Primero: Książki, książki i jeszcze raz książki.
Dopiero dziś po szkole znalazłam czas na odwiedzenie biblioteki. Jakże tęskniłam za tym suchym powietrzem, przyćmionym światłem i regałami uginającymi się pod ciężarem tysiąca książek. Kilka minut w raju spożytkowałam na szperanie między opasłymi tomami, w poszukiwaniu "tego jedynego", idealnego na świąteczne wieczory, kiedy to twój świat ogranicza się do lektury książki, filiżanki zielonej herbaty (nauczyłam się pić jak dama, dbam nawet o prawidłową pozycję małego palca) i świątecznych ciasteczek. W każdym razie, na jednej książce się nie skończyło, bo bibliotekę opuściłam z ważącą kilka kilogramów reklamówką. Jak się w domu okazało, wypożyczyłam dziesięć książek, więc z nudów nie umrę.
Honorowe miejsce na mojej półce zajmują trzy książki ukochanego Schmitta: dwie pozycje polecane przez Oliwię: "Kiedy byłem dziełem sztuki" i "Przypadek Adolfa H." oraz "Tektonika uczuć". Jako że dawno nie bałam się podczas czytania, wypożyczyłam kryminał Sary Blaedel, w której to kocha się Mega Madzia. "Tylko jedno życie" zapowiada się nieźle. W każdym razie, okładka chyba nie jest przypadkowa.
Zauważyłam, że biblioteka obrodziła w książki o Auschwitz, dlatego z ciekawości wypożyczyłam jedną z nich. "Zapach popiołu" A. Marczuk nie opowiada samych faktów, co wywnioskowałam ze streszczenia z tyłu okładki. W książce jest mowa o kobiecie, której śnią się losy zamordowanych. Ciekawość mnie zżera, więc przebrnę przez te 130 stron jeszcze dzisiejszej nocy.
Oczywiście kim bym była, gdybym nie skorzystała z okazji i nie wypożyczyła piątej części "Słodkich Kłamstewek" S. Shepard? To chyba jedyna seria, która tak bardzo mnie wciągnęła. Na kolejne części czekam zazwyczaj kilka miesięcy, czemu się nie dziwię. Książki czyta się niezwykle swobodnie; każdy rozdział mówi o innej bohaterce i ma niewiele stron, ale kończy się w taki sposób, że czytasz dalej, dalej i dalej, aż kończysz książkę w jeden dzień.
Kolejne pozycje w świątecznym stosiku stanowią "Lista marzeń" L. N. Spielman i "Listy z wyspy zwanej Niebem" J. Brockmole. Jak widać, sięgam również po "zwykłe" obyczajowe powiastki, co potwierdzają kolejne dwie książki, "Kryształowy Anioł" K. Grocholi i "Dziecioodporna" E. Giffin. Po pozornie błahe historyjki sięgam zawsze na poprawę humoru, a że wraz ze zakończeniem szkoły gęba ciągle mi się śmieje, wrócę do tych książek później.
Segundo: Nocne seanse.
Jest tyle filmów i seriali, które chcę/muszę obejrzeć, że nie wiem od czego zacząć. Więc lepiej nie zaczynać w ogóle, bo już i tak za dużo napisałam o książkach. Skrótowo, planuję odświeżyć sobie całą serię "Szybkich i wściekłych" (popłakać trochę nad Paulem Walkerem, pierwszą miłością mojego życia), zobaczyć kilka filmów z Keirą Knightley, bo ostatnio przekonałam się do tej aktorki, oraz pokaleczyć francuski (i uszy domowników) podczas "śpiewania" piosenek z musicalów. Z pewnością ponownie zobaczę "Mozarta..." i poszukam kolejnych francuskich arcydzieł.
Nie pamiętam kiedy ostatni raz oglądałam jakikolwiek serial. (No dobra, dzisiaj jak jadłam kolację, ale mniejsza.) Mam niezłe zaległości w "Pamiętnikach Carrie" i "The Originals". Ponadto od pewnego czasu nęci mnie "Plotkara", którą mogłabym zacząć oglądać, bo niegdyś czytałam książki i bardzo mi się podobały, a ponadto wciąż nie wiem kim jest tytułowa gossip girl. (Jak napiszecie w komentarzu to zatłukę!)
Tercero: Pimp my room.
Remontu pokoju nie wywalczę, bo moi rodzice są bardziej uparci niż osły, ale to nie znaczy, że godzę się na siedzenie w tych komunistycznych murach. Chcą wojny? To będą ją mieli.
W papierniczym kupiłam dziesięć arkuszy szarego papieru pakowego, którym mam zamiar zakleić moje stare "dzieła". Z wiekiem zmądrzałam i napisy na ścianie typu "rebelious princess" czy "free hugs" zaczęły wywoływać u mnie odruch wymiotny. Planuję zapełnić ściany mądrymi cytatami (oczywiście po angielsku, żeby mama nie zrozumiała) i coś domalować węglem (bo tylko nim umiem malować). Ponadto dostałam od siostry kilkanaście pudeł do butach, które też zamierzam do czegoś wykorzystać. Przydałoby się też zainwestować w nowe lampki, bo dotychczas wiszące nad łóżkiem powoli kończą swój żywot. Pomysłów mam wiele, ale żeby efekty były satysfakcjonujące, trzeba się trochę wysilić.
Cuarto: Niezdrowe odżywianie.
Nie oszukujmy się - przez święta i tak nie schudnę. Tak więc odpuściłam sobie ćwiczenia, a moim motto stały się słowa: "Najpierw masa, potem rzeźba". Do stycznia tyję, od nowego roku rzeźbię. Proste, nieprawdaż?
***
Trochę się ostatnio wydarzyło, ale żeby nie zanudzić Was na śmierć, powspominam w myślnikach:
- Na początku tygodnia mój dom zamienił się w oddział zakaźny. Szwagier z siostrzeńcem zdezerterowali do teściowej, mama, która nie była chora od '78, rzygała jak kot, siostra snuła się po domu jak duch (wyglądała równie przerażająco), a tata stękał jak zawsze. O dziwo, jako jedyna NIE zachorowałam, chociaż z zarazkami miałam do czynienia cały czas. High five Pani Odporność!
- Wtorkowy wieczór spędziłam w babskim gronie. Oczywiście nie robiłyśmy niczego produktywnego (oprócz pochłaniania pizzy kebabowej - produkowałyśmy tłuszcz). Palce aż mnie świerzbią, żeby zdradzić wam co się tam wyprawiało, ale obawiam się, że niektórzy znajomi, którzy czytają tego bloga, zaczęliby krzywo na mnie patrzeć. Co pewne - Marlenka byłaby bardzo zazdrosna.
- Siostrzyczka nie umie tańczyć. Udowodniła to podczas wtorkowej nocy, kiedy to po babskim spotkaniu czekałyśmy na jej mamę. Z tego miejsca chcę przeprosić wszystkich kierowców, którzy widzieli jej kazaczoka i przedstawienie najszybszego momentu zorby. Doprawdy tańczenie w świetle księżyca w pełni (i latarni) o ósmej wieczorem, na dworze, pod oknami obcych domów, jest czymś normalnym. Moja psychika płacze na samo wspomnienie tego show.
- Przyjechał kurier z biletami na Marsów. Co z tego, że trzymam tę magiczną karteczkę w dłoni - nadal nie wierzę, że to się dzieje naprawdę. BOŻE, ZOBACZĘ MARSÓW NA ŻYWO!
- Moja proponowana półroczna ocena z matematyki to... CZTERY! Najwyraźniej mózg mi się uściślił, bo w zeszłym roku miałam dwóję. Chodzę dumna jak paw, chociaż od razu po świętach szykuje się sprawdzian, po którym moja średnia może drastycznie spaść...
- Dziś rano, gdy siedziałam z siostrzyczką pod klasą i czekałam na lekcje, wpadłam na genialny pomysł śpiewania kolęd. Oczywiście po niemiecku. Kaleczyłam "Stille Nacht" i " O Tannenbaum". Potem spróbowałyśmy "Cichej nocy" po hiszpańsku, ale to nie to samo.
- Ponadto odbyła się dzisiaj klasowa wigilijka. Dwie godziny spędziliśmy na jedzeniu i robieniu sobie zdjęć. Dawaliśmy też sobie prezenty i składaliśmy życzenia, w większości przypadków pełne wybuchów śmiechu. Jak już kiedyś pisałam, robiłam paczkę dla bad boya. Miałam ogromny problem z wyborem prezentu, ale w końcu kupiłam koszulkę. Na szczęście mu się spodobała (od razu ją założył, tak więc chyba dobrze myślę). Ja dostałam misia i słodycze, które muszę zjeść do końca roku, bo potem mam się odchudzać. Podczas składania życzeń, dowiedziałam się bardzo ciekawej rzeczy. Mianowicie, mam kolejną czytelniczkę. Nie spodziewałam się, że Magda czyta mojego bloga, ale jest mi z tego powodu niezmiernie miło. Cieszę się, że nie piszę na marne.
- W Sinsayu kupiłam sobie pasiasty sweterek, ale jako że to nie jest blog modowy, nie będę się rozwodzić nad jego fakturą i fasonem. Ważne, że mam w czym chodzić i będzie mi ciepło. No i musiałam wykorzystać rabat, that's all.
- Byłam dzisiaj na przedświątecznych zakupach z siostrą i szwagrem. Moim głównym zadaniem było chodzenie z wózkiem, ale mój pojazd mnie nie słuchał i wjechałam w tyłki kilku osobom (poprzewracałbym nawet choinki, ale siostra w porę chwyciła wózek). Zresztą, co tam ludzie czy towary, wózek naprawdę mnie nie lubił, bo co chwila mnie kopał. (Zasrana elektrostatyka -.-)
- Ostatni raz wracałam dzisiaj do domu prawdziwym autobusem. Od nowego roku będą jeździć tylko busy prywatne, co wiąże się z wysokimi cenami biletów i zerowym komfortem jazdy. Żegnaj słodki MZK :(
- Od kilku dni myślę nad noworocznymi postanowieniami. Mam już ich tyle, że przydałoby się spisać je na kartce. W nowym roku dużo się zmieni, zobaczycie.
BONUS dla wytrwałych czytelników: wigilijkowa sesja (było tego więcej, ale nie kompromitujmy się już bardziej).
![]() |
| Jedno, w miarę udane zdjęcie. Od lewej: ja, siostrzyczka, Marlenka. |
![]() |
![]() |





Bardzo ładne ostatnie zdjęcie. Ślicznie wyglądasz w tych okularach..Do której klasy chodzisz? Pierwsza klasa liceum? Stawiam, że tak.
OdpowiedzUsuńMogłabyś mi napisać swój e-mail? Chciałabym Ci wysłać zaproszenie na bloga.
UsuńDziękuję :) Chodzę do drugiej klasy, ale nie dziwię się twojej pomyłce - wyglądam jak dziecko.
UsuńNie, wcale nie ;) Po prostu coś sobie ubzdurałam, że pierwsza klasa.. Dwa przedostatnie zdjęcia są po prostu świetne!
UsuńAle i tak przyznasz, że mam strasznie dziecinną gębę :p
UsuńPrzez święta powinnam przeczytać Lalkę ;) Ale znalazłam też dwie książki polecone przez koleżanki z klasy (Poradnik pozytywnego myślenia i Niezbędnik obserwatorów gwiazd) wiem, że można je kupić z jakąś gazetą, ale poczekam, aż będą w taniej prasie, a przynajmniej mam taką nadzieję. A mogę też polecić "Tektonikę uczuć" w godzinę pochłoniesz książkę, a następną będziesz jeszcze się zastanawiała nad bohaterami.
OdpowiedzUsuńCzytałam "Poradnik pozytywnego myślenia" i bardzo mi się podobał :) "Lalkę" też czytałam, ale ta już mniej mi się podobała -.-
UsuńPo każdej książce Schmitta popadam w głębokie przemyślenia.
Kurczę, przez te okulary bardzo przypominasz jedną dziewczynę z mojej klasy. To teraz tak popularny fason, że zaczynaja mi sie mylis ludzie, je noszący.
OdpowiedzUsuńTyle książek... A ja nie zaszłam w szkole do biblioteki i nie mam nic do czytania. Poza Jasienicą, którego muszę przeczytać, bo boję sie matury z historii, i Kopalińskim, którego chcę przeczytać od deski do deski, tak hobbistycznie. A, i dwie mangi, plus dwa Sapkowskie. Czyli nie tak źle :D I tak całe świeta będę jeść i odrabiać lekcje.
Jakoś te święta trzeba spędzić :) Ale ja do lekcji nie mam zamiaru zajrzeć.
Usuń"Kiedy byłem dziełem sztuki" tonie we wspaniałych cytatach. Ulubiony? "Nigdy nie kocha się za bardzo." I jak tu nie wierzyć w miłość? :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny cytat. Trafi do pamiętnika :)
UsuńNocne seanse czas zacząć! <3 (wielką wyżerkę też)
OdpowiedzUsuńGratuluję czwórki z matematyki! Podziwiam, zazdroszczę i jednocześnie zastanawiam się, jak Tyś tego dokonała :O Z czego ten sprawdzian będzie?
A tak w ogóle, to dupeczka z Ciebie! ;*
Oj, będziemy jeść i oglądać (tyć i ślepnąć) :p
UsuńSama nie wiem jak to się stało :D Czeka mnie sprawdzian z funkcji trygonometrycznych, ale same najbardziej skomplikowane obliczenia :/
Wcale nie :p
uroczo wyglądasz! *.*
OdpowiedzUsuńNa mnie też czekają seriale, ale dopiero w ferie będę nadrabiać, do tego nie pamiętam kiedy ostatnio czytałam zwykłą książkę, a nie kolejne tomisko 'psychologi' czy artykuł naukowy.
OdpowiedzUsuńNawet drobne zmiany w pokoju potrafią go odmienić! :) Brawo za pomysłowość!
No i proszę jaka ocena z matematyki, dla mnie 4 to była odległa galaktyka zawsze :D Ale porządna trója mnie satysfakcjonowała.
Mnie dwóje satysfakcjonują, jeśli chodzi o matematykę. Widać mózg mi się uściślił :p
UsuńZawiodłaś mnie moja droga! Nie wybaczę! Ale pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCzym zawiniłam?
UsuńKsiążki, myśl, myśl :)
UsuńObawiam się, że nie wymyślę :p Ale już przepraszam!
UsuńTeż mam czwórkę z matmy! Nie mogę uwierzyć, taki human jak ja i jest jednym z lepszych matematyków. Przynajmniej z ocen...
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia jak brzmi ,,Cicha noc" po hiszpańsku, ale pewnie się dowiem, bo moja kumpela uczy się tego szlachetnego języka. Po niemiecku znam, po francusku nawet śpiewam :) Uwielbiam francuski, to miłość świeża ale od pierwszego wejrzenia.
Taak, mamy święta. Zapas lektury jest, a dokładniej ,,Faust". Bardzo polecam, czytałam fragmenty i już wiem że jest zadżabisty! Więc jak skończą ci się książki, polecam ta pozycję :) A dziesięć to przecież wcale nie tak dużo, więc pewnie szybko się skończą...
Ja to się nawet humanem nie mogę nazwać. Po prostu głupia jestem :p
UsuńTeż kocham francuski, ale niestety nie mam możliwości się go uczyć :/
Z pewnością kiedyś przeczytam całego "Fausta", ale teraz czeka mnie "Zbrodnia i kara".
Hahahaha! Ja mam to samo, najpierw masa, od stycznia rzeźba :D Święta są, a co!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne jest to ostatnie zdjęcie, napatrzeć się nie mogę na Ciebie :)
Potem się schudnie :p
Usuńjakże się cieszę, że przez bloga mogę poznać jeszcze rzeszę ludzi, którzy czytają książki... a w ogóle, że z biblioteki to kolejny szacun ;) w moim gronie studenckim nawet ja - mol książkowy - padłam ofiarą czytania przez pliki pdf z internetu. oczy się psują. a biblioteki nie widziałam już od dawna.
OdpowiedzUsuńp.s. pięknie wyglądasz ;)
Książki z biblioteki mają w sobie jakąś magiczną cząstkę. E-booki nie są dla mnie, gdy czytam muszę czuć szorstkość papieru. A moje ślepe oczy to już inna historia.
UsuńDziękuję :p
Jejku aż boję się jak mocno moja waga wzrośnie przez te wszystkie święta, uroczystości. Przygotowania ciągle trwają a ja już czuję jak przybywają mi dekagramy ;o
OdpowiedzUsuńGratuluję czwórki z matematyki. U mnie niestety w połączeniu z matmą rozszerzoną mam tróję. Moje postanowienie to 4 na koniec roku. Co jak co, matma jest ważna :)
Wyglądasz na bardzo miłą, sympatyczną osobę :)
Teraz jedzmy ile wlezie, schudniemy w przyszłym roku :p
UsuńWiem, że matematyka jest ważna i nawet ją lubię, ale ona nie lubi mnie.
Dziękuję :)
Tyle pyszności, że ciężko ich chociaż nie spróbować. A w boczki idzie ;O No cóż, oczywiście, ze schudniemy ;)
UsuńMam zamiar polubić matematykę, nawet gdy nie będzie chciała odwzajemnić mojej sympatii do niej, nie poddam się! ;D
Ja się już poddałam... Satysfakcjonują mnie dwóje.
UsuńTo jest niesprawiedliwe- w mojej bibliotece pozwalają mi wypożyczyć tylko 3 książki na raz.
OdpowiedzUsuńMieszkam w małej wsi, gdzie mało kto czyta, więc mogę brać tyle, ile chcę :)
UsuńW sumie racja w mojej bibliotece na wsi limit wynosi 30 książek.
UsuńNo widzisz. W mieście mogę wypożyczyć tylko 5.
UsuńCzuje się zaszczycona! Uwielbiam, jak ludzie śmieją się jak głupi do sera, czytając, co napisałam, obojętnie czy jest to opowiadanie, czy takie luźne myśli. Albo się śmiejcie, albo płaczcie, innej obcji ustawa nie przewiduje!
OdpowiedzUsuńGitara to najnajnajcudowniejszy instrument jaki znam. Można na niej zagrać wszystko. I dla mnie nie ma przyjemniejszego uczucia, niż palce wyłamane ze stawów i opuchnięte opuszki palców :D A i tak jeszcze mi dużo brakuje, aby dobrze grać, nie mam dość siły we palcach, by dobzre uderzyć w struny lub je pzreciągnąć i przycisnąć. Może dlatego facetom łatwiej idzie gra? Ale ja sie nie poddaję i zamierzam byc choćby jedyną dziewczyną naprawdę uwielbiajacą gitary i dajacą na elektryku! Zycie i haevy metal oduczyły mnie zbędnej delikatności ;)
Z taką zawziętością na pewno dużo osiągniesz. Życzę Ci powodzenia!
UsuńJa zamierzam przeczytać 3 część sagi Larssona, bo zrobiłam sobie roczną przerwę od jego książek no i sagę Becketta. Co do filmów, to też pewnie zrobimy z siostrami jakiś maraton, ale póki co, przygotowania świąteczne - ciasta i porządki:D Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńksiazkoteka.bloog.pl
Po porządkach i gotowaniu czas na relaks :) Tylko oczy nie będą odpoczywać :p
UsuńWidzę intensywnie, nie ma co. Ja z nosem w książkach siedzę non stop, nie koniecznie podręcznikach. Jakoś nigdy nie zostawiałam tego na ferie i tego typu momenty. Gratuluję frekwencji i podziwiam, bo ja sama nie pamiętam, kiedy na przykład przyszłam punktualnie do szkoły, albo tygodnia, w którym nie zrobiłabym sobie dnia wolnego.
OdpowiedzUsuńTrochę to bezsensowne, ciągłe łażenie do szkoły, ale dzięki tej świadomości "mam sto procent obecności, muszę iść do szkoły" jakoś wytrzymywałam te ostatnie dni męczarni.
UsuńSzacuneczek!
UsuńPS: Miło usłyszeć Stromae <3
To Ty jesteś powodem tego uzależnienia :)
UsuńKeirę polecam w Annie Kareninie! Dzięki temu filmowi przymierzam się do przeczytania książki, naprawdę magiczna sprawa. Chociaż Tobie na razie nie polecam, przerobienie 10 książek nie jest zadaniem szybkim :)
OdpowiedzUsuńTak patrzę na te zdjęcia z wigilii klasowej i aż zatęskniłam za tymi czasami, kiedy się losowało prezenty i jadło pseudowigilijne posiłki w klasie. Ach, na studiach nie ma takich pięknych rzeczy niestety.
Trzymaj się ;)
Widziałam "Annę Kareninę", ale książki nie czytałam, bo przeraziła mnie jej objętość i wielkość czcionki :p Jednak na pewno kiedyś po nią sięgnę :) Po raz setny planuję zobaczyć "Dumę i uprzedzenie", bo właśnie dzięki tej ekranizacji pokochałam Keirę :)
Usuńco do poprzedniego wpisu to zazdroszczę Ci, że jedziesz na ten koncert!
OdpowiedzUsuńa mnie niestety czek harówka z matematyką i historią od jutra... w dodatku czwartek i piątek idę do szkoły, masakra jakaś.
Też idę w czwartek i piątek, a na dodatek mam wtedy sprawdzian z matematyki. Ale nie mam zamiaru się uczyć - święta są!
UsuńOjeej... A ja tak dawno nie byłam w bibliotece, nie czytałam... Nie mam czasu za bardzo :(( Albo praca albo zajęcia. :/
OdpowiedzUsuńJaka Ty ładna jesteś ;*
Dzięki świętom czas się znalazł. Godziny pewnie będę liczyć ilością przeczytanych rozdziałów :)
UsuńJakoś tak wyjątkowo na tych zdjęciach wyszłam :p
Rozumiem cię. JA TEŻ MIAŁAM 100% FREKWENCJĘ, ale w ostatni czwartek zwinęłam się z dwóch ostatnich lekcji. Ja niedobra. Oby to nie była obecność na następny semestr. :D
OdpowiedzUsuńWczoraj stwierdziłam, że jestem zbyt ruchliwa, bo nie potrafię spędzić dwóch minut w jednej pozycji. Wszystko mnie rozprasza. Dlatego ciężko jest mi ostatnio czytać książki, mimo najszczerszych chęci. Najbardziej potrafię się skupić w pociągu, a tym przecież w przerwie świątecznej nie będę prawie wcale jeździć. :(( Ale książki zapowiadają się fajnie! Też lubię tematykę wojenną. Na swojej półce mam tylko jedną książkę o tej tematyce, powieść Kena Folleta "Zima świata" - jestem pewna, że będzie równie dobra, co pierwsza część. :3
Ostatnio oglądałam Mozarta na angielskim, pierwszy raz. Uśmiałam się co niemiara! I trochę chciało mi się płakać. Polecam w oryginalnej wersji językowej (jeżeli mówimy o tym samym filmie - Amadeus? :)).
Polecam się na przyszłość! :D
Trafisz za to do piekła :D
UsuńZ czytaniem nie mam takich problemów, Zazwyczaj leżę wtedy w łóżku lub siedzę rozwalona na fotelu :p
Miałam na myśli "Mozart, l'Opera Rock", francuski musical. Uwielbiam go ♥ Ale zabieram się też do zobaczenia innych ekranizacji życia Wolfganga. Polubiłam go :)
Ach, musical. Nie lubię musicali... W takim razie gorąco polecam film Amadeus. :) Ja dzisiaj wzięłam się za siebie i kilka godzin posiedziałam nad "Aniołami i demonami" Dana Browna. Było ciekawie. :P
Usuń... teraz mi się marzy Toskania. Ale w wakacje chciałabym wybrać się do Anglii. :D Wesołych świąt! :*
Czytałam "Anioły i Demony" chyba ze trzy lata temu, też w święta. Pamiętam jak akurat wgłębiałam się w zabójstwo drugiego kardynała, kiedy mama zawołała mnie na wigilijną kolację :p
UsuńDo Anglii też bym chciała *.*
Widzę,że święta spędzimy podobnie. Nie lubię książek z biblioteki - staram się jak najwięcej książek kupić - uwielbiam je po prostu... mieć :D Nie cierpię świąt - co roku sobie obiecuję, że wcale aż tak dużo nie zjem, a najczęściej przytyję ze trzy kilo. No i ta tona manadarynek które zjem, o raany...
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt !
Święta są od tego żeby jeść! Potem się schudnie :p
UsuńWesołych Świąt!
Biblioteka to jedne z najlepszych miejsc na ziemi ;)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam!
UsuńJa do kościoła nie chodzę, a jak tam jestem, to moje przemyślenia ograniczają się tylko do ''dlaczego tu jestem'' i ''ile to jeszcze potrwa'.
OdpowiedzUsuńU mnie ostatnio jest podobnie.
UsuńJa właśnie czytam ostatnią książkę E. Giifin (wszystkie poprzednie już za mną) i "Małe zbrodnie małżeńskie" Schmitta
UsuńSłyszałam o "Małych zbrodniach małżeńskich" ale jeszcze nie czytałam.
UsuńZazdroszczę wolnego czasu. Ja mimo wolnych dwóch tygodni to muszę je wypełnić całkowicie nauką i czytaniem lektur. Trudno. ;)
OdpowiedzUsuńWspółczuję. Też powinnam trochę czasu poświęcić na szkołę, ale na razie nie nudzi mi się aż tak bardzo :p
UsuńOch, ja mam tyle książek do przeczytania przez święta. Mam nadzieję, że się z tym wszystkim wyrobię.
OdpowiedzUsuń✄ blog
Też mam taką nadzieję :p
UsuńChciałabym skorzystać z odrobiny wolnego czasu i złożyć CI życzenia. Zdrowych, pogodnych Świąt. Miłości i ciepła rodzinnego oraz pewnej świątecznej refleksji, aury która zmienia pogląd na świat, pomyślności, wytrwałości. Niechaj promień świąt, ta iskra światła zajrzy do Twojego życia.
OdpowiedzUsuńMerry Christmas ;))
Twoja JET
Dziękuję! :) Nawzajem kochana!
UsuńJa... ja chcę tylko odespać. I w spokoju zorganizować noworoczny sajgon.
OdpowiedzUsuńSympatyczna z Ciebie osóbka, jak widzę. :)
To też widnieje na liście moich świątecznych celów.
UsuńHeh, dziękuję :p