poniedziałek, 20 maja 2013

Dzień pierwszy

15 maj, środa

Dostałam prześliczną, przepiękną, przecudowną piąteczkę z polskiego, za wypracowanie, przez które zmarnowałam całą niedzielę. Z tyłu pani napisała mi jedno króciutkie zdanie, które sprawiło, że poczułam się wielce geniuszowato.


"Brawo za styl i język." (Tłumaczenie dla tych, co nie znają cyrylicy. A reszta tekstu mało istotna. To jest liceum - tu nauczyciel zawsze musi się czegoś uczepić.) 

I'm so proud z samej siebie, bo pracę napisałam w całości samodzielnie, bez internetu i siostry polonistki. Fuck Yeah!

Po szkole poszłam z siostrzyczką do zoologicznego i zachwycałam się szynszylą (za 170 zł...). Jeeezuuu! Jaki słodziak *.*. Akurat się mył. Ijee! Te uszka, oczka, wąsiki, szare futerko... Ach! Ale bym go przytulała! A tak btw. - czy one gryzą? A tam, nawet jakby, to takiemu słodziakowi bym wybaczyła.

A potem wróciłam do domu i zaczęłam umierać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. Z chęcią odwiedzam nowe blogi, ale nie musisz zostawiać mi swojego adresu (chyba, że nie udostępniasz go w swoim profilu). Dziękuję wszystkim moim czytelnikom. Bez was pisanie nie miałoby sensu.