Ostatnio dokonałam wszelkich możliwych obliczeń i próbowałam po jak najmniejszych kosztach do czegoś dojść.
Zacznijmy od wymiarów pokoju. Moja komunistyczna kwatera jest prostokątem, wysokim na 2,7 m. Krótsza ściana ma 3 m szerokości, dłuższa 4 m. Właściwie to jedną krótszą ścianę można odjąć od tej kalkulacji, po połowę zajmuje duże, trzyskrzydłowe okno, a pod nim znajduje się przymocowany na całej szerokości ściany kaloryfer.
Wracając do obliczeń - rolka tapety ma szerokość 53 cm i długość 10 m. Tak więc obliczyłam, że do wytapetowania całego pokoju potrzebuję 8 rolek tapety.
Znalazłam na stronie Leroy Merlin tapetę, której rolka kosztuje niecałe 12 zł. Czyli razem, na wytapetowanie całego pokoju potrzebuję 96 zł. Kleju kupować nie muszę, bo zostało nam sporo od zeszłorocznego remontu kuchni. Jedyne co potrzebuję, to te 96 złotych.
Tata nie chce o remoncie słyszeć, mama upiera się, że trzeba wyremontować od razu wszystko. Nie rozumieją, że chcę tylko osiem rolek tapety i problem rozwiązany. Mam gdzieś te meble i stary dywan. Niech mi kupią tapetę. Tylko to.
Siostra też ma remontować pokój. Mówi, że dostanę jej meble, blisko dwudziestoletnie, jednak o wiele lepiej wyglądające.
Postawiłam rodzicom ultimatum - jeśli do lutego nie wyremontują mi pokoju, to nie obchodzę osiemnastych urodzin. Może mi się to udać, bo wątpię by wyremontowali pokój, a ja nie chcę obchodzić osiemnastki.
Tak więc nie będę miała ani pokoju, ani osiemnastki. Z pierwszego się nie cieszę, z drugiego owszem.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. Z chęcią odwiedzam nowe blogi, ale nie musisz zostawiać mi swojego adresu (chyba, że nie udostępniasz go w swoim profilu). Dziękuję wszystkim moim czytelnikom. Bez was pisanie nie miałoby sensu.