Ciepłymi promieniami muska moje policzki.
Energicznie odrzucam rozgrzaną pościel i wyskakuję z łóżka. Pokój zalewa fala jasnożółtego światła. Muszę zmrużyć oczy, by dostrzec klamkę okna. Otwieram je na oścież. Biorę głęboki wdech rześkiego, porannego powietrza. Przez chwilę przysłuchuję się ptasiemu koncertowi. Chłonę wiosenną przyrodę.
Kasztanowe kosmyki łaskoczą nagą skórę.
Różana mgiełka pieści powonienie.
Powoli ubieram rajstopy. Wkładam granatową sukienkę, pozwalając materiałowi swobodnie opaść na moje ciało. Maluję usta czerwoną szminką. Rozpuszczam włosy; nie zdawałam sobie sprawy, że są takie długie. Wsuwam stopy w zamszowe baleriny. Zakładam płaszcz i wychodzę z domu. Idąc, zamiast patrzeć pod nogi, wpatruję się w niebo. W myślach liczę białe chmury. Wszyscy pytają, czemu się tak wystroiłam.
Witaj Wiosno.
***
Popołudnie spędziłam z Siostrzyczką w parku. O dziwo, świecił pustkami. Siedziałyśmy na niewygodnej ławce, piłyśmy owocowe koktajle i obserwowałyśmy kaczki, a ciepły wiatr wiał nam w twarze, rujnując fryzury. Ponadto obgadywałyśmy ludzi i starałyśmy się wyglądać jak najbardziej hipstersko, z plastikowymi kubkami w ręku, co nam nie wychodziło. Obie stwierdziłyśmy, że najwyraźniej jesteśmy do tyłu, czy też stoimy w miejscu, przez co nie rozumiemy ówczesnych ludzi.
***
Nie żałuję, że poszłam dzisiaj do szkoły. Lekcje mijały wyjątkowo szybko, choć prawie nic z nich nie wiem.
Na geografii usiłowałam się zdrzemnąć, jednak ciężko zasnąć, gdy ktoś nagle zaczyna głaskać cię po głowie. Bad boyowi spodobała się gładkość moich włosów, co zapewne świadczy o działaniu odżywki. Ponadto, gdy napomknęłam o wizycie u fryzjera i skróceniu włosów, stwierdził, że nie powinnam z nimi nic robić, bo jestem piękna. Takie słodkie komplementy są u Bad boya przejawem choroby psychicznej, jednak swoimi późniejszymi dwuznacznymi propozycjami udowodnił, że jest w pełni zdrowy.
Gdy temat zszedł na kuchnię, wspomniałam o moim kompletnym braku umiejętności kulinarnych. Bad boy stwierdził, że nie potrzebuje mnie jako kucharki, bo na kuchennym blacie bynajmniej nie zamierza ze mną gotować. Ale i tak będzie pachnieć. (I że to niby ja jestem zboczona?!)
Nie potrafię siedzieć na krześle jak cywilizowani ludzie. Najwygodniej jest mi z kolanami pod brodą, jednak ciężko tak usiąść w sukience. Ostrzegawcza uwaga Siostrzyczki, że w sukience się tak nie siedzi, oczywiście nie umknęła Bad boyowi, który umyślnie zrzucił portfel, by móc zanurkować pod stołem. I żyj tu z takim.
Później planowałyśmy wypchnąć go przez okno. Potem on (dosłownie) zasłonił mnie roletą. Jednak w pewnym momencie, gdy uraczył nas wykładem o złamanych męskich sercach, nie poznałam go. Jeżeli podejrzenia moje i Siostrzyczki, jakoby Bad boy miał kolejną przerwę ze swoją dziewczyną, są słuszne, to szkoda mi go.
Na początku roku szkolnego, pisałam, jak to bardzo go nienawidzę. Głównie z powodu jego sprośnych żartów, nieokrzesania

szczerze taki typ faceta kompletnie do mnie nie przemawia.Nie lubię takich.Jasne,że faceci mają te swoje niepohamowania.SZczególnie przyjaźniąc się z 2 facetów dobrze wiem o czym myślą ale nasze rozmowy mam wrażenie,że jednak były w tym temacie na jakiś poziomie i nie wiem ale wydaje mi się,że to miało jakiś smaczek a takie zachowanie jak z portfelem czy z kuchnią jest po prostu tandetną zagrywką.
OdpowiedzUsuńWiosna <3
Też takich nie lubię, wręcz omijam szerokim łukiem. On jeden jest wyjątkiem.
UsuńWiosna ♥
Dokładnie, witaj wiosno! I mam nadzieję, że w tym roku wiosna nie przemieni się nagle w lato ;)
OdpowiedzUsuńKultywuję wszelkie poszanowanie dla ludzkich poczynańi tylko, li i wyłącznie, jeśli w grę wchodzi modny hipster, powstrzymać się nie mogę, zaczyna drgać mi powieka, widać nawet ona żnieść tego nie potrafi, nie chce, być może nie może ;)
Podkulać kolana w sukience? Da się, jak najbardziej ;) opraktykowane ;)
Ja również, chcę się nią choć trochę nacieszyć.
UsuńMusisz mnie nauczyć jak robić to jak dama :p
Często mam takie odczucie, że nie rozumiem dzisiejszych ludzi. Zupełnie jakbym była z innej epoki.
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie.
UsuńW wiośnie właśnie jest takie rzeźkie poranne powietrze. Też je lubię
OdpowiedzUsuńMój dzień w "szkole" (tak na prawdę byłam w domu kultury, ale to w ramach zajęć szkolnych) też bym udany.
Czasem sprośne żarty są bardzo denerwujące, ale dobrze,że się dogadujecie i przynajmniej było ciekawie. Mi tam wszystko jedno,czy osoba z którą rozmawiam jest chłopakiem,czy dziewczyną i tak nie umiem utrzymać kontaktu wzrokowego. Po prostu nie mogę, zawsze zaczynam się patrzec w jakiś inny punkt. Mam nadzieję tylko,że tego jakoś bardzo nie widać.
Dopiero uczę się utrzymywać kontakt wzrokowy z rozmówcą. Wcześniej zawsze spuszczałam głowę, teraz przynajmniej jakoś się staram. Pół biedy gdy rozmawiam z dziewczyną, tragedia jeśli chodzi o facetów. Tylko z Braciszkiem i Bad boyem wymieniam spojrzenia.
UsuńNie można myśleć,że jest ktoś kto nie zasługuje na rozmowę z nami bo jesteśmy "niższą ligą" albo "wyższą " :P nie ma różnic, jesteśmy tacy sami i z każdym można się zakolegować :) więcej wiary w siebie :)
OdpowiedzUsuńO tak, nareszcie wiosna. Nie ma nic lepszego, kiedy wstaję rano, a za oknem pięknie słońce świeci :)
OdpowiedzUsuńAż chce się żyć ;)
UsuńWiosna jest zdecydowanie najlepszą porą roku, humor wtedy mam o wiele lepszy niż w pozostałej części roku. Budzimy się rano z większą chęcią do życia i to cudowne uczucie. :) Również mam takiego kolegę, wydawało mi się, że jest raczej z tych, którzy nie będą chcieli rozmawiać z dziewczyną taką jak ja. Jest zabawny, ma dużo do powiedzenia, a ja czasami zupełnie odwrotnie, a tymczasem, świetnie się dogadujemy w szkole. Fajnie gdy otaczają nas takie osoby, przy których dobrze się czujemy. :)
OdpowiedzUsuńMoja relacja z Bad boyem jest identyczna. Niby nie mamy o czy rozmawiać, ale przynajmniej mamy się z czego pośmiać ;)
UsuńWiosna, wiosna, wiosna ach to ty ..... ;>
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale Twój wywód na temat Bad boya jakoś przyjemnie się czyta. Jak książkę typu pamiętnik. W sumie to blog więc działa to na podobnej zasadzie ^^
Dawno nie pisałam takich swobodnych wywodów, na szczęście nie wyszłam z wprawy :p
Usuń...tak? Tłumaczy się tylko winny :D
OdpowiedzUsuńŻartuję.
tak sielankowo, tak pięknie... aż zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńCiekawe jak długo ta sielanka potrwa.
Usuń50 groszy. Za to bym była gotowa zabić.
OdpowiedzUsuńLubie gadać z chłopakami którzy są mi zupełnie obojętni. Serio, przeważnie mają takie grzecznie ułożone i konkretne myśli, które pozwalaja jakoś zapanować nad chaosem w mojej głowie. Lubię słuchać ludzi, którzy w moich SuperProblemach nie widzą problemu.
Piękny opis na początku... Tylko nie mów, że u ciebie śpiewają ptaki! U mnie co otworzę okno słyszę tylko KRA! KRA! KRA! KRA!
Bad boy nie ma grzecznych i ułożonych myśli. To wcielony diabeł :p
UsuńDwa metry od mojego okna stoi wysoka choinka sąsiadów, ulubione miejsce wróbelków na poranne koncerty ;)
Faktycznie ten bad boy to niezły bad boy ;). Marginesem mówiąc ja też się zapierałam nogami i rękami, że to TYLKO KOLEŻEŃSKA ZNAJOMOŚĆ. No i poszło, 5 lat minęło ;). Nigdy nie mów nigdy. No ale cieszę się, że miło sobie spędzasz czas w szkole :). I poza nią. Zastanawiam się jak tam koncert marsów. Bo nie wiem czy już po i pominęłam jakąś notkę czy jeszcze przed, a Twój PRZEOGROMNY entuzjazm opadł - co wydaje się dziwne ;). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZ nim raczej do niczego nie dojdzie. Ogień i woda, piękna i bestia itd. :p
UsuńGdybym w każdym poście miała pisać o tym koncercie, to czytelnicy uznaliby mnie za niezrównoważoną członkinię Echelonu, tak więc wolę siedzieć cicho. Zresztą nadal nie wierzę, że jadę na ten koncert. Co jakiś czas wyciągam bilet z tajnej skrytki i gapię się na niego godzinami :D
Masz niesamowity dar do pisania. Twojego bloga czyta się z taką przyjemnością, że omal zapomniałam o rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńMusisz mieć bardzo dobre relacje z siostrą. Trochę Ci zazdroszczę. Zawsze marzyłam o siostrzyczce, jednak musi mi wystarczyć młodszy brat.
Poza tym... o! Widzę, że słuchasz Marsów! Są wspaniali.
Dziękuję :)
UsuńSiostrzyczka to moja najlepsza przyjaciółka. Prawdziwą siostrę też mam, ale przez różnicę wieku (osiem lat starsza) ciężko nam się dogadać.
Uwielbiam ich. Jadę na koncert w czerwcu :)
Rozumiem :) Nie doszłam jeszcze do tak odległych zakamarków Twojego bloga, żeby się o tym wszystkim dowiedzieć, ale spokojnie, dojdę i tam, bo naprawdę miło się czyta Twojego bloga :)
UsuńJa prawdopodobnie też pojadę, ale to właściwie zależy jeszcze od mojej matury. Koncert Marsów jest niejako moją dodatkową formą motywacji, żeby dać z siebie 300%, jak nie więcej. Od dawna ich słuchasz?
Och, dziękuję ;)
UsuńZnałam ich już dawno, ale całkowicie przepadłam w zeszłoroczne wakacje. Od tego czasu się z nimi nie rozstaję. Nawet zaczęłam nosić triadę ;) A ty?
Oj, u mnie już dużo dłuższy "staż" ;) Pamiętam, że na koniec gimnazjum dostawaliśmy z chóru szkolnego upominki i nasza chórmistrzyni pytała każdego z osobna, co takiego sobie wymarzył (oczywiście w rozsądnej cenie). Właśnie wtedy dostałam drugą płytę Marsów, a pierwszą jakoś na początku gimnazjum. Teraz jestem w klasie maturalnej, więc... no kawałek czasu to już jest :) Triady co prawda nie mam, ale to dobry pomysł. Jedziesz sama, czy masz przyjaciół, którzy podzielają Twój gust muzyczny i wybierają się tam z Tobą? :)
UsuńJadę z dwoma przyjaciółkami. Właściwie to ja zaraziłam je miłością do Marsów. Ich piosenki potrafią zmienić życie :)
UsuńLovely!
OdpowiedzUsuńI'M from Brazil and i'm already follow your beautiful blog!
http://www.agorasoulinda.com
Wow, international career :p
UsuńZazdroszczę Ci takiego kolegi. :D Ja też ogólnie mało rozmawiam z płcią przeciwną. Miałam, można tak powiedzieć, przyjaciela, ale teraz kontakt się urwał. Czasami fajniej rozmawia się z chłopakami niż z dziewczynami, mają oni inne podejście do życia. :)
OdpowiedzUsuńJa też mało odzywam się do facetów. Są tylko dwa wyjątki.
UsuńOwszem, faceci mają całkowicie inny punkt widzenia ;)
:)
OdpowiedzUsuńTak witam wiosnę od jakiegoś czasu w drodze do szkoły, jeżeli tylko pojawia się słońce. Myślę wtedy o sobie jako o włóczędze tułającym się po świecie legend i baśni, który dźwiga ze sobą cały swój dobytek. Taka mglista iluzja wolności przed przekroczeniem bramek więzienia. :D
OdpowiedzUsuń"Zboczone" w tym sensie osoby są fajne.
Dobrze napisane :p
UsuńJakbym nie lubiła wiosny, to po przeczytaniu tego posta na pewno bym ją polubiła. ;)
OdpowiedzUsuńJak ktoś jest zboczony w wyrafinowany sposób, to jest to bardzo fajne. :P "Bad boy" tak uroczo brzmi. ;)
+Nominowałam Cię do LBA. :)
Bad boy na ma drugie imię Julian, to dopiero urocze :p
UsuńDziękuję ;)
Wiosna w tym roku obudziła się dziwnie, prawda?
OdpowiedzUsuńZa mało zimy było.
UsuńW samym początku zobaczyłam siebie! To takie piękne, że potrafisz cieszyć się z takich drobnych rzeczy. Aż uśmiecham się do Ciebie przez monitor! :*
OdpowiedzUsuńWiedz, że właśnie teraz odwzajemniam uśmiech ;*
Usuńwiosna jest cudownie piękna, radosna - a ja budzę się do życia razem z nią :)
OdpowiedzUsuńja od zawsze lepiej dogadywałam się z facetami - rozumiem ich poczucie humoru, cenię ich za dystans do siebie i świata, lubię ich prostotę i jasność określania myśli. :)
Już nie raz przekonałam się, że z facetami o wiele łatwiej się rozmawia. W gimnazjum miałam nawet więcej kolegów niż koleżanek, tylko teraz to się odwróciło. Mam przynajmniej ich dwóch ;)
UsuńWiosna to bardzo motywująca pora roku :)
OdpowiedzUsuńMasz racje, dobrze, ze jest lepiej :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńCudowniejszego powitania wiosny jeszcze nie widziałam/czytałam ♥ Po raz kolejny piszesz tak, że mogę sobie to wyobrazić z całą dokładnością. I niezwykle mi się ten obraz podoba :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńWiosna jest piękna! Jak z rana budzi mnie słońce, już wiem, że dzień będzie dobry, to takie motywujące! ;)
OdpowiedzUsuńAż chce się żyć ;)
UsuńDokładnie! :D
UsuńNie mogę tam odpowiedzieć.
OdpowiedzUsuńNiby nie przepadam za zimą, ale w tym roku jakoś mi jej zabrakło. Tych wieczorów, w których z zimna nie można było wyjść z domu.
Myślę, że zima jeszcze nas zaskoczy. Za mało jej było.
Usuń