Szanowny Panie Boże,
To znowu ja. Ta sama płaska i pryszczata licealistka.
Nie mam żadnych pytań. Tylko prośbę. Bądź przy mnie, ok? Chociaż Ty. Bo nie potrafię sobie z tym wszystkim sama poradzić. Jest tyle problemów. Szkoła, zdrowie, miłość... nieodwzajemniona.
To ostatnie najbardziej boli. Chcesz się komuś w całości oddać, ale on tego nie docenia. Odrzuca to. Może nawet nie zdaje sobie sprawy jaki zadaje ból tej drugiej osobie. Może o to nie dba. Może właśnie o to mu chodzi - by bolało.
Czy to ma mnie czegoś nauczyć? Mam z tego wyciągnąć jakąś lekcję? Jeżeli właśnie takie są Twoje metody, to je zmień, bo to kurwa nie jest zabawne. To boli. Człowiek o zdrowych zmysłach wiele by z bólu wywnioskował. Ale na mnie to nie działa. Ja mam dość tego cierpienia, ale ono przychodzi samo, katuje mnie, zabija. Nie mam na to wpływu.
Pomóż mi. Trzymaj mnie za rękę, jak wracam do domu i widzę go w autobusie. Szepcz mi do ucha, że nie jest mnie wart, że nie zasługuje na mnie. Wywal z mojego łba to przekonanie, że to ja nie zasługuję na niego. Chociaż taka właśnie jest prawda. Bądź przy mnie, błagam.
"Jesteś we własnym świecie. W szczelnie zamkniętej kuli. W ręku masz telefon, w uszach słuchawki, pod pachą bestseller Fitzka. Życie jest piękne. Żyjesz we własnym świecie. Nie ma w nim uczuć. Bólu. Łez."
Czysta utopia. Świat idealny.
Pomóż mi. Zamknij mnie w tym świecie idealnym. Nuć do ucha, że jestem piękna, mądra i nikt na mnie nie zasługuje. Mów mi, że jestem specjalna. Nigdy nie będzie żadnego związku. Żadnej miłości. Musisz mnie chronić. Przed nią. Przede mną. Przed światem. Chroń mnie.
Zawsze ta sama,
ta piękna,
mądra,
specjalna.
Samotna.
Twoja Aneta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. Z chęcią odwiedzam nowe blogi, ale nie musisz zostawiać mi swojego adresu (chyba, że nie udostępniasz go w swoim profilu). Dziękuję wszystkim moim czytelnikom. Bez was pisanie nie miałoby sensu.