sobota, 9 marca 2013

Aniołku, co robisz w piekle?

Całe moje życie to jeden wielki teatr. Marna ze mnie aktorka, często wychodzę z roli i zapominam tekstu. Sama nie wiem jaka jestem, tak cholernie się zagubiłam.

Mam świadomość, że i tak nikt tego nie przeczyta. Internet jest pełen takiego szajsu. Ludzi, którzy mają coś do powiedzenia, nikt nie słucha. A kretynów słucha się aż za nadto. Ale spokojnie, to jest internet. Tu mogę hejtować co tylko chcę i być kim zechcę.

No ale co z tymi cichymi, szarymi myszami, które mają siedemnaście lat, pryszczaty pysk i średnią 4.0? Co z tymi, co nie chodzą na dyskoteki, filmy oglądają tylko na zalukaj.tv, a kasę zbierają nie na nowe ciuchy ale gry czy książki?

Gry i książki. Jedyna ucieczka od tego szajsu. Jedyna nadzieja dla tych pryszczatych, płaskich lasek z rozdwojonymi końcówkami. Drastyczne, tragiczne i prawdziwe. Tak jest i będzie zawsze.
A co z miłością? Czy ona w ogóle istnieje? Istnieje. Chyba. Ale tylko dla wybranych. Dla tych ładnych, cycatych i długowłosych blondynek. A te brzydkie? Zakon albo hodowla kotów. Your choice.

Mówią, że po śmierci dusza człowieka idzie do nieba albo do piekła. No ok, jest jeszcze czyściec, ale to inna sprawa. To taka poczekalnia, korytarz zbłąkanych dusz, które ani nie przegrały ani nie wygrały. Przestrzeń luzerów. No ale wróćmy do początku. Osobiście uważam, że człowiek ląduje w niebie albo piekle od razu po urodzeniu.

Ja, jak łatwo odgadnąć, trafiłam do piekła. Pełnego cycatych blondynek i hipsterów z iPhonami. Pandemonium stanowi moja melina - czyli słodkie ileś tam metrów kwadratowych mojej przestrzeni w mojej komunistycznej chałupie. Tu mogę grać, czytać książki i beczeć nocami w poduszkę. Tylko tu. Jak wychodzę z pokoju to dopadają mnie dzieci mojej siostry. Nie żebym ich nie lubiła czy coś. Ale są upiorne. 
Ale nie o dzieciach miałam pisać. Jak sam tytuł mojego jakże uroczego gimbusiarskiego bloga mówi (z hiszpańskiego oczywiście, bo od września jestem na niego skazana, ale to nawet zacna kara) - "Kiedy się zakocham?" No właśnie. Kiedy? Czy w ogóle kiedyś? Chociaż nie, zakochałam się już trzy razy, pardon - zauroczyłam. Oczywiście bez wzajemności. I po dziś dzień, jak widzę któregoś z tych trzech, to od razu chce mi się ryczeć. Żałosna jestem. I jeszcze mam czelność o tym pisać. Ale co tam. I tak nikt tego nie przeczyta. Nawet jakbym znajomym link wysłała to by nie przeczytali. Bo nawet oni mają mnie w dupie. 

Wszyscy mają mnie w dupie. I vice versa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. Z chęcią odwiedzam nowe blogi, ale nie musisz zostawiać mi swojego adresu (chyba, że nie udostępniasz go w swoim profilu). Dziękuję wszystkim moim czytelnikom. Bez was pisanie nie miałoby sensu.