niedziela, 1 września 2013

Powrót do rzeczywistości

Mam wrażenie, że ktoś wybudził mnie z cudownego snu. Snu, pełnego pachnących kwiatów, zachodów słońca, gwiaździstych nocy i pełni księżyca. Przespałam całe dwa miesiące. Budzik zadzwonił jak każdego poranka. Czas wygramolić się z łóżka, zbierać do szkoły i biec na autobus.

Ostatnie godziny błogiej wolności, spędzam na delektowaniu się czekoladowymi lodami, przeglądaniu kobiecych pisemek mojej siostry i słuchaniu płyty "This is War" Marsów. To ostatnia taka niedziela. Za tydzień będę uczyła się na poniedziałkową kartkówkę z hiszpańskiego i ślęczała nad zadaniem z matematyki.

Im starsza jestem, tym niechętniej godzę się z koniecznością chodzenia do szkoły. Mam wrażenie, że nauka trygonometrii czy rozpisywanie reakcji chemicznych, do niczego nigdy mi się nie przyda. Czy idąc do sklepu, będę musiała zabierać ze sobą kartkę i liczyć logarytmy? Czy zanim coś powiem, będę musiała rozpisać konstrukcję zdania? Chyba nie.

W tym roku wszystko się zmieni, mam nadzieję, że na lepsze. Jako dziecko nowej podstawy programowej, będę realizować tylko wybrane w pierwszej klasie przedmioty rozszerzone oraz przedmiot "historia i społeczeństwo". Biologię, fizykę, chemię, historię i WOS skończyłam w klasie pierwszej (z niezadowalającymi mnie ocenami końcowymi, które niestety będą figurowały na świadectwie maturalnym). Teraz czeka mnie sześć godzin tygodniowo geografii, angielskiego i hiszpańskiego. ¡Dios mío!

Na nowo będę musiała wpaść w licealny rytm. Pobudki o szóstej, brak śniadania, osiem godzin męczarni, godzina czekania na autobus, powrót do domu o zmroku, zadanie domowe, nauka, pięć godzin snu... To dlatego nienawidzę szkoły.

"W tym roku szkolnym będę się uczyć!" - powiedziała pierwszego września, niedotrzymująca postanowień siedemnastolatka. Nie. Ten rok będzie inny. MUSI. Czas w końcu dorosnąć i zacząć być odpowiedzialnym. Przestać uczyć się dla rodziców, ale zacząć dla samej siebie. Pomyśleć o przyszłości i o tym, jak za kilka lat zarobię na chleb. Koniec bycia głupią nastolatką. Nadchodzi rozsądna, młoda dorosła!

- BĘDĘ UCZYĆ SIĘ NA BIEŻĄCO, NIE BĘDĘ ZOSTAWIAĆ NAUKI NA WEEKENDY,
- BĘDĘ UWAŻAĆ NA LEKCJACH,
- BĘDĘ ŁADNIE PISAĆ W ZESZYTACH (przynajmniej na pierwszych stronach),
- BĘDĘ DLA WSZYSTKICH MIŁA I MÓWIŁA NAUCZYCIELOM DZIEŃ DOBRY (nawet tym, których nienawidzę),
- NIE POŻYCZĘ NIKOMU DŁUGOPISU (bo w ubiegłym roku straciłam sześć sztuk),
- BĘDĘ MIAŁA CZAS NA CZYTANIE KSIĄŻEK, OGLĄDANIE FILMÓW I GRANIE W GRY,
- BĘDĘ CZĘŚCIEJ WYCHODZIĆ ZE ZNAJOMYMI DO KINA I NA ZAKUPY,
- ZNAJDĘ SOBIE FACETA (nie wiem czemu to napisałam),
- BĘDĘ MYŚLEĆ O PRZYSZŁOŚCI!

Boże, pomóż mi przeżyć te dziesięć miesięcy. Będę naprawdę wdzięczna...

Tymczasem ponownie zamykam oczy i zasypiam przy akompaniamencie śpiewanych słów.


(Od kiedy ja słucham polskich piosenek?)

11 komentarzy:

  1. Życzę powodzenia, mam nadzieję, że wypełnisz wszystkie swoje postanowienia, nawet to skreślone ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aj licealistko :'D Jako stary pryk, powiem Ci parę words of wisdom weterana. 1. śniadanie trzeba zjeść. Choćby skromne, ale trzeba. 2. szanuj sen! 3. dobry zwyczaj nie pożyczaj, tu się zgodzę z tymi zagubionymi w akcji długopisami. 4. nauka na bieżąco to jest to. 5. odnośnie znalezienia sobie faceta, nic na siłę, serio. W związek powinno się wchodzić wtedy, gdy jest się na to gotowym, a nie gdy się czuje samotnie, beznadziejnie itp. Bo jak sama siebie nie pokochasz i zaakceptujesz, to nikt Ci szczęścia nie da. Prawdziwe szczęście zależne jest tylko od nas samych. Coś jeszcze, hmmm, nie wiem. Ale zawsze możesz się mnie spytać o jakieś lifehacki licealne :'D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za rady :) Z pewnością w razie kłopotów zgłoszę się do Ciebie po radę, bo mądrze prawisz :D

      Usuń
  3. Tylko sześć długopisów? ;o Ja w liceum to rozdałam ze sto sztuk, w ostatniej klasie to już kupowałam takie zwyczajne, w pakiecie po dziesięć, żeby mi się chociaż jeden zawsze ostał ;)
    Trzymaj się swoich postanowień, jeśli dają Ci poczucie bezpieczeństwa w szarej, okrutnej rzeczywistości. Jednak z mojej strony poradziłabym, że czasem można coś zawalić, zaszaleć i dać się ponieść bez planu czy założeń. Trzeba mieć jakieś zwariowane, licealne wspomnienia ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę się starała regularnie uczyć, bo rok temu przekonałam się, że ciężko jest w jedną noc przyswoić materiał na sprawdzian. Co do zwariowanych, licealnych wspomnień, wszystko przede mną :) Mam nadzieję, że ten rok będzie bardziej spontaniczny :p

      Usuń
  4. Życzę powodzenia i wytrwałości w obranych postanowieniach. Oby się udało. Ba... musisz wiedzieć, że się uda :) Znajomy mi kiedyś powiedział, że nie wystarczy chcieć żeby się udało, trzeba to wiedzieć. Świetny blog, będę często zaglądać. Masz świetny gust muzyczny!

    Zapraszam na mojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejmy nadzieję, że ten rok będzie lepszy niż poprzedni. Dziękuję za miłe słowa :)

      Mogłabyś podać mi adres swojego bloga? Klikając na twoje imię wyskakuje tylko profil na google+. (Przynajmniej u mnie.)

      Usuń
  5. http://zapiskiniezaleznej.blogspot.com/ - proszę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ja bym się chciała znów znaleźć w szkolnej ławce! ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za kilka lat też pewnie za tym zatęsknię :p

      Usuń

Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. Z chęcią odwiedzam nowe blogi, ale nie musisz zostawiać mi swojego adresu (chyba, że nie udostępniasz go w swoim profilu). Dziękuję wszystkim moim czytelnikom. Bez was pisanie nie miałoby sensu.