poniedziałek, 1 września 2014

Ostatni początek

Na rozpoczęcie roku szkolnego ubrałam się jak na pogrzeb. Nawet kolor włosów mi pasował. Choć planowałam je tylko trochę przyciemnić, nieoczekiwany efekt zachwyca wszystkich znajomych. Nawet sąsiadki twierdzą, że w czarnych włosach mi lepiej. Może nie przybrały one koloru smoły, ale są wystarczająco ciemne, by kontrastować z bladością mojej cery i podkreślać cienie pod oczami. Początkowo nie poznawałam swojego lustrzanego odbicia, ale zdążyłam już się przyzwyczaić. Podzielam opinię innych. Wyglądam lepiej. (Z niewiadomych przyczyn nie potrafię dodać zdjęcia. Ciekawych odsyłam do tego linku.)

Do szkoły dotarłam odpowiednio wcześnie. Miałam czas pomyśleć nad czekającymi mnie w tym roku wyzwaniami. Obawiam się matury, jednak na razie odstawiam ją na drugi plan. Jeszcze nie zmierzyłam się z egzaminem na prawo jazdy. Siedząc na szkolnym korytarzu (sama, tak lubię najbardziej) wspominałam minione dwa lata. Niesamowicie prędko zleciały. Wydaje mi się, że wczoraj byłam tą rudowłosą, szczupłą dziewczynką, której kazano w imieniu klasy wejść na scenę i uroczyście złożyć przysięgę pierwszoklasisty. Wtedy matura wydawała się taka odległa... 

Wiele obiecałam sobie na ten rok szkolny. Tradycyjnie zamierzam się uczyć, ale znając siebie, jak zwykle z regularnej nauki nic nie wyjdzie. Ponadto postanowiłam przestać narzekać. Jestem w tym mistrzynią, ale uznałam, że dołowanie samej siebie do niczego mnie nie doprowadzi. Prawdziwym wyzwaniem będzie dostrzeganie pozytywów, co na razie mi się udaje. Dostaliśmy najgorszą polonistkę i mimo wewnętrznego załamania nie pisnęłam ani słowa. Będę ponad to. To mój ostatni rok w tych murach. Zrobię wszystko, by wspominać go jak najlepiej.

À propos niezapomnianych wrażeń - dzisiejszy powrót autobusem na długo zapadnie mi w pamięci. Od kilku miesięcy cieszymy się darmową komunikacją, która jak wiadomo, musi mieć swoje wady. Chodzi o za małe autobusy, które ledwo mieszczą piętnaście osób. Wraz z początkiem roku szkolnego pasażerów zawsze jest więcej. Żałuję, że nas nie policzyłam, byłabym bardziej wiarygodna. Bo ciężko pojąć jak zdołaliśmy zmieścić się w kibitce (tak pieszczotliwie nazywamy nasz zdezelowany autobusik). Staliśmy dosłownie jeden obok/na drugim. Współczuję tym, którym udało się usiąść. Zapewne leczą teraz siniaki zadane łokciami i rozmasowują podeptane stopy. Wjeżdżając na ronda i ostre zakręty nie wiedziałam czy się śmiać, czy płakać. Kurczowo trzymałam się Siostrzyczki, bo do poręczy nie miałam dostępu. Nie minęła chwila, a wnętrze autobusu zamieniło się w saunę. Okna oczywiście nie dało się otworzyć, a każdy postój na przystanku gwarantował tylko kolejnych pasażerów. Chwała Panie, że mogłam zdjąć żakiet (oczywiście przy okazji nokautując kogoś łokciem, najmocniej przepraszam!). Brak tlenu solidnie dawał nam się we znaki. Siostrzyczka grała w kółko krzyżyk na zaparowanej szybie, nasz autobusowy kolega (którego imienia nigdy nie potrafię zapamiętać) zaczął teatralnie ocierać pot chusteczką (widok iście komiczny), a reszta pasażerów rzucała zabawne komentarze lub histerycznie się śmiała (nie było jak płakać, bo łzy zdołaliśmy wypocić). Przeciśnięcie się przez tłum ku wąskim drzwiom kosztowało mnie niemało wysiłku, jednak będąc już na zewnątrz i doznając minimalnego szoku termicznego, po raz kolejny doszłam do wniosku, że zdanie prawa jazdy będzie najszczęśliwszym wydarzeniem w moim życiu. 

TL;DR
1.) zafarbowałam włosy
2.) zaczęłam ostatni rok liceum
3.) postanowiłam przestać narzekać
4.) dostałam najgorszą polonistkę (ale nie narzekam)
5.) przeżyłam morderczą jazdę autobusem

34 komentarze:

  1. Ja teraz zaczęłam drugą klasę - zaczną się starcia z rozszerzeniami ^^ Polonistki w lo dobrej nie mam, ale wierzę, że maturę pójdzie jakoś zdać.
    Współczuję strasznie busika - a ja narzekałam na swój długi bus...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie o maturę najbardziej się obawiam. Do tej pory miałam już cztery polonistki, nie przerobiliśmy połowy materiału z drugiej klasy... Czarno to widzę.
      Nawet dobrze, że inne przedmioty odpadają. Można się wreszcie skupić na tym, co naprawdę się lubi :)

      Usuń
  2. Mnie ostatnia klasa czeka dopiero za rok, ale już zaczynam się trochę denerwować, bo ten czas tak szybko leci... Niedawno denerwowałam się pierwszą klasą, a tu już druga...

    Cóż, uroki polskiej komunikacji miejskiej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie szybko to mija... Odechciewa mi się dorastać.

      Usuń
  3. Ja też się zdziwiłam jak to wszystko szybko zleciało, a teraz 8 miesięcy i matura. Straszne.
    Faktycznie nieźle wyglądasz z tym kolorem włosów. Oh i jeszcze te usta :>

    OdpowiedzUsuń
  4. Klasa maturalna zleci ci jeszcze szybciej niż ostatnie 2 lata :) Wiem co mówię. Sama ledwo się obejrzałam a już było po wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
  5. Matura to zło. ;) Zleciało tak szybko, do maja zleci jeszcze szybciej i koniec... Tak depresyjnie trochę. ;)
    Pięknie Ci w tym kolorze. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie Ci w tym kolorze włosów! ;)
    Ja właśnie zaczynam pierwszą klasę i stresuję się niesamowicie. Nie bój się matury, na pewno dobrze Ci pójdzie, powodzenia!

    A i zainspirowałaś mnie teraz! Może ja tez podejmę wyzwanie i przestanę narzekać w końcu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam! Życie od razu staje się piękniejsze, gdy nie zwracasz uwagi na negatywy ;)

      Usuń
  7. ano bardzo ładny kolor włosów, nie rozumiem tylko co to za mania wśród tegorocznych pierwszaków farbowania włosów na czarno (może z powodu nadchodzącej zimy? ;3)
    w takim razie jesteśmy na tym samym etapie, matura to dopiero po studniówce :D
    Muszę przestań narzekać na swój transport, co prawda czasem kierowca autobusu odwala dziwne rzeczy, ale najważniejsze, że przeważnie mam gdzie usiąść i mam te swoje kilka cm2 ;0

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie zwracam uwagi na włosy pierwszaczków. Ich ubrania bardziej mnie szokują...

      Usuń
  8. Do autobusu polecam glany. Nikt ci stóp nie połamie, co najwyżej ty komuś - pomocne są diabelnie. Ale powiem ci szczerze - nie ciesz się tak na egzamin na prawko. Zdać prawko to jedno, jeździć samochodem to drugie. Samochód bowiem kosztuje - nie tylko kupno, również ubezpieczenie, naprawy, benzyna, olej, mandaty... stać cię na niego? Mnie nie.
    Trzeci rok jest najfajniejszy. Mówię ci. A matura... cóż, przypominać wam będą o niej codziennie, więc się nie martw, nie zapomnisz. Ale matura to bzdura. Poziom podstaw jest tak banalny, że trzeba być strasznym debilem, by nie zdać...

    Ja tam co jakiś czas jeżdżę sobie autobusem. Takim fajnym, czerwonym - luksusowe, skórzane fotele, toaleta, klimatyzacja. Tylko jazda trwa ponad cztery godziny... a miejsca na nogi mało.
    Chociaż pamiętam jeszcze moje dojazdy poranne do liceum - rano pogo było, a ja miałem spokój, bo siadałem sobie na początku trasy tego autobusu. I przy oknie człowiek siedzi, a dalej pogopogopogo! Sardynki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz? Mam nadzieję, że tylko nas tak straszą, że przyszłoroczna nowa matura taka trudna będzie i w ogóle...
      Dojechać zawsze łatwiej niż wrócić. Jak się wszyscy rzucą do autobusu, to o miejscu siedzącym zapomnij.

      Usuń
  9. Wyglądasz jak ja po garnierze, który miał być ciemnym brązem, a przez pierwszy tydzień był zwyczajnie czarny ;)
    01.01.2014 powiedziałam, że zaczyna się rok początków i końców. Teraz to jeszcze nic, gdy zacznie się styczeń poczujesz to, to że coś się kończy, ale że zaraz zacznie się nowe. Matura nie jest taka straszna. Mimo, że nie poszła jakoś super, to moi znajomi podostawali się tam gdzie chcieli, a celowali na prawdę wysoko. Nie martw się, na pewno sobie poradzisz. Zdasz maturę i dostaniesz się na wymarzone studia i to pewnie bez rycia po nocach ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dodaj koniecznie więcej zdjęć ;)) Powodzenia w nowym roku szkolnym! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak zrobię, choć te kamerkowe selfie są mało profesjonalne :p
      Przyda się ;) Dziękuję :)

      Usuń
  11. Ciekawy początek roku ^^ w autobusie momentalnie nie ma miejsca jak zaczyna się rok szkolny... :/

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurczę, klasa maturalna - no nieźle. a w tym roku dopiero zaczynam moją przygodę z liceum, ale już po pierwszym dni szczerze mówię, że mam dosyć. Zainspirowałam się trochę Twoim blogiem i sama coś zaczynam tworzyć ;-)
    Swoją drogą - dobrze mi się zdaje, że są zmiany na blogu? Najbardziej podoba mi się zdjęcie z papierosem "It's a metaphor" - czyżby nawiązanie do Gwiazd naszych wina?? :)
    Kurcze, w ogóle jesteś bardzo ładna, ślicznie Ci w tych włosach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początki liceum zniechęcają. Źle wspominam pierwszą klasę. Ale właśnie wtedy, zdołowana i wyczerpana wszystkimi obowiązkami, postanowiłam zwierzać się z wszystkich przykrości na blogu. Dzięki temu tu jestem :)
      Na pewno zajrzę na Twojego bloga. Jestem Cię bardzo ciekawa ;)
      Ostatnio kombinowałam nad jego wyglądem, przy tym pozostanę na dłużej. Tak, jak tylko znalazłam to zdjęcie, to uznałam, że muszę je jakoś wykorzystać :p
      Dziękuję :)

      Usuń
  13. Mi też się podoba Twój nowy kolor włosów :)) Choć znając życie trochę się zmniejszy jego intensywność po czasie. Zazwyczaj na początku jest supermocny, a potem... potem jest zazwyczaj taki, jakiego go człowiek chciał. Wiem z doświadczenia mojej mamy. Ja sama nie farbowałam jeszcze włosów nigdy i raczej zbyt szybko tego nie zrobię. ;))
    Co do powrotnego autobusu - współczuję, choć *tak, tu szukam pozytywów* - dobrze, że jest autobus, to zawsze coś lepszego niż chodzenie z buta do domu, tymbardziej, gdy droga daleka, zimna i.. niebawem ciemna. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, farba już się wypłukuje i powoli dochodzę do koloru, który chciałam na samym początku :)
      Trochę za daleko mam do szkoły, by chodzić pieszo :p Jestem skazana na zatłoczone autobusy.

      Usuń
  14. Też kiedyś chwilowo miałam czarne włosy, jak przemalowywałam się w blondu na mój naturalny, czyli ciemny brąz. Ale na szczęście szybko mi się spłukał, bo nie wyglądałam zbyt korzystnie;) A w takich chwilach tłoku w autobusie wydaje mi się, że bezpieczniej jest jednak stać niż siedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  15. Panicznie boję się autobusów, więc wszędzie jeżdżę autem! :D zawsze na święta sobie życzę, by przestać narzekać, jakoś kiepsko mi to wychodzi. Jak to mówią - matura to bzdura, nie ma się czym przejmować, bo zanim się obejrzysz będziesz na studiach. :) pozdrawia studentka mająca jeszcze miesiąc wakacji. :3

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja zwykle gdy nie wiem w co się ubrać, to ubieram się cała na czarno i śmieję się, że mam pogrzebowy nastrój modowy. Każdy nowy rozdział wiąże się z nowymi obietnicami i postanowieniami, u mnie również, mam nadzieję że obie damy sobie radę. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. plus taki, że na maturę nie dostaniesz tej polonistki ;)
    ja mam ok babkę, ale na maturze bd horror ;)
    ja też ostatni rok, tyle że w technikum...4 :)
    ja zmieniłam fryzurę ;) ale z grzywki na bok na prostą ;)
    narzekac też nie zamierzam, wieczna praca..

    OdpowiedzUsuń
  18. Hah, po części na podobnym etapie jesteśmy. Też zaczynam ostatni rok liceum, farbuję włosy (tyle że na ombre), no i staram się jak najmniej narzekać.
    Powodzenia w szkole i we wszystkim innym :)

    OdpowiedzUsuń
  19. A jakie są plany na czas 'po liceum'? :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja sobie na początku klasy maturalnej obiecywałam, że będę się uczyć, ale było tyyyyle innych rzeczy do robienia :P Prawo jazdy, dyskoteki z koleżankami, przygotowywanie się do studniówki. No i zaczęłam dwa dni przed maturą powtarzać :p Zdałam i to nawet nie najgorzej. I tak uważam, że matura to bzdura.

    OdpowiedzUsuń
  21. kiedy zobaczyłam tytuł "kiedy się zakocham?" myślałam może, że będzie to blog hiszpańsko języczny :)
    ja też niedawno farbowałam włosy, co prawda skończyłam już dawno liceum to też miałam nadwrażliwe polonistki :P

    może wspólna obserwacja?
    www.thegrisgirl.blogspot.com.es

    OdpowiedzUsuń
  22. Nominowałam cię co liebster blog award, więcej u mnie ;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. Z chęcią odwiedzam nowe blogi, ale nie musisz zostawiać mi swojego adresu (chyba, że nie udostępniasz go w swoim profilu). Dziękuję wszystkim moim czytelnikom. Bez was pisanie nie miałoby sensu.