poniedziałek, 21 lipca 2014

I kissed a girl and I liked it

Najwyraźniej alkohol wspomaga moją koncentrację, bo sobotni wieczór zapamiętałam we wręcz jaskrawych barwach. Wypiłam prawie całą butelkę wina, które staje się moim ulubionym trunkiem. Znajomi twierdzą, iż się upiłam, co argumentują moim niecodziennym zachowaniem. Przyznaję, nieczęsto jestem taka szczęśliwa. Spodziewałam się, że osiemnastka Siostrzyczki będzie wydarzeniem przełomowym i przejdzie do historii. Tak też się stało.
Tańczyłam, póki stopy nie odmówiły mi posłuszeństwa. Szalałam na parkiecie ze starymi kolegami i przyjaciółkami. Braciszka niejednokrotnie rozśmieszył mój entuzjazm. Marlenka ma cudownego chłopaka i szczerze podziwiam więź, która ich łączy. Jeszcze nie widziałam tak zgranej pary. Mimo iż pod koniec imprezy wyglądałam i czułam się jak Burtonowska Gnijąca panna młoda (przypominam ją za każdym razem), nasłuchałam się miłych komplementów. Nawet M. po kilkudniowej przerwie raczył się odezwać. Chyba żałuje, że nie było go tam ze mną. I słusznie.
Oczywiście nie obyło się bez szkód, jednak czym jest stłuczony kieliszek w porównaniu z osiemnastką mojej sąsiadki, gdzie powiedzonko Jak się bawić to się bawić, drzwi wyjebać okno wstawić nabrało dosłownego znaczenia.
Przed rytualnym osiemnastokrotnym podrzucaniem na krześle, Siostrzyczka została przez nas wycałowana. Pocałunki najlepszych przyjaciółek nie są niczym nadzwyczajnym w naszym gronie, jednak ja zawsze wyłamywałam się z tej tradycji. Dla Siostrzyczki, w tym wyjątkowym dniu, zrobiłam wyjątek. Bez dłuższego zastanawiania się, pocałowałam ją prosto w usta. Wciąż mam przed oczami jej zszokowaną minę. Po sobie również się tego nie spodziewałam. Jakkolwiek to zabrzmi, cieszę się że padło na Siostrzyczkę. Mam pewność, że ona mnie kocha (chyba wiadomo o jakiej miłości mówię).
Przede mną jeszcze mnóstwo imprez. Czwartkową noc spędzę u Gabi, a za tydzień będę bawić się na osiemnastce Dużej Madzi. Powoli wyzbywam się swojej aspołeczności i wygrywam z Panią Emetofobią. Te wakacje okazują się przełomowym okresem mojego życia. Nowego życia, w gronie najlepszych przyjaciół pod słońcem.

Gabi, Siostrzyczka i Marlenka. Uwielbiam te panie.

44 komentarze:

  1. Alkohol różnie działa na różne osoby, ale lepiej chyba pamiętać wszystko wyraźniej niż nie pamiętać w ogóle jak większość ;)
    Według mnie aspołeczność nie jest taką wielką wadą, o ile nie unika się ludzi przez calutki czas :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może zależy to też od gatunku. W każdym razie wino rozjaśnia mój umysł ;)
      Niestety ze mną tak było :/ Wręcz bałam się ludzi. Najwyraźniej to już za mną :)

      Usuń
    2. Pewnie masz rację :D Nawet nie pomyślałam o tym wcześniej, ale w sumie znam osoby, które i winem potrafią się upić do nieprzytomności, także... :D
      Ale jak już to ci minęło, to okej :D

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że już nie wróci :)

      Usuń
  2. Wiem, że nie widziałaś mnie przedtem w swoich komentarzach, ale dopiero teraz odkryłam Twojego bloga. Po prostu na zapartym tchu przeczytałam WSZYSTKIE wpisy. Twoje życie wciąga :) Opisujesz wszystko tak genialnie, czasami nie mogłam powstrzymać śmiechu. Genialny blog, serio! Masz jedną fankę więcej :)

    Co do imprezy osiemnastkowej z tego wpisu : jakie podrzucanie na krześle? Wytłumaczysz, bo nie bardzo wiem, o co chodzi :D U nas tradycją jest 18 klapsów paskiem w tyłek + 1 na zapas :D

    Trzymam kciuki za Twoją walkę z Emetofobią. Na pewno się uda przezwyciężyć twój lęk :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, dziękuję :* Nie sądziłam, że kogokolwiek zainteresuje moje życie :p
      Klapsy też mamy, ale Siostrzyczka jest delikatna i zażyczyła sobie podrzucanie ;) Po prostu solenizant siedzi na krześle, a męskie grono podnosi krzesło do góry osiemnaście razy.
      Czasami mi się udaje, czasami nie. Ciągle walczę.

      Usuń
  3. Na nudę nie narzekasz, cieszę się. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie pocałowałam dziewczyny w usta. Moja przyjaciółka pocałowała mnie tylko w policzek, więc nie wiem jak to jest.
    Też chciałabym się poczuć tak przyjemnie wyluzowana po alkoholu. Wypiłam kilka drinków, a tylko mi trochę powirowały światełka podczas obrotów w tańcu, pełna świadomość pozostała. Nie wiem o co chodzi, ale z tego co pamiętam, to w sumie było w tych drinkach mało alkoholu. Ja na razie piję tylko drinki. Wina kilka łyków też wypiłam, ale na razie za nim nie przepadam.
    Wspominałaś w poprzednich postach o medytacji. Mogłabyś napisać skąd się jej uczysz? Ja zacznę przygodę z jogą pod koniec wakacji, na razie wolę coś intensywniejszego, co szybciej pomoże mi schudnąć.
    Miło czytać, że Ci się tak układa. I dla mnie nadchodzi czas zmian, choć jeszcze nie są tak widoczne.
    Udanych wakacji! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie tak, jak z facetem, choć jeszcze nie mam porównania.
      Za drinkami nie przepadam. Stosuję się do zasady "nie mieszać". Wolę pić samo wino, choć z pewnością innych trunków tez kiedyś skosztuję.
      O najprostszych technikach przeczytałam w jakimś kobiecym pisemku ;) Po jodze siadam po turecku i przez chwilę tak sobie trwam; głęboko oddycham, wyobrażam sobie coś, zazwyczaj las, a czasami nawet zdaje mi się czuć jego zapach. To niesamowicie odpręża.
      Tobie życzę tego samego :)

      Usuń
  5. Widzę, że sezon osiemnastek w pełni. Podziwiam rozmiar imprezy, bo mi na moją kameralną 18 trudno ogarnąć choć 6 osób, wszystkich nie ma, bo wakacje.
    Dobrze, że się wyrywasz do społeczeństwa, dużo ono zyska dzięki Twojej obecności ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to już jest w sezonie wakacyjnym. Jednak jestem pewna, że Twoja osiemnastka będzie równie niezapomniana :)
      Heh :p Trzeba się wreszcie otworzyć ;)

      Usuń
  6. To imprezowiczka nam się zrobiła! :D Cieszę się strasznie, że u Ciebie tak pozytywnie.
    Też uwielbiam winko <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz :p Ludzie się zmieniają ^^
      Pyszne jest :)

      Usuń
  7. ...no i dobrze, nie ma co siedzieć w domu. Nawet kosztem tłuczonych kieliszków (mam nadzieję, że nie zmarnowałaś przy tym alkoholu :D).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za długo siedziałam w domu. Teraz widzę, co traciłam.
      To nie ja go stłukłam. Moje wino nie ucierpiało :p

      Usuń
  8. Właśnie tak ostatnio zauważyłam po twoim wpisach, że nie jesteś aspołeczną osobą, za jaką się miałaś wcześniej. Widzę,że jest impreza za imprezą. Fajnie, tez tym tak chciała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmieniłam się. Okoliczności w tym pomagają ;)

      Usuń
  9. Super, że się tak wybawiłaś. Sama po odpowiedniej dawce alkoholu jestem bardzo szczęśliwa.

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj, butelka wina to już moje granice. O tym przekonałam się ostatnio.
    Widzę, że dobry czasu u Ciebie. To wspaniale - powodzenia w dalszej walce z P. Emetofobią ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem w trakcie wyznaczania granic :p Dopiero się rozkręcam ;)
      Dziękuję ;)

      Usuń
  11. Ja sezon osiemnastek mam dopiero za rok, ale zgaduję, że może być ciekawie. ^^
    Nie słyszałam o zwyczaju podrzucania krzesła.
    Wielkie dzięki za obserwację, odwdzięczam się tym samym. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie, zobaczysz :p Okazuje się, że to najlepszy rok życia ;)

      Usuń
  12. Wino jest dobre, ale uderza do głowy, jak zresztą wszystko ;) Dobrze, że lepiej ci idzie z kontaktami ;)
    Ja z reguły ludzi nie całuję, ani w usta, ani w policzki, bo w moich stronach jest to takie... fałszywe? Wiesz najpierw buziaczki, potem rąbanie dupy... Wolę się więc nie spoufalać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah :D Genialnie to określiłaś! No ale masz rację ;)

      Usuń
  13. Cóż za wymowny tytuł, sądziłam, że to nawiązanie do piosenki a jak przeczytałam posta to zrozumiałam, że nie tylko :D
    Ugh ja jestem tak aspołeczna, że masakra. Ilekroć ktoś zapraszał mnie na 18 to chciałam się wymigać, ale szłam i niestety nie bawiłam się najlepiej.Taki ze mnie typ :D
    Powiedzonko z sąsiedztwa bardzo... życiowe :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, robiłam tak samo. Unikałam wszelkich imprez i wyjść z przyjaciółmi, a jak już odważyłam się trochę czasu spędzić w obcym mi miejscu, czułam się fatalnie. Z czasem uświadomiłam sobie, że to bezcelowe. Zmarnowałam kilka lat życia i nie zamierzałam marnować kolejnych. Moje fobie są naprawdę uciążliwe i trudne do pokonania, ale dałam radę. Teraz wreszcie cieszę się życiem. Tobie też się uda! Wierzę w Ciebie :)

      Usuń
  14. Cieszę się, że się dobrze bawiłaś. No i pierwsze słyszę o jakiś tradycjach 'osiemnastkowych'? Mam się bać?

    OdpowiedzUsuń
  15. czasami człowiekowi potrzeba takiej odskoczni od codzienności :) to świetnie, że tak super się bawiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się cieszę ;) A przede mną jeszcze tyle imprez :p

      Usuń
  16. Dzięki za komentarz ;)
    To musiała być świetna impreza ;D

    http://mademoisellejuliet.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Nawet ja na tylu imprezach nie bywam :D
    Nie przepadam za winem :)
    A eMy odzywają się tylko jak coś chcą, więc uważaj.;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero się rozkręcam :p
      Wiem, wiem ;) Jestem ostrożna.

      Usuń
  18. Kurcze, tez muszę coś z tą aspołecznością zrobić.
    A bicie pasem było? U mnie pierwszy pas od siostry był wyczuwalny do końca innych pasów... :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bicia nie było, bo Siostrzyczka jest za delikatna :p

      Usuń
  19. Alkohol nie tylko wyostrzył koncentrację, ale i odwagę :D To drugie to akurat normalne, ale kiedyś możesz się na tym przejechać i zamiast zapamiętać wszystko - wszystko zapomnieć xd

    OdpowiedzUsuń
  20. Hm, masz fuksa. Moja siostra mówi, że jest pacyfistką, ale zamordowałaby mnie za taki wyczyn :D bardzo podoba mi się koncepcja osiemnastki według twoich sąsiadów, widzę, że to ludzie nieczuli na metafory :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Coś mi się widzi, że na imprezie z Tobą nie można się nudzić ^^

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. Z chęcią odwiedzam nowe blogi, ale nie musisz zostawiać mi swojego adresu (chyba, że nie udostępniasz go w swoim profilu). Dziękuję wszystkim moim czytelnikom. Bez was pisanie nie miałoby sensu.