poniedziałek, 3 marca 2014

Wyjątkowy dzień cz. II

      Pełna obaw co do imprezy osiemnastkowej, nie sądziłam, że przybierze ona taki obrót. Spodziewałam się stypy, tymczasem pochówek mojej młodości zamienił się w pijacki rytuał przejścia.

      Impreza miała miejsce w moim komunistycznym domu, do którego wszystkim gościom cudem udało się dotrzeć. (Co najzabawniejsze - dziewczyny były zachwycone kwiecistymi tapetami, które zdobią ściany pokoju gościnnego już od trzynastu lat.) Za sprawą maślanych oczek i dziecięcego kwilenia wywalczyłam całe piętro dla siebie i moich gości, dzięki czemu mogliśmy swobodnie szaleć i poruszać typowe dla nas tematy, podczas gdy najbliżsi członkowie rodziny spokojnie pili kawę pod nami, nieświadomi tego, co dzieje się na górze. A działo się naprawdę wiele.

      Po długich przemyśleniach dotyczących podkładu muzycznego, zrezygnowana zdecydowałam się puścić MTV Rocks, co zadowoliło wszystkich. Najbardziej żałuję, że nie uwieczniłam na filmie Braciszka, który podczas piosenki Foo Fighters wpadł w trans i zaczął miarowo kołysać się na prawo i lewo, machając dłonią z zapaloną zapalniczką. Wypite promile nie tłumaczą jego zachowania, Braciszek już się taki urodził.
      Całą imprezę stroniłam od alkoholu, który według mnie śmierdzi i pali w język. Szampana nawet nie tknęłam; kuzynka poratowała mnie swoim kieliszkiem piccolo. Z ciekawości skosztowałam wina, jednak byłam w stanie przełknąć tylko dwa łyki i to z grymasem na twarzy. Podstępna Basia podłożyła mi szklankę z wódką, co było ciekawym doświadczeniem, bo nie wiedziałam, że tak prędko potrafię dobiec do łazienki. Jedno jest pewne - alkoholizm mi nie grozi.
      Zamiast mnie piła cała reszta towarzystwa. Duża Madzia po kolejnym kieliszku raz się śmiała, raz płakała, Braciszek godzinę wiązał swoje glany, Siostrzyczka minutę wpatrywała się w dal, a Ania robiła porządki w kieliszkach, jednak najbardziej zaskoczyła mnie niepozorna Gabi. Dwóm ostatnim paniom gratuluję mocnych głów!
      Noc była wyjątkowo ciepła. Co chwila wychodziliśmy na balkon: dziewczyny, by odetchnąć świeżym powietrzem, Braciszek, by zapalić. Bezchmurne niebo zapewniło nam rozrywkę w postaci zabawy w astrologów. Gwiazdę polarną udało mi się nawet uchwycić na zdjęciu, niestety Wielki Wóz pozostanie tylko wspomnieniem.
      Siostrzeńce zachowywali się tego wieczoru wyjątkowo grzecznie, przez co nikt nie uwierzył w moje historie o ich bestialskich wyczynach. Poparła mnie jedynie Gabi, która najwyraźniej tak, jak ja, ma niemiłe wspomnienia związane z wrzeszczącymi trzylatkami.
      Impreza trwała do północy, jednak po tylu wrażeniach zasnęłam dopiero po pierwszej.

      Nie spodziewałam się tylu prezentów. Większość z nich pozostanie pamiątkami na całe życie. Słodkimi drobiazgami i bukietami tulipanów nie nacieszę się za długo, jednak na zawsze pozostanie mi piękna biżuteria, w tym srebrna triada. Pierwszy raz w życiu dostałam prawdziwy perfum, o cudownym, różanym zapachu. Oprócz tradycyjnych kwiatów, dostałam wiązankę cukierków i herbaciany bukiet. Ponadto zadbano o to, bym miała co czytać i obdarowano mnie pięcioma książkami. Już same tytuły sugerują, co to za literatura. Dostałam również kwieciste stringi, jednak jeszcze trochę minie, nim mi się przydadzą. Siostrzyczka sprezentowała mi kolaż ze zdjęć, które robiła mi w najmniej odpowiednich momentach. Na ścianie zawiśnie dopiero wtedy, gdy stracę wzrok. Marlenka i Gabi wpadły na genialny pomysł i podarowały mi fiszki z podstawami francuskiego - mam kolejną motywację do nauki tego pięknego języka. Oczywiście prezenty zapakowano w ogromne pudła, pełne skrawków gazet, które walały się później po całym piętrze.

      Niestety nie obyło się bez przykrości. Dorota nie mogła przyjść z powodu choroby, a Siostrzyczka nieustannie kłóciła się przez telefon ze swoim, teraz już na szczęście byłym, "chłopakiem" (zaborczym dupkiem, zazdrośnikiem, nieustannie ją ograniczającym idiotą, który nikogo nie darzy zaufaniem. Tak, wiem, że to teraz czytasz i nawet nie wyobrażasz sobie, jak dobrze mi z tą świadomością.). Trochę czasu minęło nim porządnie się wypłakała i do nas wróciła. Właśnie w takich chwilach cieszę się ze swojej samotności.

      Niezapomnianą noc starałam się utrwalić aparatem. W sumie natrzaskałam ponad sto sześćdziesiąt zdjęć, z czego nieudana większość bynajmniej nie nadaje się do opublikowania, a co najwyżej do szantażu. Jednak w poprzednim poście zapowiedziałam fotorelację, w takim razie z obietnicy muszę się wywiązać. Oglądacie na własną odpowiedzialność, za Wasze koszmary senne nie odpowiadam.

Od lewej: Ania, Agnieszka, Agnieszka, Duża Madzia (różowa sukienka), ja, Basia, Braciszek, Siostrzyczka, Marlenka, Gabi














 










Specjalnie dla Braciszka :) 


(Rozmowa na początku dotyczy "chłopaka" Siostrzyczki i nie mam zamiaru jej wycinać. Okej, miałam zamiar, ale nie wiem jak. Zresztą, mniejsza.)

PS. Życzcie zdrowia Braciszkowi, bo biedactwo wylądowało dziś w szpitalu. 

21 komentarzy:

  1. Znaczy dobrze się bawiliście :D
    Mnie za parę lat czeka to samo... już się boję ;)
    Zdrowia dla braciszka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezapomniana noc ;)
      Nie masz się czego bać. Również byłam pełna obaw, ale na szczęście się nie sprawdziły.

      Usuń
  2. Jakbym czytała o swojej 18nastce (chociaż nie była w domu i jej nie organizowałam, bo zostałam na nią... zaproszona). Też stroniłam alkoholu (wypiłam tylko lampkę szampana). Nie zaskutkowało to niepiciem przez całe życie - zaczęłam tuż po 18, ale alkoholikiem nie jestem :) Fajnie się na trzeźwo patrzyło, jak koleżanka rozpacza, bo straciła grawitację, a jak kolega ją pogłaskał po ramieniu to przeraziła się, że jej skórę zetrze. :)

    Fajnie, że jesteś zadowolona. 18-natkę będziesz pamiętała całe życie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej byłam cały wieczór świadoma i moje wspomnienia nie są zamazane. Ale alkohol chyba nigdy mi nie zasmakuje ;)

      Usuń
  3. Twoje zdjęcie w pudełku jest mistrzowskie. *-*
    I Ty jesteś prześliczna. Nie mogę się napatrzeć. ♥
    Nie byłam za bardzo przekonana do osiemnastki, ale jak patrzę jak było u Ciebie, to już się nie mogę doczekać lipca. ;)
    Strasznie fajne prezenty dostałaś i ogólnie zazdroszczę. :)
    +Pozdrów go ode mnie, bo skoro gada do miśka (tak jak ja) to musi być bardzo fajny. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dziękuję ;*
      Z pewnością Twoje urodziny również będą niezapomniane ;)
      Pozdrowię :p

      Usuń
  4. Widać, że impreza była udana :D Ja już się nie mogę doczekać swojej imprezy osiemnastkowej, która się odbędzie z 5-miesięcznym opóźnieniem, ale za to w wyśmienitym gronie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że musisz tak długo czekać, ale najważniejsze, że czeka Cię impreza w, jak napisałaś, "wyśmienitym gronie" :)

      Usuń
  5. Świetne zdjęcia. Wyglądacie na sympatycznych i zwariowanych ludzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak się zastanawiam bawiłaś się lepiej Ty czy dzieciaki, które siedziały kartonach? O przepraszam Ty też siedziałaś w kartonie :D Szalone zdjęcia i fajne prezenty, choć te książki jak by z różnych czytelniczych biegunów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :p Nic tak nie cieszy jak rzucanie papierkami ;D

      Usuń
  7. Świetna impreza urodzinowa ;) Po alkoholu każdy zachowuje się po swojemu, mi włącza się gadka, a poza tym jestem grzeczna :P A co do byłych facetów... Moja przyjaciółka jest właśnie świeżo po zerwaniu, a ja nadal nie mogę uwierzyć, że faceci mogą być takimi kretynami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiem jak alkohol działa na mnie, ale wolę się nie przekonywać :p
      Szkoda, że tak jest :/

      Usuń
  8. Aż miło popatrzeć. Widzę, że osiemnastka jak najbardziej udana :>
    Znajomą książkę widzę ("Ostatni testament"), uważaj może zmienić podejście do wiary. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezapomniana impreza ;)
      Jeszcze nie czytałam, ale jestem jej ciekawa.

      Usuń
  9. świetna impreza, masz wspaniałych przyjaciół - no i te prezenty ;) miło :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ahh... 18nastki, ale bym się na jakąś przeszła! Annalina, jesteś prześliczna! Nie rozumiem skąd u Ciebie jakiekolwiek kompleksy na punkcie wyglądu. Jesteś naprawdę p r z e ś l i c z n a! Pozdrawiam i miłego dnia! :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. Z chęcią odwiedzam nowe blogi, ale nie musisz zostawiać mi swojego adresu (chyba, że nie udostępniasz go w swoim profilu). Dziękuję wszystkim moim czytelnikom. Bez was pisanie nie miałoby sensu.