sobota, 13 lipca 2013

Music! Music! Music!

Ostatnio każdy wieczór spędzam w towarzystwie słuchawek i mojego telefonu. Uporządkowałam moją playlistę, dodałam kilka nowych kawałków i odkryłam, że jednak mam ulubiony gatunek muzyczny. Otóż słucham tak zwanej "alternatywy".

Czym jest alternatywa? Nie znam jej encyklopedycznej definicji, a wikipedia za bardzo mi nie pomogła. Jednak na mój chłopski rozum, myślę, że alternatywa jest połączeniem kilku gatunków muzycznych. Tak właściwie to wszystkich. Dlatego też lubię słuchać wszystkiego po trochu. 

Alternatywa ma w sobie rocka, trochę metalu, a słowa pochodzą jakby z piosenek popowych. Totalny miszmasz.

Wczoraj wałkowałam w kółko cztery piosenki. Od każdej jestem równie uzależniona, chociaż nie wszystkie można zaliczyć do alternatywy.


1. Thirty Seconds To Mars - Up In the Air


Ubóstwiam głos Jareda Lego (i w ogóle całego Jareda Leto, no bo to Jared Leto). A teledysk zasługuje na Oscara. 


2. King Of Leon - Closer


Za każdym razem, słuchając tej piosenki, mam gęsią skórkę, co potęguje oglądanie tego spreparowanego fanowskiego teledysku.


3. Kyla La Grange - Vampire Smile


Chwała pani Zrujnowanej, bo to dzięki niej odkryłam ten cudowny głos. 


4. Lana Del Rey - Young and Beautiful


Bez komentarza. Lany nie można skomentować.

Podczas gdy wy będziecie zapoznawać się z moimi gustami muzycznymi, ja oddam się przesłuchiwaniu piosenek Dawida Podsiadło. Wyczuwam nowe uzależnienie.

6 komentarzy:

  1. Dawid jest geniuszem i można się od niego uzależnić, co jednak nie zmienia faktu że śpiewa jakby go ktoś trzymał za jajka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie że ma bardzo fajny głos. Taki oryginalny :)

      Usuń
  2. Ma zajebisty głos. Cały jest zajebisty.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. Z chęcią odwiedzam nowe blogi, ale nie musisz zostawiać mi swojego adresu (chyba, że nie udostępniasz go w swoim profilu). Dziękuję wszystkim moim czytelnikom. Bez was pisanie nie miałoby sensu.