Zaskakuje mnie moja produktywność. Co roku obiecywałam sobie jak najlepiej wykorzystać dwa miesiące wakacji, jednak do realizacji planów prawie nigdy nie dochodziło. Tymczasem udaje mi się codziennie zajrzeć do podręcznika z hiszpańskiego, przeczytać jeden dział repetytorium gramatyki angielskiej i rozwiązać kilka testów na prawo jazdy. O przyjemnościach (chociaż nauka języków jest dla mnie przyjemna, gorzej z przepisami ruchu drogowego) nie zapominam. Wczesnymi rankami czytam książki (na razie wszystko, co wpadnie mi w ręce; sierpień rezerwuję na lektury), a wieczorami oglądam filmy (ostatnio jest to Harry Potter; postanowiłam wreszcie zobaczyć wszystkie części po kolei) lub gram w gry (nałogowo maniaczę w NFS, gdzie wybieram opcję manualnej skrzyni biegów). Staram się regularnie ćwiczyć. Na początku lipca rozpoczęłam swoją przygodę z jogą i medytacją. Czuję się o niebo lepiej, przestał boleć mnie kręgosłup i zauważyłam, że potrzebuję mniej snu (!), dzięki czemu zyskuję dodatkowy czas. Piję hektolitry zielonej herbaty, zamiast słodyczy jem kwaśne jabłka prosto z drzewa sąsiada i zastanawiam się nad jakąś dietą, choć w moim przypadku może ona nie mieć sensu (bez czekolady nie potrafię pociągnąć dłużej niż dwa dni). Zauważyłam pewne zmiany w moim zachowaniu, co rodzina potwierdza. Częściej się śmieję, więcej rozmawiam ze starszą siostrą i mniej czasu spędzam zamknięta w pokoju. Ciągle próbuję nowych rzeczy. Skoro potrafię prowadzić samochód (na razie tak sobie, ale i tak idzie mi lepiej niż się spodziewałam) to zrobię wszystko. Dzisiaj dokonał się u mnie przełom. Wyprosiłam mamę z kuchni i sama zabrałam się za pieczenie ciasta. O dziwo owoc mojej pracy jest jadalny. Powoli przekonuję się do kulinarnych eksperymentów i zamierzam założyć Księgę absurdalnych przepisów. Ponadto uwolniłam się od facebooka. Odinstalowałam mobilną aplikację i wylogowałam się z przeglądarki. Korzystam tylko z messengera, który jest jedynym łącznikiem pomiędzy mną a znajomymi. Pogoda na razie nie rozpieszcza, jednak nie narzekam na deszczowe dni. Nie ma nic lepszego niż tomik poezji, gorąca herbata i akompaniament bębniących o parapet kropel.
***
Popołudnie z Leną. Słuchamy No.- Kto to śpiewa?
- Podsiadło.
- A kto to?
- No on (pokazuję).
- Jaki ładny!
Mała wie, co dobre.
Już wiem, że ta piosenka zawsze będzie przypominała mi tegoroczne wakacje.
PS. Po raz kolejny postanowiłam dać szansę Instagramowi (KLIK).
Gratulacje, dobrze sobie radzisz! oby tak dalej :) jak to ostatnio przeczytałam "do celu prowadzą Cię przyzwyczajenia". Dużo w tym prawdy. Ciężko jest na początku, a z biegiem czasu brakuje nam tego czym wypełnialiśmy pewną część dnia.
OdpowiedzUsuńNie chcę, by te wakacje były kolejnymi zmarnowanymi miesiącami. Wreszcie udało mi się wziąć w garść ;)
UsuńJeśli do końca wytrwasz to na pewno nie będą one zmarnowane :)
UsuńPo pierwsze to widzę zmiany w szablonie- fajnie jest :) Świetnie, że udaje ci się realizować kolejne plany na wakacje. Ja do nauki języków i książek jeszcze się nie wzięłam ale udaje mi się więcej piec i gotować i w końcu widać podłogę w moim pokoju.
OdpowiedzUsuńPowoli ale do przodu ;) Mam zamiar jak najproduktywniej spożytkować pozostały czas.
UsuńSkoro nawet rodzina coś zauważa...Ogólnie rodzina to najlepsza wyrocznia i najszczerszy krytycy, skoro oni tak mówią, to tak jest :) Właściwie nawet trochę ci zazdroszczę, ja nie potrafię żyć w zaplanowanym świecie i taki rozkład dnia jak ty opisujesz byłby dla mnie więzieniem o zaostrzonym rygorze.
OdpowiedzUsuńZa to danie sobie spokoju z fejsem jak najbardziej popieram, oglądanie tych wszystkich zdjęć znajomych z wakacji to mordęga! Pół biedy jak są jeszcze w miarę estetyczne, ale to naprawdę mniejszość. Większości nie da się oglądać...
Nie trzymam się jakiegoś szczegółowego planu, po prostu mam biurko zawalone książkami i codziennie udaje mi się do nich zajrzeć, o przypadkowych godzinach.
UsuńOgólnie odnoszę wrażenie, że facebooka przejęła gimbusiarnia. To już nie to samo, co kilka lat temu.
Słusznie, że zrezygnowałaś z Facebooka! U mnie w telefonie nawet nie da się odinstalować aplikacji, więc pozostaje tylko wylogowanie się.
OdpowiedzUsuńZielona herbata <3
Też ostatnio miałam fazę na Harry'ego, obejrzałam 4 pierwsze części! :D
Mnie na szczęście udało się go pozbyć. Instagram jest o niebo lepszy. Robię masę zdjęć, których nie mam gdzie publikować, no i wreszcie znalazłam dla nich odpowiednie miejsce ;)
UsuńNajlepsza <3
Jestem na tym samym etapie :P Zabieram się za "Zakon Feniksa" :)
Śmiech to zdrowia (i przyjemność).
OdpowiedzUsuńTeż wczoraj patrzyłam Pottera; bardziej z braku czegokolwiek innego do oglądania, niż z faktycznej chęci.
Owszem ;)
UsuńZe wszystkich części najbardziej lubię "Czarę ognia". No i zawsze płaczę na końcu :(
Dobrze jest, że jest dobrze. :)
OdpowiedzUsuńJa też o dziwo na tych wakacjach dużo robię i czuję się z tym wspaniale. ;)
I niech tak już zostanie ;)
UsuńStrasznie człowieka to motywuje, jak uda się opanować coś, co wydawało się rzeczą nie do opanowania. ;) Miewam tak jak wracam z gór.
OdpowiedzUsuńTak, to wspaniałe uczucie. Niezwykle budujące ;)
UsuńDobrze,że realizujesz swoje plany.
OdpowiedzUsuńOstatnio też zamieniłam słodycze na owoce. Zauważyłam,że schudłam nie jedząc czekolady przez tydzień. Może to kwestia innych czynników, ale nic nie ćwiczyłam ani też nie miałam dużo ruchu. Kiedyś dzień bez czekolady był dla mnie niemożliwy do przeżycia, codziennie musiałam jeść chociaż kostkę, ale da się przyzwyczaić,więc twoja dieta też może zadziałać.
Już mnóstwo razy próbowałam uwolnić się od czekolady. Chyba jestem uzależniona. Jednak od poniedziałku obiecałam sobie się postarać i ograniczyć słodkości. Może wreszcie mi się uda.
UsuńBardzo fajnie się czyta Twój blog :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
follow?
http://fashionlikealife.blogspot.com/
wracaj na fejsa! :)
OdpowiedzUsuńDziewczyno! Jak ja się cieszę, że znalazłam Twojego bloga. Uwielbiam wszystko, co związane z Hiszpanią :3 PO prostu kocham. Jeśli chodzi o hiszpański - uczysz się sama czy chodzisz na jakieś kursy / szkolenia a może masz go jako przedmiot w szkole? A angielski? Jak z nim? Uwielbiam języki obce, to moja pasja. Zastanawiam się właśnie nad maturą rozszerzoną z angielskiego i dodatkowym przedmiotem - niemieckim.
OdpowiedzUsuńA co do prawka - zdałam w tamtym roku. Testy za pierwszym razem a jazdę niestety dopiero za 4, no ale. Teraz sobie mogę jeździć i nie wyobrażam sobie siebie bez auta :D
Ale Ci zazdroszczę, też chciałabym tyle motywacji czy nie wiem czego, do zrobienia. Miałam sobie zrobić listę rzeczy do zrobienia, no ale jak widać miałam takiego lenia, że nic z tego.
Jestem pewna, że będę częstym gościem na Twoim blogu, bo strasznie mi się spodobało. Jestem Gośka, a Ty? :)
Pozdrawiam,
Zamyślona
Heh, dziękuję ;) Jestem na profilu językowym, mam 6 godzin angielskiego i 5 godzin hiszpańskiego tygodniowo. Tak się składa, że mam zamiar wziąć udział w olimpiadzie z hiszpańskiego i nauczycielka organizuje nam dodatkowe lekcje w wakacje. Maturę będę zdawać z obu języków, ale jeszcze nie wiem na jakim poziomie. Niemieckiego też się kiedyś uczyłam, ale niewiele pamiętam. Chciałabym kiedyś opanować wszystkie języki romańskie ;)
UsuńDopiero uczę się jeździć, do egzaminu jeszcze daleko. Nie nastawiam się za bardzo, marne szanse żebym zdała za pierwszym, może za 13 mi się uda. Ale polubiłam jeżdżenie ;)
Cóż, uświadomiłam sobie, że póki mam możliwości, to powinnam z nich korzystać ;)
Jestem Aneta ;) I również zajrzę na Twojego bloga :)
Też zawsze miałam problem w wakacje ze zmotywowaniem się do zrobienia czegokolwiek. A w tym roku mimo że nie robię zaskakująco dużo, to staram się codziennie trochę poćwiczyć (na moje garbate plecki które stanowią efekt długotrwałej nauki przy biurku- tak wszystkim wmawiam :P), chciałabym kupić sobie książkę do hiszpańskiego by zacząć uczyć się na własną rękę i codziennie robię 5 działów parafrazy z angielskiego. Innymi słowy- staram się rozwijać :) Miał być jeszcze kurs na prawko ale nie dojrzałam do tej decyzji...
OdpowiedzUsuńA piosenka jest genialna, słucham jej cały czas. Ogólnie uważam, że Podsiadło tworzy fajną muzę, co jest nietypowe na naszym polskim rynku muzycznym. Dobrze, że wygrał X Factor!
Hiszpański można opanować samodzielnie, jest łatwym i przyjemnym językiem. W angielskim muszę się poduczyć, bo moim głównym problemem jest formułowanie wypowiedzi. Niby wszystko rozumiem, ale nie potrafię powiedzieć nic sensownego.
OdpowiedzUsuńRaczej nie przepadam za polskimi artystami. Podsiadło jest wyjątkiem. Cieszę się, że supportował koncert Marsów ;)
Jejka, twoje życie brzmi jak bajka! Może też spróbuje jogę i medytację, skoro mniej śpisz to chyba warto :)
OdpowiedzUsuńNie zawsze tak było. Widać, czasami los się do mnie uśmiecha ;)
UsuńSpróbuj, naprawdę warto :)
Też zawsze sobie obiecuję różne rzeczy ani wakacje... tylko, że mi wciąż nie udało się tych obietnic dotrzymac :) może od sierpnia? Podziwiam i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSierpień rezerwuję na kolejne wyzwania ;)
UsuńDziękuję i trzymam kciuki za Ciebie!
Podziwiam, że robisz coś pożytecznego. Ja na razie skutecznie marnuję czas.
OdpowiedzUsuńNie ma nic lepszego niż pieczenie. A wiesz dlaczego? Zajmuje na jakiś czas, daje satysfakcję i wdzięczność innych, a przy okazji można podjeść pyszności ;D Powodzenia w dalszych przygodach kulinarnych.
Powodzenie mi się przyda :p Dziękuję ;)
UsuńKocham i uwielbiam piosenkę ;)
OdpowiedzUsuńAle jeszcze nie zdążyłam zrobić nic produktywnego, naukę i powtarzanie zostawiam na sierpień ^^