Impreza miała miejsce w moim komunistycznym domu, do którego wszystkim gościom cudem udało się dotrzeć. (Co najzabawniejsze - dziewczyny były zachwycone kwiecistymi tapetami, które zdobią ściany pokoju gościnnego już od trzynastu lat.) Za sprawą maślanych oczek i dziecięcego kwilenia wywalczyłam całe piętro dla siebie i moich gości, dzięki czemu mogliśmy swobodnie szaleć i poruszać typowe dla nas tematy, podczas gdy najbliżsi członkowie rodziny spokojnie pili kawę pod nami, nieświadomi tego, co dzieje się na górze. A działo się naprawdę wiele.
Po długich przemyśleniach dotyczących podkładu muzycznego, zrezygnowana zdecydowałam się puścić MTV Rocks, co zadowoliło wszystkich. Najbardziej żałuję, że nie uwieczniłam na filmie Braciszka, który podczas piosenki Foo Fighters wpadł w trans i zaczął miarowo kołysać się na prawo i lewo, machając dłonią z zapaloną zapalniczką. Wypite promile nie tłumaczą jego zachowania, Braciszek już się taki urodził.
Całą imprezę stroniłam od alkoholu, który według mnie śmierdzi i pali w język. Szampana nawet nie tknęłam; kuzynka poratowała mnie swoim kieliszkiem piccolo. Z ciekawości skosztowałam wina, jednak byłam w stanie przełknąć tylko dwa łyki i to z grymasem na twarzy. Podstępna Basia podłożyła mi szklankę z wódką, co było ciekawym doświadczeniem, bo nie wiedziałam, że tak prędko potrafię dobiec do łazienki. Jedno jest pewne - alkoholizm mi nie grozi.
Zamiast mnie piła cała reszta towarzystwa. Duża Madzia po kolejnym kieliszku raz się śmiała, raz płakała, Braciszek godzinę wiązał swoje glany, Siostrzyczka minutę wpatrywała się w dal, a Ania robiła porządki w kieliszkach, jednak najbardziej zaskoczyła mnie niepozorna Gabi. Dwóm ostatnim paniom gratuluję mocnych głów!
Noc była wyjątkowo ciepła. Co chwila wychodziliśmy na balkon: dziewczyny, by odetchnąć świeżym powietrzem, Braciszek, by zapalić. Bezchmurne niebo zapewniło nam rozrywkę w postaci zabawy w astrologów. Gwiazdę polarną udało mi się nawet uchwycić na zdjęciu, niestety Wielki Wóz pozostanie tylko wspomnieniem.
Siostrzeńce zachowywali się tego wieczoru wyjątkowo grzecznie, przez co nikt nie uwierzył w moje historie o ich bestialskich wyczynach. Poparła mnie jedynie Gabi, która najwyraźniej tak, jak ja, ma niemiłe wspomnienia związane z wrzeszczącymi trzylatkami.
Impreza trwała do północy, jednak po tylu wrażeniach zasnęłam dopiero po pierwszej.
Niestety nie obyło się bez przykrości. Dorota nie mogła przyjść z powodu choroby, a Siostrzyczka nieustannie kłóciła się przez telefon ze swoim, teraz już na szczęście byłym, "chłopakiem" (zaborczym dupkiem, zazdrośnikiem, nieustannie ją ograniczającym idiotą, który nikogo nie darzy zaufaniem. Tak, wiem, że to teraz czytasz i nawet nie wyobrażasz sobie, jak dobrze mi z tą świadomością.). Trochę czasu minęło nim porządnie się wypłakała i do nas wróciła. Właśnie w takich chwilach cieszę się ze swojej samotności.
Niezapomnianą noc starałam się utrwalić aparatem. W sumie natrzaskałam ponad sto sześćdziesiąt zdjęć, z czego nieudana większość bynajmniej nie nadaje się do opublikowania, a co najwyżej do szantażu. Jednak w poprzednim poście zapowiedziałam fotorelację, w takim razie z obietnicy muszę się wywiązać. Oglądacie na własną odpowiedzialność, za Wasze koszmary senne nie odpowiadam.
| Od lewej: Ania, Agnieszka, Agnieszka, Duża Madzia (różowa sukienka), ja, Basia, Braciszek, Siostrzyczka, Marlenka, Gabi |
Specjalnie dla Braciszka :)
(Rozmowa na początku dotyczy "chłopaka" Siostrzyczki i nie mam zamiaru jej wycinać. Okej, miałam zamiar, ale nie wiem jak. Zresztą, mniejsza.)
PS. Życzcie zdrowia Braciszkowi, bo biedactwo wylądowało dziś w szpitalu.
Znaczy dobrze się bawiliście :D
OdpowiedzUsuńMnie za parę lat czeka to samo... już się boję ;)
Zdrowia dla braciszka!
Niezapomniana noc ;)
UsuńNie masz się czego bać. Również byłam pełna obaw, ale na szczęście się nie sprawdziły.
Jakbym czytała o swojej 18nastce (chociaż nie była w domu i jej nie organizowałam, bo zostałam na nią... zaproszona). Też stroniłam alkoholu (wypiłam tylko lampkę szampana). Nie zaskutkowało to niepiciem przez całe życie - zaczęłam tuż po 18, ale alkoholikiem nie jestem :) Fajnie się na trzeźwo patrzyło, jak koleżanka rozpacza, bo straciła grawitację, a jak kolega ją pogłaskał po ramieniu to przeraziła się, że jej skórę zetrze. :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że jesteś zadowolona. 18-natkę będziesz pamiętała całe życie :)
Przynajmniej byłam cały wieczór świadoma i moje wspomnienia nie są zamazane. Ale alkohol chyba nigdy mi nie zasmakuje ;)
UsuńTwoje zdjęcie w pudełku jest mistrzowskie. *-*
OdpowiedzUsuńI Ty jesteś prześliczna. Nie mogę się napatrzeć. ♥
Nie byłam za bardzo przekonana do osiemnastki, ale jak patrzę jak było u Ciebie, to już się nie mogę doczekać lipca. ;)
Strasznie fajne prezenty dostałaś i ogólnie zazdroszczę. :)
+Pozdrów go ode mnie, bo skoro gada do miśka (tak jak ja) to musi być bardzo fajny. :P
Haha, dziękuję ;*
UsuńZ pewnością Twoje urodziny również będą niezapomniane ;)
Pozdrowię :p
Widać, że impreza była udana :D Ja już się nie mogę doczekać swojej imprezy osiemnastkowej, która się odbędzie z 5-miesięcznym opóźnieniem, ale za to w wyśmienitym gronie ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że musisz tak długo czekać, ale najważniejsze, że czeka Cię impreza w, jak napisałaś, "wyśmienitym gronie" :)
UsuńŚwietne zdjęcia. Wyglądacie na sympatycznych i zwariowanych ludzi ;)
OdpowiedzUsuńTacy też jesteśmy :p
UsuńTak się zastanawiam bawiłaś się lepiej Ty czy dzieciaki, które siedziały kartonach? O przepraszam Ty też siedziałaś w kartonie :D Szalone zdjęcia i fajne prezenty, choć te książki jak by z różnych czytelniczych biegunów :)
OdpowiedzUsuńHaha :p Nic tak nie cieszy jak rzucanie papierkami ;D
UsuńCo za zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Świetna impreza urodzinowa ;) Po alkoholu każdy zachowuje się po swojemu, mi włącza się gadka, a poza tym jestem grzeczna :P A co do byłych facetów... Moja przyjaciółka jest właśnie świeżo po zerwaniu, a ja nadal nie mogę uwierzyć, że faceci mogą być takimi kretynami...
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem jak alkohol działa na mnie, ale wolę się nie przekonywać :p
UsuńSzkoda, że tak jest :/
Aż miło popatrzeć. Widzę, że osiemnastka jak najbardziej udana :>
OdpowiedzUsuńZnajomą książkę widzę ("Ostatni testament"), uważaj może zmienić podejście do wiary. ;)
Niezapomniana impreza ;)
UsuńJeszcze nie czytałam, ale jestem jej ciekawa.
świetna impreza, masz wspaniałych przyjaciół - no i te prezenty ;) miło :)
OdpowiedzUsuńBardzo :p
UsuńAhh... 18nastki, ale bym się na jakąś przeszła! Annalina, jesteś prześliczna! Nie rozumiem skąd u Ciebie jakiekolwiek kompleksy na punkcie wyglądu. Jesteś naprawdę p r z e ś l i c z n a! Pozdrawiam i miłego dnia! :)
OdpowiedzUsuńSkoro tak uważasz, to dziękuję ;*
Usuń