sobota, 20 lipca 2013

Fitness

Ledwo co skończyliśmy grillować, siostra już płacze nad swoim brzuchem. Ja zresztą też. Kiedyś mogłam jeść, aż było mi niedobrze, teraz zaczęłam tyć. Jak wiadomo zaczyna się od brzucha i ud. Co do nóg nie mam zastrzeżeń, bo nie jestem zwolenniczką dwóch patyków w dupie. Ale jeśli dalej tak pójdzie, to za niedługo będę wyglądać jak ludzik Michelin. Tak więc niech dzieci tylko zasną, a my z siostrą zabieramy się za spalanie kiełbasek.

Marzy mi się szczupły brzuszek, ale zdecydowanie bardziej wolałabym kąpiel w lodach czekoladowych. Jeść i chudnąć? Chciałoby się. Ogólnie moje ciało jest nieproporcjonalne. Cierpię na syndrom ABC (Absolutny Brak Cycków), nie mam wcięcia w talii, za to mam dość "krągłą" pupę i masywne uda. Kostki zaś są strasznie chude. Nie wiem dlaczego tak jest. W każdym razie, ciężko jest dopasować mi jakiekolwiek ciuchy. Na górze za szerokie, na dole za ciasne. Czas to zmienić.

Cóż, modelką i tak nie będę, bo jestem za niska (i mam szacunek do własnego ciała). Ale JEŻELI KIEDYŚ Bóg się w końcu nade mną zlituje i ześle mi sobowtóra Jareda Leto, to nie chcę żeby ten zwiał jak tylko ubiorę bikini. Swoją drogą w ogóle nie mam stroju kąpielowego, bo wstydzę się w nim chodzić...

Muszę zdecydowanie przestać jest. Przynajmniej ograniczyć posiłki. Wczoraj na kolację zeżarłam pięć kromek chleba, z sałatą, serem, cebulką, keczupem i parówką (wiem, że był piątek, po prostu nie umiałam się powstrzymać). Dziś na śniadanie wtrąbiłam bułkę i kromkę chleba z tym co powyżej. Na obiad pochłonęłam talerz wątróbki (mniam!), potem zjadłam trzy kawałki babki, a potem półtora kiełbasy, sałatkę i cebulkę z grilla. Oraz dietetyczne pieczywko. Teraz powstrzymuję się przed pożarciem Marsa, którego ukryłam w obawie przed mamą. (Chowa przede mną wszystkie czekoladowe cudeńka, bo jestem w stanie 
pożreć zapas na miesiąc w jeden dzień.) 

Potrzebny mi jakiś motywator...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. Z chęcią odwiedzam nowe blogi, ale nie musisz zostawiać mi swojego adresu (chyba, że nie udostępniasz go w swoim profilu). Dziękuję wszystkim moim czytelnikom. Bez was pisanie nie miałoby sensu.