sobota, 5 kwietnia 2014

Chwile

 Staram się realizować kwietniowe cele. W świetle zbliżającego się kursu prawa jazdy, powoli oswajam się z przepisami ruchu drogowego. Zaczęłam regularnie ćwiczyć i więcej czasu spędzam na świeżym powietrzu. Ponadto staram się jeść mniej słodyczy, które zastępuję owocami. Przygotowuję się na rewolucję na mojej głowie - jestem zmuszona ściąć włosy zniszczone farbowaniem. Zastanawiam się, czy w krótkiej fryzurce nie będzie mi lepiej.
      Wieczory spędzam w towarzystwie poezji. Co ciekawsze dla mnie utwory kseruję, mając zamiar stworzyć swoją osobistą biblię, w której skład wejdą wiersze Poświatowskiej, erotyki Tetmajera, teksty ulubionych piosenek oraz moje pisadła. Marginesy ozdobię suchymi płatkami kwiatów i liści, które w ostatnim czasie zaczęłam skrzętnie kolekcjonować. Mam nadzieję, że zeszyt będzie wyglądać tak samo, jak w mojej wyobraźni.
      Przez ostatnie dwa dni rozpoznawałam ludzi po głosie. Wizyta u okulisty zakończyła się mocniejszymi okularami (na które musiałam czekać) i przekazem na specjalistyczne badania pod kątem jaskry. Podejrzane plamki na oczach są albo początkiem choroby, albo moim znakiem szczególnym. Modlę się o to drugie.
      W czwartek odebrałam dowód osobisty. To mój pierwszy ważny dokument. Niby zwykły kawałek plastiku, jednak czuję, że nie tylko mój portfel jest cięższy, ale i ja obarczona jestem jakimś ciężarem. Formalnie jestem już pełnoletnia od ponad miesiąca, jednak nadal nie czuję się pewnie w świecie dorosłych. Za dużo się ode mnie oczekuje, a polecenia argumentuje moim wiekiem. Rodzina każe mi podjąć ważną decyzję dotyczącą domu. Schorowany ojciec nie może być już dłużej gospodarzem, siostra planuje wyprowadzkę, a nasza komunistyczna kostka powoli się wali. Potrzeba remontu i pieniędzy. Siostra nie ma zamiaru odbudowywać domu, w którym nie zamieszka, więc chce, by to jej został on przepisany. Tradycyjnie to najmłodsze dziecko w rodzinie dziedziczy dom, czyli powinnam to być ja. Twierdzę, że nie chcę tego domu, planuję stąd wyjechać jak najdalej. Tylko skąd mam wiedzieć, gdzie mnie nogi poniosą? I czy nie potknę się po drodze?
      Samotność popchnęła mnie do założenia profilu na portalu randkowym. Znowu. Przez chwilę myślałam, że może uda mi się nawiązać kontakt z jakimś inteligentnym facetem, ale przekonuję się, że tacy jak ja, nie przesiadują w internecie. Piszą do mnie zdesperowani trzydziestolatkowie lub typowi przedstawiciele "imperium disco polo", a interesujący mnie faceci nie odpisują. Zaczynam poważnie wątpić w swoje szanse na miłość.
      Nocami nawiedzają mnie przerażająco realne sny. Mylę je z rzeczywistością, rankiem pytając samą siebie, czy aby na pewno tylko śniłam. O wczorajszej nocy wolałabym jak najszybciej zapomnieć. Pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się coś podobnego. W środku nocy przebudziła się moja świadomość, ale ciało nadal tkwiło w objęciach Morfeusza. Leżałam bezładnie na łóżku, próbując zmienić pozycję, jednak nie potrafiłam się poruszyć. Przerażona myślałam, że mnie sparaliżowało. W myślach kazałam sobie ugryźć się w język, z całych sił starałam się poruszyć ręką, jednak wszystko na nic. Ostatecznie straciłam nawet panowanie nad swoim oddechem, nie potrafiąc unieść klatki piersiowej. W myślach zaczynałam już wołać Boga, jednak paraliż ustąpił. W sekundę wyskoczyłam z łóżka i zaczęłam spazmatycznie oddychać. Nie wiem, czy to tylko mi się śniło, czy naprawę walczyłam z unieruchomionym ciałem. Boję się powtórki. 
      Ostatnio stałam się wyjątkowo milkliwa. Coraz rzadziej się odzywam. Po prostu nie czuję takiej potrzeby. Wygodniej mi sam na sam z moimi myślami.
      W wolnym czasie robię bukiety z suchych kwiatów lub szukam na strychu starych pudeł. Wazony stawiam na parapecie okna, a kartonowe skrzynie wypełniam sentymentalnymi drobiazgami, po czym upycham je w kącie pokoju. Moja urocza rupieciarnia jest pełna słoików, których zawartość stanowią suszone płatki tulipanów i papierowe serduszka.
      Całe dnie mogłabym spędzać leżąc na sianie i głaszcząc bezimiennego królika. Mając ich prawie pięćdziesiąt, przestałam je nazywać. Uwielbiam zapach i szelest suszonej trawy. Zabieram ze sobą notatnik i spisuję słowa. Mam ich pełne strony. Na razie nic konkretnego, dopiero nadam im formę wiersza.

26 komentarzy:

  1. Bardzo kreatywny pomysł na ten tomik z wierszami, szczególnie te marginesy :)

    Nie wątp w to, że znajdziesz miłość (albo to ona znajdzie Ciebie) przez pryzmat portali randkowych, proszę. Z własnego doświadczenia wiem, że w wirtualnym świecie ciężko znaleźć kogoś naprawdę wartościowego. Chociaż wiem też, że kiedy kogoś brak, to człowiek porywa się nawet na portale...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nie wiem gdzie mam szukać. Najlepszym rozwiązaniem będzie czekać, aż mnie ktoś znajdzie. Ale ile to potrwa?

      Usuń
  2. Nie ścinaj włosów, a przynajmniej na krótko, nie nie nie. To nie jest dobry pomysł.
    Twoje plany bardziej jesienne niż wiosenne, co nie zmienia faktu, że interesujące mogę być ich efekty.
    Ja na swój dowód jeszcze poczekam 4 miesiące, ale nieszczególnie mi do tego śpieszno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś z włosami zrobić muszę, bo wyglądają koszmarnie. W każdym razie, na pewno już nigdy ich nie zafarbuję.
      Ciesz się młodością póki możesz. Sama przekonuję się, że pełnoletniość to nic fajnego.

      Usuń
  3. Ja od 14. roku życia mam dowód, więc za rok to nie będzie jakaś wielka rewolucja.
    Pomysł z zeszytem bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W mojej rodzinie raczej trzyma się "tradycji" i wyrabia dowód na osiemnaste urodziny.
      Mnie również ;) Oby mi wyszedł.

      Usuń
  4. Mnie ostatnio też bardzo kusi by bardzo mocno skrócić włosy bo zniszczyłam je kilkuletnim farbowanie. Po częśco się udało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już jestem po wizycie u fryzjera, skróciłam włosy 10 cm. Trochę mi ich szkoda, ale były naprawdę zniszczone.

      Usuń
  5. Trochę sielankowo, trochę niepokojąco.
    Trzymam kciuki za badania, oby to nie była jaskra.
    To co Ci się przydarzyło w nocy to paraliż przysenny. Może zabrzmi dziwnie, ale chciałabym tego doświadczyć. Jest w tym coś dziwnego, abstrakcyjnego, metafizycznego wręcz.... takie jakby potwierdzenie na istnienie duszy.
    Podobne problemy dot. mieszkania znam. Współczuję, uważam, że nie powinni Cię tym obarczać. U mnie na chwilę obecną to jeszcze odległy dylemat, a przyszłość wydaje się tak mglista, że nie wiadomo, czy coś w ogóle po mojej rodzinie pozostanie...
    Trochę obserwując z boku odnoszę wrażenie, że nikt nie czuje się pewnie jako dorosły. Nikt nigdy. Więc nie ma się czym martwić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej już wiem, jak to się nazywa. Czułam to samo, co napisali na wikipedii, ale tymi demonami nieźle mnie postraszyli. Jak już tego doświadczysz, to nie będziesz chciała powtórki.
      Jeszcze kilka miesięcy temu w ogóle nie martwiłam się przyszłością. Choroba ojca przyszła tak nagle, siostra chce się ustatkować, dom zaczął się walić - wszystko to zdarzyło się w przeciągu tygodnia. Nie lubię takich gwałtownych zmian. Tym bardziej podejmowania poważnych decyzji.
      Dziękuję za pocieszenie.

      Usuń
  6. W połowie gimnazjum podjęłam drastyczną decyzję o ścięciu włosów. Do tej pory żałuję, bo nie jestem w stanie zapuści ich. Teraz są ledwie do połowy łopatki. Tak więc jeśli chcesz ściąć, to błagam nie na krótko.
    Mimo, że dobija mnie samotność, nie zdecydowałabym się na profil randkowy, tak więc podziwiam odwagę ;)
    Sny masz faktycznie przerażające. Nie pozostaje mi nic jak życzyć ci słodkich snów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W drugiej klasie gimnazjum zwariowałam i zafundowałam sobie grzywkę. Płakałam aż odrosła.
      Teraz skróciłam włosy o ok. 10 cm, bo były naprawdę zniszczone. Minie ponad rok nim odrosną...
      Heh, dziękuję ;)

      Usuń
  7. Stary dom... Też się boję, że kiedys na mnie spadnie zajęcie sie naszym duzym, smutnym domiszczem. I też bym chciała z niego uciec. Dobrze cię rozumiem :( Cóż, jak to zwykle, kłopoty i ważne decyzje zbierają się wszystkie naraz, co też naturalnie poowduje nocne koszmary.
    Nie lubie chodzić bez okularów choć przez chwilę. Ten ból głowy. I strach, bo nie wiem, co sie wokół mnie dzieje.
    Też myślałam często, czy nie ściąć włosów, ale raczej zrobię to, gdy pójdę na studia, aby móc myć głowę w zlewie... Taka oszczędność... Jezeli masz zniszczone włosy, to najlepiej obciąć, krótka fryzurka nadaje charakteru i jest taka niecodzienna- szczególnie taka a la lata 20.
    Trzymaj się

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyobrażam sobie życia w tej wsi do końca moich dni. Tym bardziej w tej ruderze :/
      Mnie głowa na szczęście nie boli, ale tak jak pisałam, bez okularów ludzi rozpoznaję po głosie.
      Marzą mi się włosy długie do tyłka, już tam mniejsza o oszczędność, ale ciężko będzie je zapuścić...

      Usuń
  8. Cóż to o czym pisałaś apropo swojej nocnej przygody - mi się to zdarza co jakieś 2-3 misiące. To paraliż senny, sytuacja gdy mózg już się obudził, a ciało jeszcze nie. Jednak u mnie wygląda to nieco drastyczniej, bo mam przy tym omamy słuchowe i wzrokowe. Zazwyczaj chca mnie zabić, ostatnio byłam duszona. Wtedy po prostu trzeba się skupić mocno na poruszeniem jakąkolwiek częścią ciała, wtedy paraliż jest przerwany i wszystko wraca do normy ;)
    Co do miłości - mnie jakoś nigdy nie spotkała. Jak dla mnie nie warto jej szukać, tylko wtedy człowiek niepotrzebnie robi się naiwy i łatwo go zranić. Lepiej zaczekać, choć to nie raz frustrujące.
    Co do pełnoletniości, ciąży na mnie już od prawie roku. Ale nie czuję się dorosła, mam wrażenie jakbym nadal dopiero co skończyła 17 lat i coś mam wrażenie że szybko mi to nie minie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze mną aż tak źle nie było. Starałam się przygryźć język lub wbić paznokcie w skórę, ale nie potrafiłam. Rozluźniłam się dopiero po kilku minutach.
      Cholernie frustrujące jest to czekanie...
      Czuję się tak samo, wieczna siedemnastolatka :p

      Usuń
  9. Miłość podobno przychodzi kiedy się na nią nie czeka... Ale czy się tak da?

    Moje noce też są straszne. Im jestem starsza tym bardzie boje się zasnąć. Ale staram się z tym walczyć. Melisa wieczorem trochę pomaga. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam już tyle lat, a jej dalej nie ma...
      Kiedyś nie potrafiłam nawet zmrużyć oka. Ciągle wydawało mi się, że ktoś stoi przy łóżku. Na szczęście już mi przeszło. Tego paraliżu sennego w ogóle się nie spodziewałam.

      Usuń
  10. Mam taki zbiór poezji, ale w swoim zeszycie zamieszczam tylko wiersze swojego autorstwa. Myślę,że wpadłaś na ciekawy pomysł chcąc ozdobić marginesy suchymi roślinami.
    Dziwna sprawa z tymi snami, jeśli to w ogóle były sny, bo sama napisałaś,że rano się zastanawiałaś,czy to się na prawdę zdarzyło. Nawet ja w swoich nienormalnych marach nigdy nie miałam czegoś takiego i nigdy nie odczuwałam problemów z poruszaniem się. Oby się to więcej nie powtórzyło :)
    Jakoś nigdy nie wierzyłam w te portale randkowe,że można tam kogoś znaleźć. W sumie nigdy z takich nie korzystałam, ale czasem lubię sobie popisać z ludźmi na czatach. Wystarczyło mi tylko to,żeby się przekonać,że bywają tak różne osoby. Do mnie też pisali dużo starsi ode mnie, ale chyba nikt z nich nie miał aż trzydziestu lat. Taki drobny szczegół,ze czat miał kategorie "gimnazjum". Czasem byłam na tyle nie miła,że po prostu pytałam: "To ile razy nie zdałeś,że jesteś jeszcze w gimnazjum?". Oni nie byli zdesperowani, przynajmniej nie wszyscy. Część mi odpisywała,że lubi młodsze, a pozostali nie chcieli więcej do mnie pisać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że więcej mnie to nie spotka.
      Cóż, ja trafiam na samych debili nie znających ortografii. Pech.

      Usuń
  11. Ja odkąd mam dowód czuję się dość staro. Czuję się trochę jakby czas mi się kończył.

    OdpowiedzUsuń
  12. To nie prawda, że na portalach randkowych nie ma wartościowych osób. Jest ich wiele, bo zapewne tak jak ty szukają miłości, a nie potrafią odezwać się do nieznajomej dziewczyny w realnym świecie :) Chociaż jak się tak bardzo chce, to nigdy nie wychodzi. I teraz w to wierzę. Co zaś tyczy się włosów, rozumiem Cię doskonale. Też obcięłam bo nie mogłam patrzeć jakie są poniszczone po rozjaśnianiu. Nie na króciutko, ale przedtem do pasa a po wyjściu od fryzjera bob ledwie do ramion ^^ I wiesz co? Zarzekałam się, że już nigdy nie zafarbuję, bo mi ich szkoda itp. itd. A teraz rozważam czy jednak nie wrócić do popielatego blondu :P Ten zeszyt to dobry pomysł! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może masz rację.
      Ja już na pewno nie zafarbuję. Trzy lata zapuszczania poszły na marne :/

      Usuń
  13. Wyobraźnia to coś wspaniałego, coś dzięki czemu możemy oderwać się od szarej rzeczywistości. Czytając Twojego posta poczułam przyjemną błogość, oddalenie od spraw przyziemnych. I to wyobrażenie zeszytu, marginesy pełne suchych płatków .. Niesamowity dreszcz mnie przeszedł . To zdecydowanie dobry pomysł ;)

    taka-se-nazwa.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. pomysł z tomikiem- świetny!
    Ja moje kwietniowe wyzwania też ładnie realizowałam, aż do Świąt ;)

    masz bardzo ładnego bloga (zarówno graficznie jak i treściowo)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. Z chęcią odwiedzam nowe blogi, ale nie musisz zostawiać mi swojego adresu (chyba, że nie udostępniasz go w swoim profilu). Dziękuję wszystkim moim czytelnikom. Bez was pisanie nie miałoby sensu.