poniedziałek, 13 maja 2013

Cambio dolor por libertad

Muszę wcielić w życie nowy plan dnia. Doba ma 24 godziny. Dwie godziny marnuję na przygotowanie się do szkoły i dotarcie do niej. Potem od pięciu do ośmiu godzin (zależy od dnia) marnotrawię w szkole. Kolejne dwie godziny idą kochać się w krzaki jak czekam na autobus i dojeżdżam do domu. Godzina przepada na zjedzeniu obiadu i uprzątnięciu pokoju (bachory -.-). Potem trzeba odrobić lekcje i coś się pouczyć (chociaż ostatnio w ogóle się nie uczę, potrzebne mi są wakacje). Szkołę ogarniam do ósmej wieczorem. Potem godzina przepada na kąpiel (zawsze siedzę w wannie równą zegarową godzinę, czy bym się spieszyła czy nie). A potem jestem już kompletnie padnięta i idę spać. No więc. Uważam, że sześć godzin snu musi mi jakoś wystarczyć, bo ta cholerna szkoła zabiera mi cały czas. Boże, daj już te wakacje błagaaam! Muszę tyle zrobić! Jest tyle książek do przeczytania, tyle gier do przejścia, tyle filmów do obejrzenia... Tylko na nic nie ma czasu. Wakacje są jedynym czasem, kiedy mogę spokojnie iść spać i spokojnie wstać rano. Tegoroczne wakacje nie będą różniły się od tych poprzednich. Znowu dwa miesiące przesiedzę w domu (ewentualnie prześpię), na tydzień pojadę do brata do Połomii, przeczytam tysiące cegieł, nocami będę grała w straszne gry, a w deszczowe niedziele będę oglądała telenowele ("Zbuntowany Anioł" ♥). 

I jeszcze jedno - od dzisiaj pierwowzory postów powstają nie na telefonie, ale w zeszycie. Szybciej i wygodniej mi się tak pisze. Ale oczywiście moja mama już ten zeszyt w łapskach trzymała -.- Zero prywatności...

Jutro mam trzy lekcje - dwa angielskie i godzinę wychowawczą. Wszystko z moim wychowawcą. Ale i tak będzie krzyczał na oceny ze sprawdzianu z mowy zależnej. Będzie kapa...

Jeszcze 32 dni niewoli do dwumiesięcznej wolności...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. Z chęcią odwiedzam nowe blogi, ale nie musisz zostawiać mi swojego adresu (chyba, że nie udostępniasz go w swoim profilu). Dziękuję wszystkim moim czytelnikom. Bez was pisanie nie miałoby sensu.