niedziela, 6 października 2013

Wspomnienia nieoprawione w ramki

Czwartek, dziewiętnasty września, jedenasta pięćdziesiąt osiem. Zapisane na kartce wyrwanej z notatnika Oliwii.

Wiatr unosi roletę, która raz za razem uderza mnie w ramię. Nie tyle boleśnie, co irytująco. Postanawiam nie zamykać okna. Odgłosy dochodzące z zewnątrz, są bardziej interesujące niż paplanina katechetki. Do moich uszu dociera odgłos kościelnych dzwonów. Z każdym "bim" wbijam długopis w kartkę. Z każdym "bam" uderzam stopą o stolik. Wskazówka zegara opuszcza dwunastą. Dzwony zamierają. 
Katecheza powinna umacniać człowieka. Tymczasem słuchając tej kobiety, tracę wiarę i w Boga, i w ludzi. 
Trzy godziny wcześniej, zza uchylonego okna dochodził dźwięk trąbki. Jednym uchem słuchałam marszu żałobnego, drugim wyłapywałam co trzecie słowo dotyczące Makiaweliego. Pogrzeby są niezwykle urokliwe. 

Czwartek, trzeci października, minuta po siódmej rano. Zapisane w notatniku w telefonie.

Nieprzypadkowo budzik zadzwonił pięć minut prędzej niż zwykle. Zapragnęłam przypomnieć sobie smak gorącej herbaty o poranku. Siedząc na kuchennym taborecie, wpatrywałam się w białe dachy domów sąsiadów. Z ciekawości spojrzałam na termometr, po czym odłożyłam kubek i powędrowałam do pokoju. Garderoba na dzisiaj musiała ulec zmianie. Bluzka z krótkim rękawem ustąpiła miejsca ciepłemu swetrowi, a beżowy trencz opuścił szafę. Ubrana wróciłam do kuchni, spakowałam drugie śniadanie, dopiłam już zimną herbatę i wyszłam z domu. Zostało mi sporo czasu do przyjazdu autobusu, więc nie śpieszyłam się. Powoli kroczyłam moją ulicą. Drogę oświetlało mi dopiero co wschodzące słońce. Każdemu oddechowi towarzyszyły kłęby pary. Przypomniały mi się dziecięce zabawy. Biały dym papierosowy, który niektórzy moi znajomi zamienili na prawdziwy. Nałogi dzieciństwa, dziś stopniowo niszczące dorosłe życie. Nie tak miało być. Idę dalej. U stóp leżą robaczywe jabłka, których nikt nie chce zebrać. Mijam płot ozdobiony oszronionymi pajęczynami. Oświetlone przez słońce, przypominają kościelne witraże. Zbliżam się do przystanku. Zauważam siostrzyczkę, trzęsącą się z zimna, rozmawiającą z innymi. Blokuję ekran telefonu, wkładam go do kieszeni, zmuszam usta do uśmiechu i dołączam do reszty.

Czwartek, trzeci października, ósma czterdzieści osiem, lekcja historii i społeczeństwa. Zapisane na marginesie zeszytu z matematyki.

P: - Wiesz jak ty mnie dziecko ranisz?
A: - Twoja głupota też mnie boli. 

Piątek, czwarty października, nie dysponowałam zegarkiem. Zapisane na nieważnym bilecie autobusowym.

Głowa pęka od ciętych ripost. Słowa więzną w gardle. 

Niedziela, szósty października, około dziewiętnastej dwadzieścia. Zapisane na zaparowanym lustrze łazienkowym.

Obezwładniona.

Pomyślane, nigdy nie zapisane:

Zimne krople wody, spływające po policzkach. Łzy oczu, które zapomniały jak płakać.

Ciężkie oddechy.

Wszystko mi jedno, czy umrę dzisiaj, czy jutro. 

Skończyłam się.


***

Nie oczekuję zrozumienia tego wpisu. Sama zastanawiam się nad znaczeniem połowy słów. Moje myśli są tak samo chaotyczne, jak powyższe wyrwane z kontekstu zdania. Potrzebuję grubego zeszytu i mnóstwa czasu, by dać upust krzyczącym myślom. 

Mimo późnej pory nie chce mi się spać. Domownicy już dawno zasnęli, na dowód tego z sypialni rodziców dochodzi miarowe pochrapywanie. Tylko ja siedzę w ciemnym pokoju, z laptopem na łóżku i "Kordianem" u boku. Przeczytałam go. Słowacki chyba bardziej do mnie przemawia niż Mickiewicz.

Za pięćdziesiąt pięć minut poniedziałek. Nienawidzę poniedziałków.

34 komentarze:

  1. Rozumiem. Chociaż w części. Najgorsze jest to przywdziewanie masek dla ludzi. Udajesz, że jest dobrze, chociaż masz ochotę rozszarpać kogoś na kawałki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby zabijanie za głupotę było dopuszczalne, to byłabym zawodowcem.

      Usuń
  2. W sumie to nie wiem jak mam skomentować ten wpis, ale bardzo przyjemnie się to czyta, jak jakąś dobrą książkę, która pochłania czytelnika. Nazwałabym to takim typowym pamiętnikiem. Miło, że chciałaś się z nami podzielić twoimi odczuciami.
    Jeśli chodzi o poniedziałek, to wyjątkowo pozytywnie go zaczęłam. Może dlatego, że nawet z niewyjaśnionych przyczyn mam ochotę uśmiechać się, nigdzie się nie spieszyć i cieszyć się z niczego. Aż dziwię się skąd taka siła u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam cierpliwości do pisania w zeszytach, więc ten blog traktuję jako pamiętnik ;)
      Zazdroszczę Ci tej siły. Mam już serdecznie dość szkoły, a jak pomyślę, że to dopiero drugi miesiąc nauki... Ech...

      Usuń
    2. Co prawda piszę sobie w kalendarzu coś w rodzaju dziennika, ale to raczej takie marne opisy, które umieszczam, gdy mam potrzebę coś zapisać na szybko.
      Każdy ma tą siłę, tylko, że gdzieś wewnętrznie skrytą :)

      Usuń
    3. Jakoś nie potrafię jej w sobie odnaleźć :/

      Usuń
  3. Kiedyś i ja się tak wypisywałam, teraz mam jakąś blokadę. Też wolę Słowackiego od Mickiewicza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, a ja ciągle walczę z natłokiem myśli w mojej głowie. Pomysłów mam mnóstwo, ale ciężko jest mi je ubrać w słowa.
      Słowackiego lepiej się czyta :)

      Usuń
  4. chyba nikt nie lubi poniedziałków...

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze że zapisujesz swoje myśli, na tym co masz pod ręką. Taki grubszy zeszyt się przyda - będziesz mogła swobodni ubierać myśli w słowa :) Co do tego że nie rozumiesz czasami swoich emocji to normalne, naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jak dorosnę, to zrozumiem... Albo będę się śmiała z własnej głupoty ;)

      Usuń
  6. Może całość nie do końca ogarnęłam, ale patrzę, że katechetki wszędzie są takie same ;)
    A całość czyta się przyjemnie, niepokojąco czasami. Zeszyt Ci się przyda, wiem co mówię od dwóch lat piszę pamiętnik, pomaga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Katechetki są bardziej nawiedzone niż księża...
      Niekoniecznie chcę pisać pamiętnik. Muszę po prostu znaleźć miejsce na bazgranie moich chaotycznych myśli. Później uporządkować je i opublikować na blogu. To mi pomaga :)

      Usuń
  7. Dlaczego coraz więcej osób czuje tak silne poczucie obojętności, bezsilności... Do czego to wszystko zmierzam. W jakim świecie żyjemy. Przecież miało być lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasy się zmieniają, ludzie się zmieniają... Ciężko nadążyć.

      Usuń
  8. Opis poranka bardzo ładny. Wyobraziłam sobie ranne światło, bo sama kocham ten klimat.

    Jego twórczość jest dość specyficzna i nie każdemu się podoba, ale polecam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że słonecznych poranków coraz mniej...

      Usuń
  9. Szczerze mówiąc niezwykle dobrze czytało mi się ten post. Słowa pisane w momencie odczuwania są bardziej dobitne i szczere. Sama czasami zapisuję na rachunku/serwetce/kawałku papieru coś co wydaje mi się w danej chwili istotne lub po prostu warte utrwalenia. Jeszcze raz - fajny ten wpis, szczególnie fragment o poranku z herbatą:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Postaram się, by było takich więcej.

      Usuń
  10. Bardzo interesujące teksty. Już kolejny post, który przypadł mi do gustu!

    Zdecydowanie czekam na więcej ;*

    Co powiesz na wzajemną obserwację?

    Kisses,
    ANNFFASHION.
    xoxo

    Facebook (lajkniesz?): https://www.facebook.com/pages/ANNFFASHION/1397734147115883?ref=ts&fref=ts

    OdpowiedzUsuń
  11. Czasem są takie chwile, gdy piszemy luźne zdania na kartce. Przelewając tylko lub aż nasze myśli, odczucia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje odczucia MUSZĘ przelewać na papier, inaczej o nich zapominam. Często ułożę w głowie idealne zdanie, jak ulał pasujące do danej chwili, a gdy chcę się nim podzielić... ulatuje z mojej głowy. Szkoda, że Bozia nie dała mi lepszej pamięci ;/

      Usuń
    2. Ja wtedy zapisuję na telefonie...

      Usuń
    3. Ja czasami też, ale zdecydowanie bardziej wolę tradycyjne metody.

      Usuń
  12. Ty rysujesz karykatury nauczycieli, a ja jakieś dziwne twarze, kwiatki, koty i piszę fragmenty piosenek po marginesach ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zdecydowanie Słowacki, zwłaszcza "Sen srebrny Salomei" :)

    300 ;) odświeżam sobie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam, ale na pewno to zrobię ;)

      THIS IS SPARTA!!! :d

      Usuń
  14. Może lada chwila napotkasz iskrę, która zniknie bałagan w głowie.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. Z chęcią odwiedzam nowe blogi, ale nie musisz zostawiać mi swojego adresu (chyba, że nie udostępniasz go w swoim profilu). Dziękuję wszystkim moim czytelnikom. Bez was pisanie nie miałoby sensu.