W deszczowe, szare dni, wszystko wydaje mi się o niebo lepsze. Powietrze jest przyjemniejsze, zielona herbata lepiej smakuje, a i książki intensywniej pachną. Tym lepiej, że ten deszczowy, szary dzień jest sobotą, kiedy to obowiązki szkolne są ostatnią rzeczą, o której myślę.
Ponadto takie dni są idealne do czytania. Atmosfera sprzyja zatopieniu się w lekturze, a szarość za oknem pobudza kolory wyobraźni.
Osobiście wolę książki wypożyczać, niż kupować. Sama wizyta w bibliotece jest dla mnie swoistym, comiesięcznym rytuałem. Chodzę pomiędzy regałami, uginającymi się pod ciężarem książek, moje nozdrza wypełnia słodkie, ciepłe powietrze, a oczy nie wiedzą, gdzie mają patrzeć. Przewracanie podniszczonych stronic, niezwykle na mnie działa. Oczami wyobraźni widzę poprzednich czytelników, czuję emocje, towarzyszące im podczas czytania. Książki z biblioteki mają duszę. Te z księgarni tylko intensywniej pachną.
Muszę przyznać, że ostatnio nasza gminna biblioteka stanęła na nogi. Dzięki dodatkowym funduszom, regularnie zaopatruje się w najnowsze tytuły książek. Smuci mnie to, że mało osób czyta, ale z drugiej strony - więcej książek dla mnie.
Udało mi się nawrócić moją siostrę, która ostatnimi miesiącami odwiedza bibliotekę razem ze mną. Wypożyczamy książki na dwie karty i za każdym razem wracamy do domu z blisko dwudziestoma tomami. Czytamy na zmianę. Dzięki tym krótkim chwilom w bibliotece, gdy razem penetrujemy półki w poszukiwaniu wzruszających romansideł, a później rozmowom o przeczytanych książkach, czuję, że mam siostrę. I bez wahania mogę powiedzieć, że urodziła nas jedna kobieta.
Ostatnie, chłodne noce, spędzałam ze Schmittem. Muszę stwierdzić, że jego nazwisko widnieje na pierwszym miejscu listy moich ulubionych pisarzy. Uwielbiam jego styl pisania. Czytając, mam wrażenie, że szepcze mi do ucha miłosne historie, których sama jestem bohaterką. Pozornie błahe słowa, rozgrzewają mnie od środka i pozwalają marzyć o takiej cudownej miłości, o nieśmiertelnym uczuciu. Podczas wczorajszej wizyty w bibliotece, zaopatrzyłam się w kolejną książkę jego autorstwa: "Moje życie z Mozartem". (Tytuł nieprzypadkowo przykuł moją uwagę. Nadal nie potrafię uwolnić się z sideł "Mozart, l'Opera Rock".)
Zresztą, co do książek nie jestem wybredna. Czytam wszystko, co wpadnie mi w ręce. Pochłaniam ckliwe romansidła, wstrząsające thrillery psychologiczne a nawet powieści fantasy. Podoba mi się wszystko, co wnosi coś w życie.
***
Z serii "Dzień w obiektywie", czyli marne trzy megapiksele w moim telefonie:
(Zdjęcia nie były obrabiane w żadnym programie. Ich szarość oddaje prawdziwe kolory dzisiejszego dnia.)
Niby to tylko zwykła karteczka, jednak za każdym razem gdy na nią patrzę (zajęła honorowe miejsce na mojej tablicy korkowej nad biurkiem), ogarnia mnie dziwne uczucie ciepła. Może mi nie uwierzycie, ale ta karteczka naprawdę przywraca wiarę w siebie.
Zdjęcie obok przedstawia moje krzywe stopy i ukochany fotel, na którym przesiaduję podczas czytania książek, pisania postów, uczenia się do szkoły i konsumowania posiłków. Ponadto, to ten sławny fotel, na którym przesiadywało Poczucie Winy (z TEGO postu) i Niewidzialny Ideał (z TEGO postu). Ogólnie dużo wspomnień jest związanych z tym fotelem.
Moje łupy z biblioteki. Od góry:
A. Sapkowski "Wiedźmin" (bo nigdy nie czytałam),
E.E. Schmitt "Moje życie z Mozartem" (bo kocham i Schmitta i Mozarta),
M. Milcke "Gej w wielkim mieście" (bo siostra czytała i poleciła),
J. Marsden "Jutro" (bo dużo o tej książce słyszałam i jestem jej ciekawa),
C. Hand "Nieziemska" (bo okładka mi się podobała, a i fabuła dobrze się zapowiada),
D. Glukhovsky "Metro 2033" (bo ta książka to legenda i trzeba ją przeczytać).



Swego czasu przeczytałam chyba z 5 tomów serii "Jutro". Pamiętam, że była całkiem ciekawa.
OdpowiedzUsuńNatknęłam się w bibliotece na całą serię, ale nigdy nie umiałam dorwać pierwszej części. Przeczytamy, zobaczymy :)
UsuńChyba jestem zbyt leniwa na czytanie książek. Owszem, lubię czytać, ale nie, że pochłaniam je jedną za drugą. Po prostu od czasu do czasu sięgam po jakąś powieść, którą ktoś mi poleci. Jak to mój pan od historii powiedział: życie jest zbyt krótkie na czytanie nieodpowiednich, złych książek, trzeba wybierać tylko te dobre! :)
OdpowiedzUsuńA ja czytam wszystko. Lubię uczyć się na błędach :)
UsuńMam dość książek! Oczywiście to nieprawda, ale mam 5 dni na napisanie pracy na olimpiadę, nie da się wejść do mnie do pokoju bo wszędzie leżą antologie, encyklopedie i opracowania. Nie zwracam nawet uwagi na to co jest za oknem, udało mi się wyrwać z domu tylko na chwilę po 19. Ale widzę, że Ty ambitnie do czytania podchodzisz. Mnie coś boli jak sobie pomyślę, że jak skończę z olimpiadą to muszę się zabrać za Pana Tadeusza.
OdpowiedzUsuńTo, co czytam nie ma nic wspólnego ze szkołą. Lektur nie cierpię :/
UsuńŻyczę ci powodzenia z olimpiadą i "Panem Tadziem"! :)
Kocham książki i dobrze, że Ty je także lubisz. Pochłaniam jedną za drugą, kiedy tylko mam czas ;) Jednak bardziej nie wyobrażam sobie życia bez muzyki...
OdpowiedzUsuńMuzyka to jeden z najważniejszych elementów mojego życia, stoi nawet przed książkami :)
UsuńU mnie wygląda to tak samo ;)
Usuń"Z drugiej strony - więcej książek dla mnie"! :D dobre, też uwielbiam czytać, ale ostatnio tak jakoś mało czasu.. A moje książki same się nie przeczytają..
OdpowiedzUsuńNa nadmiar czasu nie narzekam, a chciałabym :/ Ostatnio mniej śpię, przynajmniej kilka rozdziałów w nocy machnę ;)
UsuńNie przepadam za Schimittem. Jakoś mnie nie porwał. Jednakże chętnie wysłucham recenzji jego książki ;) Też chętnie bym sobie coś poczytała, tak dla siebie.
OdpowiedzUsuńPS. Stópki masz śliczne! ;)
Haha :p Dziękuję :*
UsuńNieziemską kupiłam przyjaciółce na urodziny parę lat temu dzień przed imprezą. Ale nie darowałam sobie i musiałam ją przeczytać od razu. Była świetna, a parę miesięcy temu przeczytałam Anielską - drugą część. Owa przyjaciółka odwdzięczyła mi się kupując mi na urodziny Jutro. Które jest zupełnie inne, ale ciekawe i intrygujące. Chciałam przeczytać kolejne części, ale wyobraź sobie, że moja biblioteka posiada wszystkie części oprócz drugiej od której wypadało by zacząć xD.
OdpowiedzUsuńMoże ktoś wypożyczył drugą część i jeszcze jej nie oddał? Często tak się zdarza, że pół roku czekam na następny tom serii. A jeśli biblioteka nie kupiła drugiego tomu, a resztę już tak, to nie rozumiem tej idei :p
UsuńStrasznie lubię czytać książki ale ostatnio coraz mniej czasu na czytanie niestety ale i tak ostatnio odwiedziłam bibliotekę i pożyczyłam 3 książki.
OdpowiedzUsuńJakbym miała sumiennie wykonywać wszystkie obowiązki, to czasu na czytanie w ogóle bym nie miała. Średnia ocen spada, ale intelekt rośnie ;)
UsuńNie lubię romansideł, bardzo nie lubię. Za to bardzo podobają mi się książki futurystyczne, przygodowe, kryminały. A szare dni zdecydowanie mają coś w sobie!
OdpowiedzUsuńW szare dni czyta się najlepiej :)
Usuńoh , nie lubię romansideł ,ale książki czytam z wielką ochotą.
OdpowiedzUsuńJak na niezrównoważoną romantyczkę przystało, romansidła są moim tlenem ;)
UsuńTeż mam taki ulubiony fotel! Ja niedawno z biblioteki wypożyczyłam 'Dziady'
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM I ZAPRASZAM DO MNIE:*
"Dziady" to moja ulubiona lektura ♥ Życzę miłego czytania :)
UsuńA ja...już chciałam napisać, że wolę kupować, ale nie jest to do końca prawda, bo jestem dość oszczędna, poza tym w mojej biblioteczce już brakuje miejsca... Uwielbiam to i to, o. Moje półki pełne książek są moją ogromną dumą i szczęściem, ale wizyty w bibliotekach również zawsze powodują mój dobry humor.
OdpowiedzUsuńA co do samego czytania-mam podejście podobne do Ciebie. Też czytam wszystko i nie uważam tego za stratę czasu. Poszerzamy w ten sposób swoje horyzonty! :)
Masz może konto na lubimyczytac.pl?
Nie mam, ale chyba w najbliższym czasie założę :)
UsuńOd dłuższego czasu chciałam zabrać się za regularne czytanie i - wstyd się przyznać - nijak mi to nie wychodziło. Do czasu. Zmuszona przez obowiązek uczennicy klasy humanistycznej trafiłam na "Sto lat samotności" Marqueza. I to była (a nawet wciąż jest) miłość od pierwszego akapitu. Jeśli jeszcze nie czytałaś (w co, płytko oceniając Cię po przeczytaniu tego wpisu, wątpię) - zrób to jak najszybciej. A jeżeli tak - mam nadzieję, że podzielasz moje uczucia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i chwalę się, że zostaję u Ciebie na dłużej.
Trzymaj się ciepło :)
Wstyd się przyznać, nie czytałam. Ale autora znam i spodziewam się, że książka podbije moje serce. Już wiem, co muszę wypożyczyć podczas kolejnej wizyty w bibliotece ;)
UsuńA ja właśnie w deszczowe dni popadam w taką "mini depresję" wali mnie wtedy niesamowicie.
OdpowiedzUsuńW ogóle to ja też musiałabym zebrać się do kupy i iść do biblioteki. ;)
Spróbuj poczytać, może ta mini depresja minie? :)
UsuńPaskudna pogoda rzeczywiście sprzyja czytaniu, lecz zbyt długi okres jej trwania powoduje u mnie spadek nastroju, jak to napisała Sandra, mini depresję. Też muszę się wziąć za książki, bo ostatnio znów przestałam czytać. Takie okropne lenistwo we mnie teraz...
OdpowiedzUsuńJa na szczęście to lenistwo pokonałam i od początku listopada czytam, piszę, ćwiczę, tańczę i robię wieeele innych rzeczy. Oprócz nauki do szkoły oczywiście...
UsuńCholera no... Wiedźmina miałam czytać, ale coś mi nie idzie. Nie mam czasu, nie ogarniam. Denerwuje mnie to, że zawsze o tym zapominam.
OdpowiedzUsuńJa odnośnie książek jestem bardzo wybredna. A to dlatego, że często przerywam czytanie. I jeśli ksiażka przez marne 30 przeczytanych ston nie pokaże mi, że jest godna uwagi, porzucę ją. Wiem, to dość bezwzględne, ale już tak mam.
Szarość wzmaga we mnie pragnienie hibernacji.
Ja zawsze staram się dobrnąć do końca. I jakoś tak, jak już skończę książkę, to zawsze odkrywam w niej pozytywy.
UsuńWidzisz, mnie szarość za oknem rozbudza ;)
Ja miałam we wrześniu nawrócić się i zacząć czytać książki, lecz jakoś mi to nie wyszło. Może kiedy indziej uda mi się za to wziąć. :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie jest za późno :)
UsuńDla mnie wizyta w bibliotece to coś niesamowitego :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to rytuał :p
Usuń