyrazików
Ale od tego wszystkiego milion razy gorsze są wyolbrzymienia.
Trzymaj się i zmasakruj maturę jak Korwin lewackie ścierwo :D
No coś ostatnio jest nie tak :/ Dużo osób mi mówi, że ich komentarze poznikały.
UsuńNiestety moja szkoła taka nie jest. Szczerze nienawidzę tej budy. Już więcej sama w domu się nauczę. A stypendia to chyba dwie osoby na rok dostają, specjalnie pozawyżali progi, żeby nie musieć tyle kasy wykładać.
Na tyle matematyki na pewno nie napiszę :D Z polskiego miałeś 49%?! Przecież Ty tak mądrze piszesz :D Ale racja, na co komu polski.
Dzięki za słowa pokrzepienia ;) Nie dam się maturze!
Doskonale Cię rozumiem - nie dość, że wszyscy naokoło straszą mnie maturą, to czeka mnie jeszcze kilka jazd i egzamin na prawo jazdy. I tak samo, nie czuję się dobrym kierowcą. Nawet średnim bym się nie nazwała.
OdpowiedzUsuńMoże jednak warto zmienić nastawienie? Będąc przekonanym, że to nie wyjdzie, tu nic nie osiągnę, nie ma szans, żeby było inaczej. Trochę wiary w siebie i ciężkiej pracy, a możesz być zaskoczona :)
Wydaje mi się, że jak będę taką optymistką to potem dopiero się załamię. To chociaż realistką spróbuję być :p
Usuń