niedziela, 13 października 2013

Obsession

Jak widać po częstotliwości dodawanych wpisów, mam mnóstwo wolnego czasu. (Chociaż w praktyce powinnam uczyć się mapy Europy, pisać wypracowanie o feudalizmie, odrobić zadanie z hiszpańskiego, nauczyć się słówek na angielski i ogarnąć obliczanie czasu miejscowego. Mniejsza.)

Och, błoga Niedzielo! Dawno nie czułam się tak wolna tego dnia. Zawsze ledwo wstając z łóżka myślałam o poniedziałku. Dla odmiany, jutrzejszy poniedziałek zapowiada się równie dobrze, co dzisiejszy dzień, bo we wtorek mamy skrócone lekcje. Na dodatek siostra planuje wyrwać się do miasta, ale jeszcze nie wiem czy będę jej towarzyszyć. Lenistwo zawładnęło mną całkowicie.

Od rana towarzyszy mi język francuski. Nie żebym się go uczyła, chociaż bardzo bym chciała. Dostałam kompletnego świra na punkcie musicalu, o którym pisałam wczoraj. "Mozart, l'opéra rock" to istny majstersztyk. Oczywiście mowa jest o tytułowym Mozarcie i jego bajecznym (ale krótkim) życiu. Jednak gwarantuję wam, że z nudów nie skonacie. Z każdą kolejną piosenką będzie towarzyszyć wam gęsia skórka, a ze zbliżeniem kamery na Mikelangelo Loconte, będą się wiązały palpitacje serca. Wygooglujcie sobie jak nie wierzycie. (Naprawdę mam słabość do "bad boys"...)


Replay, replay, replay...

Samo obejrzenie musicalu do łatwych nie należało. Powiedziałam "hop!" zanim skoczyłam, co zakończyło się potokiem łez, bo nie zwróciłam uwagi na brak głosu w ładowanej wersji (no a jaki sens ma oglądanie musicalu bez głosu?). Byłam zmuszona szukać na youtubie, gdzie o wersji polskiej możecie zapomnieć. Ucieszona, że znalazłam wersję z napisami po angielsku, po pierwszym akcie znowu się załamałam. Reszty drugiego aktu nie było. Zostało mi oglądanie całości z napisami po hiszpańsku i jestem z siebie cholernie dumna, bo sporo słów zrozumiałam (reszty domyśliłam się z kontekstu). Oczywiście jeszcze przed zobaczeniem musicalu, moją playlistę zasilały wszystkie zawarte w nim piosenki. Co prawda nie rozumiem ani słowa (no może niektóre) i śpiewając pod nosem, wymyślam swoje własne. Byłabym ogromnie wdzięczna, gdybyście podali mi tytuły waszych ulubionych musicali. Najlepiej francuskich (ot taka moja chwilowa obsesja).

Jak na nierozważną romantyczkę przystało, zaczytuję się w Bronte. Charlotte ma się rozumieć, bo "Wichrowe Wzgórza" chyba ktoś wypożyczył. Czytając "Jane Eyre" mam wrażenie, że wiktoriańska pisarka pisała o mnie. Co prawda moi rodzice żyją, nie mieszkam z "wujeńką" ani nie walczę o przetrwanie z kuzynostwem, ale tak jak Jane przesiaduję z książką na parapecie, najpierw mówię potem myślę i zakochuję się w nieodpowiednich mężczyznach. Po zakończeniu każdego rozdziału sięgam po "Lalkę". Niekonwencjonalna, miałaś rację - Wokulski jest naprawdę interesujący.

Ponadto dziś pisałam. Tak po prostu. Złapałam za długopis i przelewałam na papier moje imaginacje. Oczywiście na razie to zlepek suchych myśli, nienadających się do opublikowania. Z czasem znowu sięgnę po długopis i rozbuduję każde zdanie. Kiedyś napiszę powieść, zobaczycie.

57 komentarzy:

  1. Jane Eyre przestałą mi się podobać, jak zaczęła cudować, ze po trzech dniach niejedzenia umiera z głodu. no błagam! Trzy dni to nie dwa tygodnie!
    I jeśli chodzi o francuskie musicale "Le Roi Soleil", którego oglądałam wczoraj. No jej, polecam, piękny. Te stroje! Ta muzyka! Choreografia! Na końcowej piosence się wzruszyłam ("Stracone nie jest nic/ Póki możesz śnić"). Można ściągnąć na chomikuj, już z wgranymi napisami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja umieram z głodu po godzinie xd

      Przyznam, że to ty zaraziłaś mnie francuszczyzną ;p
      Na pewno w najbliższym czasie go zobaczę :)

      Usuń
  2. Ooo, francuski językiem miłości.. :D

    Uwielbiam takie zdjęcia jak to u Ciebie w poście. Takie klimatyczne <3 Coś do pisania, kubek gorącej herbaty (np.) i książki.. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczynam naprawdę poważnie myśleć o tym języku. Może na Boże Narodzenie sprawię sobie rozmówki :)

      Zdążyłam opróżnić połowę kubka mojej ambrozji (zielonej herbaty) zanim zrobiłam zdjęcie :p

      Usuń
    2. Ja uwielbiam angielski przede wszystkim, poza tym znam niemiecki i trochę włoski ;))

      Hihi, też tak mam :D Ale zielonej nie pijam ;)

      Usuń
    3. Niemieckiego uczyłam się sześć lat i jedyne co pamiętam to "Ich bin Aneta."
      Ogólnie jakoś zakochałam się we wszystkich językach romańskich :)

      Usuń
  3. A jednak udało mi się Cię przekonać do Wokulskiego i jego perypetii :) Cieszę się bardzo, czytaj dalej!

    Ja też chciałabym kiedyś napisać książkę. Kto wie - może w bliższej lub dalszej przyszłości nasze "dzieła" będą stały obok siebie we wszystkich księgarniach...? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jeszcze wieczór autorski razem zorganizujemy? :p

      Usuń
  4. Też myślałam jakiś czas temu o napisaniu powieści. Takie tam marzenia. Może kiedyś będę miała wenę i kto wie, wyjdzie z tego coś porządnego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy czas. W końcu powieść można napisać w każdym wieku :)

      Usuń
  5. Może się powtarzam, ale na blogowanie zawsze znajdzie się czas. Akurat za musicalami nie przepadam. Uuu nie wiedziałam, że uczysz się hiszpańskiego. Ciężko jest?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze? Hiszpański jest o wiele łatwiejszy od angielskiego. Uczę się go dopiero rok, a rozumiem naprawdę dużo. To z pewnością zasługa nauczycielki, bo uczy nas konkretów a nie pierdół. Spokojnie bym się z Hiszpanami dogadała. Z angielskim mam ten problem, że wszystko rozumiem, ale nie umiem niczego powiedzieć, a po hiszpańsku nie dość, że zrozumiem to jeszcze odpowiem :)

      Usuń
    2. A jednak istnieją języki o wiele łatwiejsze w nauce. No proszę, proszę, aż mnie motywuje to co napisałaś do poznania innych języków. :)

      Usuń
    3. Podstaw hiszpańskiego zdołasz nauczyć się sama. Nawet gramatyka nie jest specjalnie trudna :)

      Usuń
  6. Jak tylko znajdę czas oglądam musical koniecznie! Tylko ja ani be anie me po francusku tym bardziej po hiszpańsku ;/ I co do polecenia "Notre Dame de Paris" <3 i "Upiór w operze" Mogłabym to w kółko oglądać ;) Nauka zawsze mniejsza a potem siedzę cały dzień nad książkami bo odkładam na ostatnią chwilę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to w sumie mam już trzy musicale do obejrzenia :) Z ciekawości zobaczę też "Koty", bo dużo o tym słyszałam.
      U mnie systematyczna nauka nie przejdzie. Nie mam czasu (ani chęci) na uczenie się codziennie. A szkoda, bo przed sprawdzianami byłoby łatwiej.

      Usuń
    2. Znalazłam utwory z tego musicalu na yt i chyba się zakochałam ;D
      A co do nauki to niby się wie że by było łatwiej a i tak się nie chce

      Usuń
  7. ja również mam totalnego lenia do nauki. historia mnie wzywa... ja za to jutro kończę o dwie godziny wcześniej! :D zawsze coś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historia... Jezu... Nie twierdzę, że przedmiot nieciekawy, bo wręcz przeciwnie, ale nigdy nie miałam głowy do dat. Na szczęście moja przygoda z historią dobiegła już końca :)

      Usuń
    2. ja w zeszłym roku nie miałam. teraz zaś nie mam już biologii, geografii, fizyki i chemii. :) też nie mam głowy do dat. w dodatku mamy strasznie wymagającą babkę. ;/

      Usuń
    3. Wychodzę z założenia, że jak dużo wymaga, to dużo nauczy.
      Cała szkoła narzeka na nauczycielkę z hiszpańskiego, bo również dużo wymaga, ale dzięki przymusowej pracy dużo umiem.

      Usuń
    4. mi strasznie ciężko jest się zmotywować do nauki. ja po prostu nie lubię się uczyć. zawsze znajdę albo kupię sobie książkę, która mnie pochłania bez reszty.

      Usuń
    5. Mam podobnie. Zamiast czytać lektury pożeram romansidła :)

      Usuń
  8. Ja lubię sobie posłuchać różnych utworów z przeróżnych musicali, ale całych musicali jakoś nie oglądam, nie mam czasu, nie chcę się w to wszystko wciągać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak raz spróbujesz to nie będziesz mogła przestać. Przekonałam się na własnym przykładzie :)

      Usuń
  9. Szczerze mówiąc nigdy się nie " bawiłam" w musicale, ale spróbuje. :) Wszyscy piszą o skróconych lekcjach, a ja nie idę do szkoły wcale, aż do czwartku. Wredne choróbsko, kuruję się już od zeszłego tygodnia.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej od szkoły odpoczniesz :) Szybkiego powrotu do zdrowia życzę!

      Usuń
  10. Czasami dobrze mieć jakąś swoją obsesje. Nie ma w tym nic złego ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja też zlewam szkołę na rzecz bloga, więc żółwik :3
    Bardzo fajny masz styl pisania. Takie lekkie pióro, bardzo przyjemnie się to czyta :)
    Ja od niedawna uczę się francuskiego, ale to jest bardzo trudny język. Grupa niemieckiego sie z nas śmieje, bo podczas gdy oni już dużo umieją, jeżdżą na wymiany międzynarodowe do Niemiec, nasz poziom wiedzy jakiś szczególnie wysoki nie jest :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że francuski do łatwych nie należy, ale naprawdę chciałabym się go w najbliższej przyszłości nauczyć :)

      Usuń
    2. Hmm, ja na przykład niedawno zaczęłam uczyć się japońskiego C: Jeżeli ktoś ma smykałkę do języków to niech stawia poprzeczkę wysoko :)

      Usuń
    3. Jej... Znajomość japońskiego też mi się marzy :p

      Usuń
  12. Pisz jak najwięcej :) ćwicz pióro :)
    Wszystko jest kwestią wprawy, moje początki też nie były idealne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę i nie przestanę. Trzeba się samodoskonalić :p

      Usuń
  13. "Wichrowe Wzgórza" mi się nie podobały, bo główna bohaterka doprowadzała mnie do szału. I jakoś nie leżała mi ta miłość między nią a Heathcliffem. Nie moja bajka po prostu. Za to "Rozważna i romantyczna" czy "Duma i uprzedzenie" to jak najbardziej moje klimaty:) "Jane Eyre" jeszcze nie czytałam, ale wszystko przede mną:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Moim ulubionym musicalem jest Grease;)
    Ale przesłuchałam piosenkę którą dodałaś do postu i naprawdę mi się podoba! Lalka to jednak z książek do których lubię wracać, Wokulski to bardzo ciekawa i intrygująca postać, zwłaszcza z punktu psychologicznego :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam Grease :p I zgadzam się z twoją opinią na temat Wokulskiego :)

      Usuń
  15. Im więcej człowiek ma do roboty, tym mniej mu się chce i tak tworzy się ten "wolny czas" :P

    OdpowiedzUsuń
  16. Widzę, że u Ciebie przede wszystkim językowo :) Hiszpański, to język, którego chcę się nauczyć i pewnie w końcu dokończę to, co zaczęłam... :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak ja Cię uwielbiam czytać :) Jesteś naturalna i masz dar pokazywania zwykłej rzeczywistości w sposób, który mnie oszałamia :)
    Francuski język uwielbiam. Chociaż go nie potrafię :D Ale słuchowo to dla mnie magia.
    Pisz, pisz. Lubię takie przelewanie świeżych myśli na papier. Prawdziwy papier.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po francusku raczej z nikim mówić nie będę, ale chcę go znać chociaż po to, żeby rozumieć teksty piosenek, a nie wymyślać własne słowa pod prysznicem :p

      Usuń
  18. Wybacz, że dopiero teraz... Jaa ten tydzień również miałam bardzo szkolny, jeszcze jutro czeka mnie kolejna kartkówka z matematyki.
    Obecnie czytam "Gwiazdę Anioła" j. Murgii - romansidło, czyli coś, po co nieczęsto sięgam, ale ponoć fabularnie dobre. Zobaczymy.
    Współczuję francuskiego - męczyłam się z nim 3 lata. Teraz mam niemiecki i mi z tym dobrze.
    A mapa europy dotyczy i mnie, niestety... za kilka dni sprawdzian mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to jest, że jak musimy się czegoś uczyć, to tego nienawidzimy. Ale nie musisz mi współczuć, uwielbiam języki :)

      Usuń
  19. W takim razie czekam z niecierpliwością na twoją powieśc, bo styl ma przedni!

    OdpowiedzUsuń
  20. Cieszę się z twojej weny, u mnie wręcz odwrotnie nie chce mi się, a jak się chce pisać to nie mam czasu, i czekam aż twoje dzieło ujrzy światło dzienne ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś ciężko mi wyobrazić sobie moje imię i nazwisko na okładce książki :d

      Usuń
  21. Fajnie, że masz tyle czasu na bloga, zazdroszczę Ci. Ja tylko ' na chwilę' odwiedziłam internet hihi. Biol-chem daje wycisk :(
    POZDRAWIAM I ZAPRASZAM DO MNIE :*

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. Z chęcią odwiedzam nowe blogi, ale nie musisz zostawiać mi swojego adresu (chyba, że nie udostępniasz go w swoim profilu). Dziękuję wszystkim moim czytelnikom. Bez was pisanie nie miałoby sensu.