Budzę się. Leniwie człapię do łazienki. Ogarniam się. Lecę na autobus. Idę do szkoły. Przekraczam próg. Zaczynam przedstawienie.
Siedzę cicho. Odzywam się tylko podczas sprawdzania obecności. Na matematyce Ania pyta czy może siedzieć obok mnie. "Jasne" odpowiadam cicho, chociaż ona już dawno usiadła obok mnie. Śmieszna sytuacja na matematyce. Wszyscy się śmieją, to ja też cicho chichoczę. Na historii odpływam. Informatyki nie pamiętam.
Otwieram drzwi domu. Znajomy hałas. Dzieci na dzień dobry grzebią mi w plecaku. "Idź jeść" - stały tekst mojej matki. Idę do pokoju. Przebieram się w swobodniejsze ciuchy, zmywam puder, związuję włosy. Zabieram się za hiszpański. Facebook. "Masz jedną nową wiadomość". "Czy ktoś mógłby zeskanować mi notatki z lekcji, z których jutro mamy sprawdzian z hiszpana?" W nawiasie moje imię i nazwisko. Biorę zeszyt. Skanuję. Wysyłam. "Dzięki :*". Szczere.
Muszę się uczyć ale nie mam warunków. Dzieci demolują mi pokój. Trzylatka się ze mną kłóci.
Czemu trafiłam do takiego domu?!
Dietę szlak trafił. Pochłonęłam dwa czekoladowe Góralki, cukierki, zapiekankę z tesco i cytrynę. Forever ugly.
Nie ma. Muszę się pouczyć.
MAM DOŚĆ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. Z chęcią odwiedzam nowe blogi, ale nie musisz zostawiać mi swojego adresu (chyba, że nie udostępniasz go w swoim profilu). Dziękuję wszystkim moim czytelnikom. Bez was pisanie nie miałoby sensu.