piątek, 5 grudnia 2014

Po raz pierwszy w życiu zaczynam myśleć o śmierci. Wiem, jak żałośnie to brzmi. Jednak myśląc nad tym wszystkim, przez co ostatnio nie potrafię uspokoić drżenia rąk i płaczu, w tym widzę jedyne rozwiązanie. Mam ochotę zasnąć i się nie obudzić.
Wracam ze szkoły wieczorem. Jem odgrzany w mikrofalówce obiad. Wyjmuję książki z torby, zamykam drzwi i usiłuję skupić się na nauce. Kilkakrotnie czytam jedno zdanie, za nic nie potrafiąc go zapamiętać. Nie umiem się uczyć. Jeszcze nigdy nie miałam tak fatalnych ocen. Przerażenia maturą nawet nie umiem opisać. A zostały tylko cztery miesiące.
Kolejny raz przystępuję do egzaminu na prawo jazdy. Jak przez cały kurs nie rozpłakałam się ani razu, teraz zaczynam wyć, gdy tylko zamknę drzwi samochodu. "Mysza, wiesz, że na nerwy nic ci nie pomogę", mówi instruktor. Dodatkowe jazdy utwierdzają mnie tylko w przekonaniu, że umiem jeździć. Jednak egzaminu zdać nie potrafię. Podarłam wszystkie negatywne arkusze, już wczoraj wyrwałam dzisiejszą kartkę z kalendarza. Nie chcę nawet myśleć o tym, co znowu czeka mnie za kilka godzin. Niedobrze mi na myśl, ile pieniędzy wyrzuciłam już w błoto. Nie chcę kontynuować kursu, mam już tego serdecznie dość. W domu wieczna wojna o pieniądze. Nawet siostra zaczęła mnie bronić. Rozumie moją sytuację, sama na prawo jazdy, ale boi się jeździć. Reszta rodziny oczywiście tego nie rozumie. Zresztą kto rozumie strach innych?
Nikomu nie mówię jak się czuję. Przynajmniej staram się tego nie zdradzać, ale jest mi coraz ciężej. Łzy same cisną się do oczu, trzęsą mi się ręce, znowu boli mnie brzuch, choć było już na tyle dobrze, że całkowicie zapominałam o swojej fobii. Widząc swoje odbicie w lustrze, mam ochotę je roztrzaskać. Nie potrafię na siebie patrzeć, nawet słuchać swojego głosu. Wiecznie boli mnie głowa, nie potrafię rano wstać z łóżka. Przytłacza mnie sama myśl o kolejnym dniu. 
Za dużo myślę o tym, o czym nie powinnam. Mogę wszystko skończyć, ale tego nie robię. Nie chodzi o strach. Tego jednego przestałam się bać. Ale co będzie ze siostrzyczką? Z Panem Poetą, który twierdzi, że mnie kocha? Nie wiem czy na to zasłużyłam. On o niczym nie wie, przynajmniej mam taką nadzieję. Nie chcę żeby wiedział. 
To chyba depresja. Bo jak inaczej wytłumaczyć mój stan? Zaczął się mój ulubiony miesiąc, mam wspaniałego chłopaka, za niedługo studniówka. Wiecznie płaczę, fatalnie się czuję, boję się myśleć o jutrze. 
Ale jeszcze mam nadzieję.

19 komentarzy:

  1. Może jednak porozmawiaj z NIM o tym. Przecież ma ci być oparciem, a właśnie tego potrzebujesz. Nie wiem co się dzieje, ale wiele osób teraz myśli o tej ostatecznej ostateczności. I nic tych myśli nie może odgonić. Taki wewnętrzny niepokój. Ale minie. Przecież musi minąć, bo wszystko w końcu przemija. Więc głowa do góry, a zaraz znów będzie nowy dzień.
    Nie wiem jak się czujesz z tym prawem jazdy, bo ja zdałam mimo, że byłam przekonana, że nie zdam, bo przecież jeżdżę jak skończona sierota. Niestety to jest loteria. Instruktor. Ruch uliczny. Twoje szczęście.
    Tak wiec życzę szczęścia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę go martwić. I tak mam wrażenie, że nikt mi nie pomoże.
      Ech, ja już nie wiem co mam robić. Znowu oblałam. Mam wrażenie, że z egzaminu na egzamin jest coraz gorzej. Najwyraźniej niektórzy nie mogą jeździć. Ale jak ja mam później na studia się dostać? Do pracy dojechać? Boże...
      Potrzebne mi teraz szczęście, naprawdę potrzebne.

      Usuń
    2. Też myślę,że powinnaś z nim pogadać.Bliskie osoby zawsze mogą pomóc.A jeśli chodzi o prawo jazdy to z nim jest jak z życiem.Jak się z nim nie zmierzysz to niedobrze.Podchodź do tego na spokojnie. Nie musisz. Możesz. Są pociągi jakby co :)
      Nie tylko ty masz takie problemy...Wszystko na spokojnie.Wiem co mówię.Inaczej się wykończysz...

      Usuń
    3. Po prostu chcę się do niego przytulić. O niczym nie mówić, starać się nie rozpłakać. Nie należę do osób, które łatwo zwierzają się ze swoich problemów. Blog to inna sprawa.
      Najgorsze jest to, że jak już mam egzamin i wsiadam do samochodu, to jestem spokojna. Chociaż nie, to nie spokój, a całkowita obojętność. Nie czuję niczego. Stres mnie paraliżuje.

      Usuń
    4. Wiem,wiem...Też tak mam.Ale pomyśl może warto.Lepiej mierzyć się z kimś z problemami niż samemu.Wiem o tym dobrze i myślę,że ty też co wnioskuję po twoich historycznych starych notkach.
      Może nie próbuj wszystkiego na siłę.jak skończysz maturę będziesz miała najdłuższe wakacje oprócz tych po śmierci i wtedy możesz zrobić prawko jeśli teraz tak się stresujesz.Też tak planuję zrobić.

      Usuń
  2. To jest po prostu zły miesiąc. Ja tak miałam w listopadzie. Kochana Annalino, nie martw się tym kursem. Pomyśl o sobie egoistycznie - zaczęłaś to musisz zdać. Czasami płacz pomaga, ale spróbuj myśleć pozytywnie. Wiem, że to cholernie trudne, mi też tak się wydawało, gdy byłam w takiej sytuacji jeszcze 2 tygodnie temu, ale wiesz co? Jak raz się przełamiesz i powiesz sobie, że od teraz ma być dobrze i będziesz tak sobie ciągle powtarzać to będzie dobrze. Jak raz człowiek pokona jakąś przeszkodę to potem łatwo mu ją pokonać po raz drugi. Anetko, przełam się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, gdyby to było choć trochę łatwiejsze... Straciłam tą pewność siebie. Kiedyś mogłam sobie powtarzać pokrzepiające słowa, wierzyłam w nie, a teraz chce mi się śmiać z własnej naiwności. Ale jak napisałam, jeszcze mam nadzieję. Może jeszcze się przełamię.

      Usuń
  3. Aż, aż nie wiem co Ci napisać a tak bardzo chce.
    Nie mogę wiedzieć co czujesz względem prawa jazdy, ale moja ciocia zdała za 9 razem, także się nie poddawaj!
    Ale niekiedy lepiej coś odpuścić, pozwolić łzom lecieć i dopiero wziąć się w garść.
    Przesyłam przytulania, albo w sumie czego tylko potrzebujesz. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Mirabelko. Tego potrzebuję. Dzisiaj mam nadzieję poprzytulać się do Pana Poety i choć na chwilę zapomnieć o tym wszystkim.

      Usuń
  4. Kochana Anetko, przesyłam Ci tyle ciepła i uścisków ile jestem w stanie tą wirtualną drogą :) To na pewno minie, taki podły nastrój jest okropny, wiem coś o tym, ale zawsze mija. Jestem pewna, że jak się poprzytulasz do swojego Księcia, nawet się nie zwierzając, to zrobi Ci się lepiej!
    Nie wiem jak wygląda z prawem jazdy, ale jeśli teraz chwilę dałabyś sobie spokój i skończyła to po maturze, to czy coś, co już zdałaś (np. teoria) Ci przepadnie? Może rzeczywiście skoro kosztuje Cię to tyle stresu i nerwów zrobić sobie od tego przerwę.
    Nie martw się tak maturą. Polski ze swoim oczytaniem zdasz świetnie, hiszpański chyba też dobrze umiesz, a matma... da się poduczyć, żeby zdać. Też nie jestem z niej zbyt dobra, ale zawsze uda mi się coś pokombinować :) Poza tym jeszcze chwila czasu jest, jeszcze zdążysz się do niej przygotować. Tylko spokojnie :)
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Poprzytulałam się i już mi lepiej :)
      Testy mi już nie przepadną, teraz teoria jest bezterminowa. Ale nie wiem czy robienie przerwy ma sens. Obawiam się, że wszystko zdążę zapomnieć.
      Tak, spokojnie, spokojnie. Jakoś to zdamy :)

      Usuń
  5. Nie poddawaj się! Wiem jaki to stres, sama raz oblałam przez stres ale następnym razem się udało. Umiesz jeździć i udowodnij to. Przytul się do ukochanego, pogadaj z nim, wypłacz się - to pomoże :) będzie dobrze, zobaczysz :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Spokojnie, pewnie masz sezonowego doła. Trzymam kciuki, by to wszystko jakoś się ułożyło :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba jesteśmy w podobnej sytuacji, ostatnio nie miałam dobrych chwil, mimo, że nic złego się nie wydarzyło, to miałam przez kilka dni pewnego rodzaju ostój, nic mi się nie chciało, nie miałam ochoty na naukę, poprawę ocen, najchętniej przespałabym kilka dni, ale teraz powoli odbijam się i mam nadzieję, że przyjdą te lepsze dni ;) Z tobą będzie podobnie, wierzę w to, a prawko też zdasz, na każdego przychodzi pora, ja na swoje musiałam poczekać i to sporo, zaczęłam w kwietniu skończyłam w listopadzie z wynikiem pozytywnym za pierwszym razem z nowej dziesiątki (tak ładniej brzmi, prawda? :D) i co? nie poddałam się, oczywiście żałuję, że musiałam wydać tyle kasy na poprawki, ale udowodniłam, że zdać można ;)

    pozdrawiam, trzymaj się cieplutko ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś w końcu muszę to zdać... Gratuluję Ci :)

      Usuń
  8. Za dużo stresów nałożyło Ci się na raz - od matury przez prawo jazdy. Depresja to za duże słowo i lepiej jej nie wywoływać z lasu. Spokojnie, te dni miną szybko ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Określiłabym to jesienną chandrą. Nie zostawaj z nią sama.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. Z chęcią odwiedzam nowe blogi, ale nie musisz zostawiać mi swojego adresu (chyba, że nie udostępniasz go w swoim profilu). Dziękuję wszystkim moim czytelnikom. Bez was pisanie nie miałoby sensu.