piątek, 10 maja 2013

Imagine how it was

Siedzę na parapecie otwartego na oścież okna. Moje nogi są mokre od kropel deszczu. Orzeźwia mnie chłodne, nocne powietrze. Daje do myślenia. Piątkowa melancholia... 

Znowu pękłam. Dotarło do mnie, że rano straciłam godzinę na malowanie mojej okropnej twarzy. Chociaż nie, "twarz" to za łagodne określenie. Nawet pomalowałam rzęsy i użyłam kredki. Po co? Właśnie teraz zadaję sobie to pytanie.

I tak nikt mnie nie dostrzega. Dla ludzi wyglądam tak samo jak zawsze - brzydko, nieinteresująco. Dwie osoby zauważyły mocniejszy makijaż, nikt więcej. Chyba pokazuję to za mało, ale ja naprawdę się staram. Chcę się komuś spodobać. Nie chodzi już o to, by zaimponować tej jednej jedynej osobie. Wystarczy mi ta świadomość, że ktoś pomyślał: "To ta dziewczyna.", "Ale ona ładna.". Hah... Co za ironia. Ludzie myślą dokładnie na odwrót.

Rano znowu go widziałam. Nie pana M., bo tego nie widuję już od dłuższego czasu (może to i lepiej), ale innego pana. Pana X. Nie mam pojęcia kim jest, gdzie chodzi do szkoły, czy jest w moim wieku. Nie wiem. A i po nic mi się tego dowiadywać. Tak samo nie wiem, czy zaczął jeździć autobusami dopiero teraz, czy jeździł już wcześniej, ale go nie dostrzegałam. Możliwe, że pan M. mnie zaślepił. 

Raz miałam okazję siedzieć obok pana X. gdy wracałam ze szkoły. Było dużo wolnych miejsc w autobusie... (Pierdolnij się w łeb, raz a porządnie!) Myślę, że jest ode mnie starszy (chociaż co do pana M. też się myliłam. I to bardzo.). Nie jest za wysoki, ale wyższy ode mnie, jest blondynem i nie powiem - jest nawet całkiem zbudowany. Ech... Po cholerę się rozpisuję.

I wydaje mi się, że ma niebieskie oczy.

Boże...

Jutro czekają mnie wielkie porządki,  a potem musiałabym się w końcu zacząć uczyć. Przyszły tydzień nie zapowiada się za wesoło.

Jeszcze 33 razy muszę ruszyć dupę z łóżka i iść do szkoły. Wrrr...


Lenka jest chora. Była już dwa razy u zwykłego lekarza, u okulisty i w szpitalu. I nikt nie wie co jej jest. Jedno jest pewne - to coś więcej niż alergia.

Boże, wylecz nas. Wszystkich z wszystkiego.

Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. Z chęcią odwiedzam nowe blogi, ale nie musisz zostawiać mi swojego adresu (chyba, że nie udostępniasz go w swoim profilu). Dziękuję wszystkim moim czytelnikom. Bez was pisanie nie miałoby sensu.