niedziela, 11 stycznia 2015
Mimo wszystko jestem wdzięczna. Potrzebowałam ostatnich porażek. Być może nie aż tylu łez, ale płacz pomógł. Skupiam się na chwilach, tych najzwyklejszych. Doceniam to, co daje mi każdy dzień, a daje coraz więcej, dopiero teraz to dostrzegam. Choć pewne mnie niepokoi. Coraz więcej jest chwil, gdy boli każdy oddech, trzęsą się ręce i szklą oczy. Jeszcze nie przywykłam do tak silnego i gwałtownego strachu. Staram się oswajać ból, mam swoje metody, ale one powoli zawodzą. Potrzeba mi czegoś więcej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No cóż. Płacz jest swego rodzaju katharsis to prawda. Człowiek musi czasem zapłakać nad sobą,nad życiem,a potem otrzeć oczka i iść dalej przez to życie.
OdpowiedzUsuńDobrze jest być wdzięcznym. W końcu każdy wykonuje dla innych jakąś pracę i należy mu się za to choćby uśmiech (nie dziękuję bo to tylko słowo nadużywane w dzisiejszych czasach).
Zależy czego się boisz. najlepiej porozmawiać z zaufaną osobą i powiedzieć jej w czym rzecz. Lepiej nieść ten strach z kimś niż samemu nie?
Nie należy powstrzymywać łez, one działają oczyszczająco. Im więcej tym chyba lepiej.
OdpowiedzUsuńChciałabym Cię pocieszyć, ale nie jestem w tym zbyt dobra.
Ej, hej, wyobraź sobie, że niektórzy się tu martwią ;)
UsuńBólu nie należy oswajać do niego trzeba się przyzwyczaić. On zawsze będzie i nic na to nie poradzimy. Jednak sami walki nie wygramy. Zapraszam na mój pierwszy post , mniej więcej piszę o tym samym. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttp://lifebluebutterfly.blogspot.com/
Czego się najbardziej boisz?
OdpowiedzUsuńMatury?
Życia.
UsuńPłacz jest dobry, warto nie bronić się przed nim. Z doświadczenia wiem, że to co niewypłakane i tak wróci w najmniej spodziewanym momencie. Więc lepiej, tego złego, pozbyć się od razu :)
OdpowiedzUsuńPłacz oczyszcza, dlatego nie wzbraniaj się przed nim. Każdy płacze, nawet jeżeli nie łzami to w duszy.
OdpowiedzUsuńWarto popłakać, nie należy nic tłumić, czasem tylko to może pomóc. Trzymaj się będzie lepiej.
OdpowiedzUsuńPamiętaj, że życie to nie jest bajka - to jest bitwa. Nie każdą da się niestety wygrać (a może i stety?), ale to nie znaczy, że mamy przestać walczyć dalej.
OdpowiedzUsuńCzasem trzeba się wypłakać, nawet najtwardsze skały czasem pękają. Ludzka rzecz :)
OdpowiedzUsuńCzasami dobrze jest sobie tak po prosto popłakać. To pomaga. :)
OdpowiedzUsuńPłacz czasami pomaga, dlatego warto niekiedy się przed nim nie bronić. A jeśli chodzi o strach to czasem pomaga rozmowa z bliską osobą :)
OdpowiedzUsuńWypłakanie się dużo daje, jednak czasem przez to, że płaczemy, samym sobie dajemy świadomość naszej słabości. A musimy być silni, prawda? Tego właśnie Ci życzę. Żebyś miała w sobie dużo sił. I żebyś nadal umiała tak doceniać każdy dzień, jak wspomniałaś o tym wyżej. :*
OdpowiedzUsuńjakbym czytała coś, co siedzi mi w głowie. obiecałam sobie w tym roku nie płakać, ale 2015 wolał dać mi w twarz i kazać płakać codziennie. Szczerze? Ten płacz dał mi siłę do tego żeby coś zmienić i dał nadzieję że będzie lepiej. Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńUważam, że płacz jest wręcz wskazany od czasu do czasu - oczyszcza w pewien sposób zmarnowaną duszę, że tak to ujmę.
OdpowiedzUsuńPonadto staram się cieszyć tym co mam.
Płacz niekoniecznie jest zły. Ja lubię płakać, to mi pomaga. A strach zawsze nam towarzyszy...
OdpowiedzUsuńMoże po prostu pomocnej dłoni, wsparcia? Cierpienie w samotności wyniszcza podwójnie... Dobrze chociaż, że nie powstrzymujesz łez, wiem po sobie - oczyszczają.
OdpowiedzUsuńJak Ty to wszystko wyciągnęłaś z mojej głowy? :)
OdpowiedzUsuńłzy...chciałabym przestać płakać...
OdpowiedzUsuńNie wzbraniaj się przed płaczem, on oczyszcza i pozwala puścić to co złe w zapomnienie. Po burzy zawsze wychodzi słońce. Trzymaj się! :)
OdpowiedzUsuńPodobno każda porażka czegoś nas uczy...
OdpowiedzUsuńTrzymaj się!
Płacz jest ważny, oczyszcza...
OdpowiedzUsuńChwile, które są powodem łez-wcześniej czy później okażą się nauką życiową.
OdpowiedzUsuńStajemy się silniejsze.
Życzę uśmiechu.
Po każdej burzy wschodzi słońce.
OdpowiedzUsuńTen czas jest jakiś taki dziwny i nieokreślony. Dużo łatwiej i częściej się płacze ... Też mam ten problem szklących się oczu i niemożności poradzenia sobie z życiem ..
OdpowiedzUsuńtaka-se-nazwa.blog.onet.pl
Przeczytałam parę ostatnich wpisów, bo długo mnie nie było w internetowym świecie. W końcu znalazłam czas żeby zabrać się za czytanie tych kilku blogów, które kiedyś systematycznie czytałam.
OdpowiedzUsuńStrach, strach, strach... Strach jest bardzo dobrym przyjacielem. Nie trzeba z nim walczyć ani go jakoś wyjątkowo oswajać. Przyjrzyj się mu. Wyobraź sobie, że Twój strach to jakiś kształt, który wyciągasz z siebie. Jest teraz przed Tobą, unosi się. Co widzisz? Wspomnienia? Kiedy ten strach się pojawia? Co nim kieruje? Czym jest wywołany? Zainteresuj się nim. To mu jest potrzebne, uwierz mi. Uwaga dla niego wiele znaczy. Potem włóż go z powrotem do środka, pozwól mu rozgościć się w sobie, pokaż, że nawet strach ma prawo w Tobie mieszkać, to przecież tak samo ludzki stan jak radość, prawda? Nie chodzi o to żeby nad nim panować, ale żeby pozwolić sobie na to żeby on był, zaakceptować go. Nie walczyć, a przyjmować i obserwować. Im bardziej chcesz się czegoś pozbyć, tym bardziej kurczowo się to Ciebie trzyma.
Dasz radę :)
Dziękuję Ci :*
UsuńPorażki bolą, ale bardzo wzmacniają. ;)
OdpowiedzUsuńU mnie też było trochę łez i strachu, lęku... bardzo tego nie lubię, czekam na chwile gdy nie będe miała już żadnych zmartwień i będę mogła cieszyć się w pełni tym co mam :)
OdpowiedzUsuń