Długie, kasztanowe włosy opadają kaskadami fal na moje smukłe plecy. Czuję jego dłoń, gładzącą moją łydkę i przesuwającą się coraz wyżej. Delikatnie chwyta moje udo i przekłada je za siebie. Książka, którą dotychczas czytałam, wypada mi z dłoni i z głuchym łoskotem ląduje na sosnowych panelach. Siadam na nim okrakiem. Odgarnia włosy z mojej twarzy i spogląda na mnie głęboko swoimi cudownymi, ogromnymi, niebieskimi oczami. Unoszę dłoń i muskam palcami jego idealnie zarysowaną szczękę. Przesuwam się wyżej i zatapiam palce w jego przydługich czarnych włosach. Przechodzą mnie ciarki, gdy jego dłoń wędruje coraz wyżej, tam, gdzie nie było jeszcze nikogo. Uśmiecha się do mnie zalotnie, a ja powolnym kiwnięciem głowy wyrażam zgodę. Popycha mnie delikatnie, bym się położyła. Czuję jego ciepły oddech na moim dekolcie, a moje policzki oblewa żar. Wszystko robi tak wolno, tak długo się zastanawia. Mam ochotę rozedrzeć na kawałki, jego obcisłą, czarną koszulkę, jednak on mi na to nie pozwala. Chwytając mnie za nadgarstki, przejmuje nade mną kontrolę. W końcu dotyka swoimi pełnymi wargami moich ust. Tak mocno spragniona jego pocałunku, aż jęknęłam z rozkoszy. Poczułam jego triumfujący uśmiech i język, który delikatnie muskał mój. Odwzajemniłam pocałunek i pozwoliłam mu na więcej. Puścił moje nadgarstki, po czym zabrał się na zdejmowanie koszulki. Nawet nie zdałam sobie sprawy, jak szybko mnie rozebrał. Postanowiłam jak najszybciej pozbyć się krępującego jego cudowne mięśnie t-shirtu. Prędko zrozumiał moje starania i uniósł ramiona by mi w tym pomóc. Koszulka opadła obok książki, a moim oczom ukazała się jego cudownie wyrzeźbiona sylwetka. Położył się na mnie i przyparł mnie swoim torsem. Uniósł moją miednicę i zsunął czarne legginsy. Nadeszła moja kolej. Oparłam dłonie o jego klatkę piersiową i popchnęłam go do góry. Teraz to ja triumfowałam. Jego spodnie trafiły na stertę naszych ubrań. Oplotłam się nogami wokół jego bioder, po czym mnie uniósł. Domyślałam się dokąd mnie niesie. Poczułam satynową pościel, przyjemnie chłodząca moje rozgrzane ciało. Oderwał się od moich ust i zaczął obsypywać pocałunkami moją szyję. Schodził coraz niżej i niżej. Mimowolnie uśmiechnęłam się, gdy połechtał swoim dwudniowym zarostem moje podbrzusze. Nadal nie zdjął ze mnie bielizny, on także miał na sobie czarne slipki. Zakończył serię pocałunków i ponownie zbliżył swoją twarz do mojej. Uśmiechnął się lekko i musnął moje czoło. Położył się obok i przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam się w jego ciepłe ciało i kolejnej nocy zasnęłam jako dziewica.
***
Napisałam to pewnej lipcowej nocy. Nie wiem dlaczego. Opisałam coś, co nigdy nie miało miejsca. Słodki wymysł osamotnionej nastolatki. Wcześniej czytały to tylko dwie osoby. Męski punkt widzenia oczywiście mnie nie zawiódł. Kobiecy dał do myślenia, za co tej osobie dziękuję. Miałam tego nigdy nie publikować. Nie wiem czemu zmieniłam zdanie. Chciałam poczekać, by móc później porównać fikcję z prawdą. Ale obawiam się, że w najbliższym czasie prawdy nie poznam i nie będę miała porównania. Nie wiem co się ze mną dzieje. Zaczęłam się bać płci przeciwnej. Idąc szkolnym korytarzem spuszczam wzrok, mijając facetów na ulicy, modlę się w myślach, by mnie nie zauważyli. Nikt mi niczego nie powiedział. Nie poniżył. Nie skrzywdził. Nie wiem czemu tak jest. A najbardziej martwi mnie to, że straciłam jakiekolwiek zainteresowanie płcią przeciwną. Nie widzę żadnych interesujących twarzy na korytarzach, nie darzę żadnego przystojniaka nieodwzajemnionym uczuciem. Nie czuję niczego. Serce mi umarło.
Piątka z kartkówki z angielskiego przywróciła moją wiarę w siebie. Trója z geografii zasmuciła. Piątka ze znajomości "Pana Tadeusza" nieustannie napawa dumą (17 punktów na 17!). Jutro czeka mnie sprawdzian z matematyki. Panie Boże, oświeć mroczne odmęty mego nieścisłego umysłu. Nie chcę powtórki z zeszłego roku.
Pięknie to napisałaś. Jak wyrwane z jakiejś bardzo, bardzo dobrej książki.
OdpowiedzUsuńSerio uważasz, że zdjęcia pasują do postu? Właśnie mi się tak nie wydawało...
Niewątpliwie podbudowałaś tymi słowami moją wiarę w siebie ;)
UsuńDrugie zdjęcie pasuje jak ulał.
Tekst jak wyjęty z naprawdę dobrej książki, chociaż czytając trochę się przestraszyłam i chciałam Ci pogratulować odwagi :)
OdpowiedzUsuńSzkoła, szkoła, nauczycielom nigdy dość, ale ja przynajmniej nie mam dziś 3 pierwszych lekcji ;>
W takim razie dziękuję :)
UsuńOch, też bym chciała mieć trzy lekcje mniej...
Podoba mi się to, co napisałaś ;) Jest nastrojowe ;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że też długo będę za kotem płakać...
Cóż, moja świętej pamięci kicia, była pierwszą i (najwyraźniej) ostatnią jaką miałam. Już zawsze będzie w moich wspomnieniach z dzieciństwa.
Usuńz reguły, szkolne miłości są zbyt "szczeniackie", na pokaz. ale to może tylko moje zdanie. dlatego nie sugeruj sie niczym :) na wszystko przyjdzie pora. teraz mogę tylko dodać od siebie, że Twój opis... fakt, jest opisem marzącej nastolatki. rzeczywistość zweryfikuje wszystko. nie będzie już tylu szczegółów. nie będzie tyle przemyśleń. po prostu zatracisz się. i nie chodzi o ty by było idealnie. by była smukła sylwetka, "pełne usta". chodzi właśnie o to by w naszej niedoskonałości odkryć doskonałość, kogoś z kim chciałoby się spędzić resztę życia. :)
OdpowiedzUsuńNie potrzebuję doskonałej miłości. Wystarczy prawdziwa.
Usuńzatem Twój opis jest bardzo wyidealizowany. :)
UsuńJak widać na brak bujnej wyobraźni narzekać nie mogę :p
UsuńUwielbiam takie klimatyczne opisy. Sama czasem takie pisuję, kiedy najdzie mnie wena. Kiedyś moja twórczość opierała się głównie na tym. Cóż za sentyment.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie, jeśli oczywiście masz ochotę. (Sinusoida-Emocji)
To samotność szepcze mi do ucha te klimatyczne opisy. Za to jedno jej dziękuję ;)
UsuńChcesz napisać kontynuację 50 twarzy greja? ;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś? :p
UsuńWeź wyjdź! Eh... jak często i ja mam takie wizje, aczkolwiek nie potrafiłabym myśli przelać na papier. Szczerze mówiąc mam podobnie z płcią przeciwną xD Kiedy nie spuszczam wzroku i się na kogoś patrzę, albo staram się przechodzić jak gdyby nigdy nic, to oczy mi łzawią. Taki przypał no xD
OdpowiedzUsuńNie wiem czy wierzyć, że każdy kiedyś się zakocha tak prawdziwie, bo ja się czuję jak nieczuła ***. Tęsknię do romantycznego związku, ale jakoś nie widzę się w takich sytuacjach.
Buziaki ;*
Też ostatnio nic nie czuję. Tylko takie opisy dają mi gwarancję, że nie wszystkie uczucia umarły.
Usuńnie trać wiary w siebie, jesteś na pewno wartościową kobietą i widać, że się szanujesz. bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńpięknie to napisałaś, więcej takich wpisów poprosimy ;>
Jeżeli wena dopisze... ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńjestem tu 1 raz i musze przyznac, ze stronka wygląda na całkiem fajną :D Mogłabys wpaś do mnie na bloga i skomentowac najnowszy, 4 rozdział mojego opowiadania? :D Plis, to dla mnie wazne ;) http://poweroffourelements.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńps jesli jestes potterhead to zapraszam na http://kronikizakrecenia.blogspot.com/ a directionerkom polecam http://justdreamabout1d.blogspot.com/
Z chęcią zajrzę :)
UsuńŻyczę ci więc, aby pewnego pięknego dnia ten opis stał się rzeczywistością ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńByłoby cudownie ;)
UsuńMoże będziesz lesbijką? :P A tak poważnie, to chyba każda z nas ma czasem taki okres, że faceci zwyczajnie nas nie obchodzą :))
OdpowiedzUsuńPiękny ten opis, przeczytałam w całości i myślałam, że wydarzyło się to naprawdę. Jak mnie trochę już znasz (z moich postów) to pewnie domyślasz się, że liczyłam na jakieś pikantne zakończenie :D Ale Ty mnie pozytywnie zaskoczyłaś. Chyba każda z nas marzyła kiedyś o czymś takim... O mężczyźnie, który może, ale nie bierze nas w całości, czeka, czeka na TEN moment... U mnie rzeczywistość rozminęła się z marzeniami z młodości, bo i poglądy mi się zmieniły, ale nadal lubię tę subtelność czasami... :))
Raczej wątpię w to pierwsze. To nie tak, że faceci przestali mnie obchodzić, po prostu nie zauważam wokół tych, którzy mnie interesują ;p
UsuńA subtelność to jedna z rzeczy, do której dążę. Nie chcę "brutalnego" uczucia, perwersyjnego seksu czy innych pikantnych urozmaiceń. Lubię o tym słuchać, a tym bardziej czytać, bo pobudza to zmysły, jednak nie wyobrażam sobie siebie jako uległej (tak jak było w Greyu). Jako romantyczka pragnę ciepłego uczucia. Chcę by uśmiech ukochanego, czy jego jeden dotyk rozpalił we mnie nie pożądanie, ale TO prawdziwe uczucie. Jeszcze nie wiem czym ono jest, bo nie miałam okazji się przekonać, ale myślę, że to coś wspaniałego :)
Muszę przyznać, że miło się to czytało. W wakacje zaczęłam książkę 50 twarzy Greya i powiem, że jakieś pierwsze 150str. całkowicie mnie pochłonęły, podobnie było w przypadku twojego wpisu, bardzo szybko go przeczytałam, mogłabyś spokojnie napisać jakąś romantyczną książkę :)
OdpowiedzUsuńU mnie z płcią przeciwną jest trochę inaczej, no horyzoncie jest kilka wydaje się ciekawych okazów, ale problem tkwi we mnie, brak odwagi, bo kto od tak o, po prostu podejdzie i zagada do nieznajomego? -.-
Uuuu całkiem dobrze Ci idzie, lepiej powiedz co zrobiłaś z Panem Tadeuszem, że tak świetnie Ci poszło?
Cóż, ja przez wakacje machnęłam całą trylogię Grey'a :p Chciałabym kiedyś pisać, wydawać książki i mieć rzesze fanów. Jednak by móc to robić, wenę musiałabym mieć częściej, bo aktualnie odwiedza mnie ona dość sporadycznie.
UsuńZauważyłam, że z wiekiem coraz bardziej wstydzę się przed płcią przeciwną. Nawet z bliskimi kolegami ciężko mi się rozmawia. Chciałabym być odważniejsza :/
A "Pana Tadeusza" po prostu przeczytałam :)
No to całkiem nieźle. Mi jakoś ciężko wrócić do czytania, ciągle znajduję coś innego do roboty. Może przy najbliższy długim wolnym zabiorę się za tą książkę :)
UsuńZ weną zawsze ciężko, mi brakuje jej nawet do napisania nowego posta na bloga :x
Najwyżej zostaniemy samotne do końca życia :D
Chyba wypadałoby i mi się za niego zabrać, jejku ostatnio wszystko mi idzie z trudem, oporem...
No właśnie nie chcę być samotna do końca życia...
UsuńWena mnie rozpiera, ale to co piszę jest tak chaotyczne, że nie nadaje się do opublikowania.
Spokojnie przyjdzie na nas pora :)
UsuńZa to u mnie w głowie jest pełno pomysłów, tematów, ale gdy już zaczynam coś pisać okazuje się, że to wszystko mogę ująć w zaledwie kilku zdaniach :/ Może to właśnie urok ścisłowca :D
U mnie wręcz przeciwnie. Nie pozwalam sobie opublikować niczego powierzchownego. Za wysoko mierzę ;)
UsuńAle głupoty piszesz, serce/uczucia nigdy nie umierają, nawet jak się tego chce! ;) A skoro nikogo przystojnego nie widzisz to po co się zmuszać? Widocznie same pajace wokół.
OdpowiedzUsuńGadam trochę od rzeczy, chociaż doskonale wiem co czujesz i sama również nie raz, nie dwa opisałam scenę łóżkową, która nigdy nie miała miejsca. Baa, żeby tylko scenę łóżkową, nie łóżkowe również. Ale z tym to lepiej poczekać, żeby móc powiedzieć, że wyobrażenie było nawet słabsze od rzeczywistości :D
Pozdrawiam ;)
Hahaha :D Dobrze wiedzieć, że nie jestem sama :)
UsuńŚwietny tekst, pod względem uczuciowym i emocjonalnym! Naprawdę mnie on poruszył :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPięknie to napisałaś :)
OdpowiedzUsuńA co do szkoły, ja mam jakiś dziwny natłok. Wszystko skumulowało się, sprawdziany kartkówki, wszystko ;/ Już drugi tydzień... jakaś masakra.
Ja tę kumulację jakoś przeżyłam, ale za szybko się cieszyłam, bo ten tydzień też niestety nie zapowiada się za kolorowo.
Usuń